26 lut 2022 | Inne

Lodowisko zamiast toru. "Tak wygląda nasze saneczkarstwo, nie mam już siły"

Dwa tygodnie temu polska sztafeta saneczkarka zajęła 8. miejsce na igrzyskach olimpijskich. Choć sezon sankarzy się skończył, to nie w Polsce. Tu postanowiono rozegrać mistrzostwa kraju na torze w Krynicy. Problem w tym, że tor… się roztopił. Wobec tego zawody przeniesiono na lodowisko. Widok to kuriozalny. – Przywyknęliśmy – chóralnie przyznają rozgoryczeni zawodnicy, z olimpijką Klaudią Domaradzką na czele.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Pekin 2022: polscy saneczkarze z ósmym miejscem. "Jakiś pieniądz na pewno wpadnie"

Od lat mistrzostwa Polski w saneczkarstwie rozgrywane były w Siguldzie na Łotwie. Jak dobrze wiemy, nasz kraj nie dysponuje bowiem sztucznie mrożonym torem z prawdziwego zdarzenia. W tym roku ze względu na pandemię koronawirusa Łotysze nie zezwolili na przeprowadzenie mistrzostw Polski. Te miały zostać rozegrane w Oberhofie, ale… podczas prac konserwatorskich na obiekcie pękła rura, a tor został zalany. Wobec tego zdecydowano się, że zawody rangi mistrzowskiej odbędą się w Krynicy-Zdroju, na odbudowanym rękami pasjonatów 200-metrowym odcinku dawnego toru saneczkowego, który 60 lat temu gościł mistrzostwa świata. Pozostałości obiektu na Górze Parkowej wskazują, że niewiele od tego czasu się zmieniło.

Poświęćcie dwie minuty z hakiem i zobaczcie, z czym muszą się mierzyć nasi saneczkarze. Tak wygląda tor w Krynicy-Zdroju. Cały. A potem naszych kadrowiczów hejtuje się za wyniki na igrzyskach...🤬 Wytrwali są, że dalej chcą uprawiać saneczkarstwo, oj wytrwali. #luge pic.twitter.com/K0Zeu6m2af
— Jakub Pobożniak (@JPobozniak) February 25, 2022

Niestety, plan PZSSan nie doszedł do skutku. Składający się z jednego wirażu "tor" wskutek deszczu i dodatniej temperatury spłynął, a zawody zostały odwołane. By jednak coś się wydarzyło, postanowiono rozegrać młodzieżowe mistrzostwa kraju. I zrobić to na lodowisku, na którym hokejowe mecze rozgrywa KTH Krynica. – To jest nasz bunt. Pokazanie, że się wstydzimy, ale nawet jak nie mamy możliwości, to rozegramy te zawody. Sanki, bobsleje i skeleton to jedyne dyscypliny olimpijskie bez obiektu w kraju – ze smutkiem przyznaje Janusz Tatera, sekretarz PZSSan.

Smutni i zrezygnowani są też zawodnicy, którzy biorą udział w tym przedsięwzięciu. Wśród nich jest olimpijka z Pekinu, Klaudia Domaradzka. Reszta olimpijczyków nie jest już w wieku juniorskim, a nawet jakby była, to i tak by nie przyjechała. Oni też mają swój bunt. I trudno im się dziwić.

– Ja już traktuje takie wydarzenia, jak okazję do spotkania znajomych. Bo przecież nie do rywalizacji – gorzko śmieje się Domaradzka. – Wracasz z Pekinu i widzisz coś takiego. To jest żenujące – przyznaje. I faktycznie wygląda to żenująco. Aż trudno wyobrazić sobie, że tak musi startować zawodniczka, która niedawno walczyła na igrzyskach o miejsce w czołowej ósemce. Na więcej nie mogła liczyć. Nie przy takich warunkach w kraju.

Usiądźcie. Tak wyglądają saneczkarskie mistrzostwa Polski �� juniorów. Rozgrywane na lodowisku. Start, kilka pchnięć i meta. I za to dają medale. W akcji Klaudia Domaradzka, która dwa tygodnie temu ślizgała się na igrzyskach... Kabaret. �� pic.twitter.com/iURuvXrF1l
— Jakub Pobożniak (@JPobozniak) February 26, 2022

Wizyta PZSSan w Krynicy-Zdroju ma to zmienić. Władze związku spotkały się z burmistrzem uzdrowiska, Piotrem Rybą. – Krynica planuje utworzenie toru sztucznie mrożonego ze wszystkimi homologacjami FIL na Górze Iwonka. Jeżeli wszystko uda się zatwierdzić i pozyskać finansowanie, to tor może powstać do 2025 roku – zapewnia Ryba. – Obiecywano nam po Pjongczangu, obiecują teraz, obiecywać będą za cztery lata, a zaraz nie będzie komu uprawiać tego sportu. Ja tego toru na pewno się nie doczekam – odpowiada Domaradzka.

Sama mówi, że ma dość, że dość mają też pozostali kadrowicze. Wszyscy bez kontaktów trenera kadry, Marka Skowrońskiego, nie mieliby tylu okazji, by na co dzień trenować w Niemczech. – Coraz trudniej będzie nam i o ósemkę. Coraz więcej krajów ma tory, są Chiny, Korea, a my mamy to, co pan widzi. To żenujące – przyznaje Skowroński. I pozostaje tylko gorzko się uśmiechnąć. Spodziewaliśmy się, że warunki będą złe. Ale to, co zobaczyliśmy, wykroczyło poza jakąkolwiek skalę. Ostatni dzwonek, by uratować ten sport, wybrzmiał już dawno. Teraz jest jeszcze echo. Może ktoś je usłyszy.

AKTUALIZACJA
Po naszym nagraniu doszło do szybkich zmian. Najprawdopodobniej zmieniona zostanie... nazwa imprezy. Zamiast młodzieżowych mistrzostw Polski na torze lodowym byliśmy więc świadkami... młodzieżowych mistrzostw Polski na ścieżce startowej sztucznie mrożonej. Niestety, tylko takie zmiany można wprowadzić niemal natychmiast.