24 marca reprezentacja Polski ma zagrać z Rosją pierwszy mecz barażowy o awans do finałów mistrzostw świata. Czy kryzys polityczny na wschodzie może to zmienić?
Co w tej sytuacji ze sportem? Już za nieco ponad miesiąc mamy rozegrać w Rosji pierwszy mecz barażowy o awans do finałów mistrzostw świata. Od pewnego czasu wiadomo już, że drużyna Czesława Michniewicza skróci pobyt w Rosji do absolutnego minimum. Dzień przed meczem będzie trenować w Polsce, a do Rosji wyruszy dopiero po południu.
– Plan jest taki, aby środowy trening przeprowadzić w Polsce, a po południu polecieć do Rosji. Dzięki temu w środę będziemy mogli odbyć trening w pełnym tego słowa znaczeniu – mówi rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski.
Ta decyzja nie wynikała jednak z przyczyn politycznych. Michniewicz uznał, że w Polsce będzie mu łatwiej ukryć się pod okiem rywali, a co za tym idzie – dzień przed meczem będzie mógł szlifować taktykę czy sposoby rozegrania stałych fragmentów gry. Trening na stadionie rywala ma zazwyczaj bardzo ograniczoną formę.
Następne
Oczywiście nie jest to proste w ocenie. Otwarty konflikt zbrojny u naszych sąsiadów z pewnością miałby wpływ na poczucie bezpieczeństwa naszych piłkarzy w Rosji.
Uznaniowość sytuacji oraz jej dynamika sprawia, że PZPN ma zamiar dokładnie przyglądać się zdarzeniom. Jeśli sytuacja się zaostrzy – niewykluczone, że polska federacja zgłosi chęć przeniesienia meczu i zadeklaruje gotowość do przyjęcia obu drużyn w naszym kraju. W takim wypadku mecz odbyłby się zapewne na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie ma też odbyć się ewentualny finał baraży. Na dziś taka ewentualność jest jednak oceniana na bardzo niską.
Możliwy wariant to także mecz na terenie neutralnym.