Reprezentacja Polski koszykarzy znajduje się na ostatnim miejscu w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata. Dotychczas przegrała wszystkie trzy mecze. Kolejna porażka definitywnie przekreśli szanse na awans. – W ostatnich latach nie przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że przegrywamy z Estonią – powiedział nam Michał Michalak. Kolejny mecz "o wszystko" już w poniedziałek. Transmisja od 17:35 w TVP Sport, na tvpsport.pl, w naszej aplikacji mobilnej i SMART TV.
Estonia "na papierze" miała być najsłabszym zespołem w grupie. W połowie rywalizacji okazało się, że jedynie biało–czerwoni nie mają na koncie zwycięstwa. Drużyna prowadzona przez trenera Igora Milicicia stoi przed bardzo trudnym zadaniem. Musi wygrać poniedziałkowe spotkanie różnicą przynajmniej pięciu punktów. Wtedy na koniec eliminacji ma szansę być przed 49. ekipą w rankingu FIBA.
– Rywal zebrał nam bardzo dużo w ataku. Pozwoliliśmy Estonii na wiele zbiórek. Przez to nie byliśmy w stanie zorganizować kontry i zdobyć łatwych punktów. W pierwszej połowie próbowaliśmy bronić agresywnie, a oni dobrze to wykorzystywali. Wiedzieliśmy, jak oni będą grać, ale popełniliśmy wiele prostych błędów. Po przerwie byliśmy solidniejsi w obronie. Rzucili nam tylko 28 punktów i udało się nam wrócić do meczu. Szkoda, że ostatnie cztery wpadły w ostatnich sekundach meczu – powiedział Michał Michalak.
Kluczowym elementem w piątkowym spotkaniu były zbiórki. Polacy zebrali 28 piłek, Estończycy 46. Przeciwnik miał aż 20 okazji na ponowienie swoich akcji. Nasi koszykarze zanotowali jedynie sześć ofensywnych zbiórek. W ten sposób ciężko wygrać mecz w hali rywala.
– Ciężko jest usprawiedliwiać taką statystykę, bo różnica w zbiórkach była ogromna. Z jednej strony to kwestia zaangażowania i chęci, ale tego nam nie brakowało. Każdy z nas chciał i się starał. Fakt jest taki, że nie zastawialiśmy dobrze i mogło to wynikać z naszych błędów w obronie. Pomagaliśmy sobie, a i tak jeden z rywali zostawał niezastawiony i wolny. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy w drugim meczu – analizował koszykarz niemieckiego EWE Baskets Oldenburg.
Reprezentacja Polski w każdym z dotychczasowych spotkań była blisko. Przegrywała nieznacznie, w końcówkach i tak naprawdę przez większość minut biła się o zwycięstwo. Na koniec jednak liczy się wynik, a jego nie ma. Zajęcie ostatniego miejsca w grupie sprawi, że zagramy w eliminacjach... do eliminacji mistrzostw Europy. Spadniemy w rankingu, będziemy losowani z niższego koszyka i zaczniemy walkę od prekwalifikacji. Spotkamy się w nich z niżej notowanymi rywalami, którzy jednak z roku na rok czynią postępy i są coraz mocniejsi. W tym momencie na czwartych pozycjach plasują się Czesi i Chorwaci. Trafić możemy też na ekipy pokroju Rumunii i Danii. Jednak nie chcemy i nie powinniśmy jeszcze o tym myśleć. Pięciopunktowa wygrana z Estonią pozwoli wierzyć, że w ostatnim okienku będziemy zależni od siebie.
– Zdajemy sobie sprawę, że nasz rezultat nie wygląda dobrze. W ostatnich latach nie przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że przegrywamy z Estonią. Zostały nam trzy spotkania. Przede wszystkim liczy się poniedziałkowy mecz, który musimy wygrać przynajmniej pięcioma punktami. Potem wszystko rozstrzygnie się w ostatnim okienku. Ciężko jest nas usprawiedliwiać. Wyniki powinny być lepsze. Wszystkie spotkania były na styku. Staramy się, walczymy, jednak na koniec brakuje. Fakty mówią same za siebie – dodał Michalak.
Bądźcie naszym szóstym zawodnikiem! Widzimy się w poniedziałek w hali Globus!
— Igor (@mili44igor) February 26, 2022
Potrzebujemy Waszego wsparcia. Dumna Polska ⚪️��#KoszKadra pic.twitter.com/PlZN0H5Wt3
1. Izrael 3 2 1 215:201 5 2. Niemcy 3 2 1 209:205 5 3. Estonia 3 2 1 213:216 5 4. Polska 3 0 3 201:216 3
Komentarz:
Ryszard Łabędź, Piotr Sobczyński