Sprzedaż akcji, ograniczenie możliwości działania czy wypowiedzenie umów – to spotyka rosyjskie kluby piłkarskie i firmy inwestujące putinowski kapitał w sport. Współpraca ze spółkami z kraju agresora stała się symbolem wstydu.
Siedem federacji piłkarskich w Europie zadeklarowało już, że nie będzie rozgrywało meczów z Rosjanami. Przeciwko spotkaniom z reprezentacją kraju, który zaatakował Ukrainę sprzeciwili się już Polacy, Szwedzi, Czesi, Anglicy, Szkoci, Walijczycy, Norwegowie, Szwajcarzy i Albańczycy. Ale budowanie koalicji trwa dalej. PZPN rozesłał listy do wszystkich krajowych związków w Europie. Teraz ma dojść do spotkania z władzami FIFA, które w niedzielę skompromitowały się absurdalnymi sankcjami wobec Rosji.
Europa jest zbulwersowana atakiem Rosjan. Największe kraje na świecie nakładają sankcje na agresora. Podobnie sprawa wygląda w przypadku organizacji międzynarodowych. FIFA i UEFA cackają się jednak z krajem, który dzień w dzień wysyła kolejne rakiety w kierunku Ukrainy. Ale sankcje międzynarodowe zaczynają już wpływać na rosyjskie drużyny.
Spartak najprawdopodobniej mógłby zagrać w Baku 17 marca, choć do czasu spotkania wiele może się jeszcze zmienić. Jose Manuel Albares, minister spraw zagranicznych Hiszpanii przekonuje, że rosyjskie kluby także powinny znaleźć się na celowniku. Jego zdaniem presja na Rosjanach musi się także ocierać o sport, więc zaproponował wykluczenie klubów z agresywnego państwa z europejskich pucharów. Najnowsze informacje sugerują, że Spartak może się lada moment pożegnać z areną międzynarodową.
– Cesja udziałów nie wpłynie na bieżące działanie klubu. Pracujemy bez zmian. Stopniowo zbliżamy się do wcześniejszych celów, a mamy już odpowiednie warunki finansowe, administracyjne i sportowe – powiedział Paweł Piwowarow, dyrektor generalny klubu, w którym występuje Sebastian Szymański.
Klub reprezentanta Polski nie jest jednak jedynym, który ma kłopot z zachodnimi sankcjami. Te dotknęły także korporację Rostec, która w 2007 roku została założona przez Putina. To właściciel Arsienału Tuła. Głównym akcjonariuszem Łokomotiwu Moskwa są z kolei państwowe koleje. Oba kluby nie są jeszcze pewne, jak sankcje wpłyną na ich działalność.
Ukraiński marynarz zatopił w Hiszpanii jacht „Lady Anastasia” wart 7 mln $ należący do szefa Rostec, firmy zajmującej się produkcją broni w 🇷🇺. Zatrzymany poinformował gwardię, że używając tej broni atakuje się jego kraj 🇺🇦, dlatego to zrobił.
— Jakub Roskosz (@JakubRoskosz) February 28, 2022
W związku z rosyjską agresją, z zarządzania Chelsea FC zrezygnował Roman Abramowicz. W przypadku miliardera mowa jednak o ciekawych wydarzeniach, bo ten jest związany z żydowskimi społecznościami Rosjan i Ukraińców. Według doradcy 55-latka, ten ma wziąć udział w pokojowych rozmowach obu państw, które odbywają się w Mińsku. Oligarcha ma rzekomo być także w kontakcie z administracją prezydenta Wołodymira Zełenskiego.
Oddzielną historię ma Gazprom, który finansował niektóre kluby, a przede wszystkim ma umowę sponsorską z UEFA. W przypadku Austrii Wiedeń rosyjski gigant energetyczny płacił około miliona euro za logo na koszulkach drużyn młodzieżowych. Stołeczny klub szybko usunął logo firmy z koszulek, choć nie rozwiązał jeszcze umowy.
Z Gazpromem pożegnało się za to Schalke 04. Klub z Gelsenkirchen najpierw usunął logo sponsora, a teraz rozwiązał umowę z firmą energetyczną. Niemcy zrezygnowali w ten sposób z dziesięciu milionów euro rocznie.
Na liście wstydu pozostaje UEFA. W Rosji pojawiają się informacje, że europejska federacja raczej zrezygnuje ze współpracy z bogatym sponsorem. Pierwszym krokiem miało być odebranie organizacji finału Ligi Mistrzów, który miał się odbyć w Petersburgu, mateczniku Gazpromu. To w tym mieście występuje Zenit, który jest finansowany przez energetycznego giganta.
W tle pozostaje temat Aleksandra Diukowa. To członek Komitetu Wykonawczego UEFA, a także szef rosyjskiej federacji piłkarskiej. Jednocześnie jest też prezesem spółki zależnej giganta, Gazprom Nieft, która odpowiada za wydobycie ropy naftowej. Jego przyszłość w europejskim futbolu stoi pod znakiem zapytania. Rozważane jest wykluczenie go z UEFA. Pewny jest fakt, że gdyby federacja, a także FIFA, trzymały się swoich zaleceń, to Diukowa już dawno nie powinno być w futbolu. Przepisy zakładają, że w skład organów zarządzających powinni wchodzić ludzie, którzy nie są zaangażowani politycznie. W Rosji nie robi się tak błyskotliwych karier, bez odpowiednich koneksji.
Pewne jest jedno: współpraca z rosyjskim kapitałem błyskawicznie stała się powodem do wstydu. To dopiero pierwsze dni ogłaszania sankcji. Wciąż nietknięte pozostały spółki energetyczne. Jeśli jednak sytuacja na Ukrainie nie ulegnie zmianie, wszelkie obostrzenia mogą stawać się jeszcze mocniejsze. Wciąż w grze pozostają FIFA i UEFA, które choć skompromitowane, wciąż mogą zrobić krok w przód i wykluczyć rosyjski futbol z rozgrywek międzynarodowych.