Sankcje nałożone na największe rosyjskie koncerny mają już swoje odbicie w piłce nożnej. Kluby zaczynają mieć poważne problemy finansowe, a zawodnicy powoli opuszczają drużyny i wyjeżdżają z kraju. Szefowie zespołów szukają jakichś alternatyw, żeby załatać dziurę w budżecie. – Te pomysły są w większości pozbawione sensu, bo one w żaden sposób nie podniosą klubów w aspekcie finansowym – powiedział nam dobrze znający realia Rosji dziennikarz Karol Bochenek.
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL: – Jak obecnie wygląda sytuacja rosyjskich klubów? Czy w najbliższym czasie mogą one zacząć bankrutować?
Karol Bochenek: – To jest pytanie, na które ciężko obecnie odpowiedzieć. Sankcje, którymi zostały objęte banki, dopiero zaczynają działać i trudno przewidzieć, jak one będą działać w najbliższej przyszłości. Na podstawie tego, co się wydarzyło, to można stwierdzić, że faktycznie jest to możliwe. W pierwszym szeregu stawia się kluby najmocniej zależne od różnych firm. Spartak Moskwa to flagowy przykład, bo właściciele tego zespołu są szefami koncernu Lukoil, na który zostały nałożone sankcje. Leonid Feduk nawet powiedział, że ma bardzo duże trudności z tym, żeby finansować klub, natomiast w dalszym ciągu chce to robić.
– Możliwy według ciebie jest scenariusz, w którym rozgrywki w Rosji zostaną rozwiązane?
– Myślę, że całkiem istnieć nie przestaną. Pojawią się różne koncepcje, żeby je przeformatować – jedna jest taka, żeby złączyć drużyny z Rosji i Białorusi i stworzyć jedną ligę. Pojawiła się też taka koncepcja, którą przedstawił Andriej Czerwiczenko, były prezes Spartaka Moskwa. On stwierdził, że należy stworzyć twór na wzór Ligi Europy, w której będą grały tylko zespoły z Rosji, Białorusi i Krymu. Jest to po prostu szukanie jakiegoś rozwiązania na siłę. Te pomysły są pozbawione sensu, bo one w większości w żaden sposób nie podniosą klubów w aspekcie finansowym. Jeśli spółki skarbu państwa dalej będą miały takie problemy, to dobrzy piłkarze nie będą przychodzili do Rosji. Jest też idea, która największe szanse powodzenia, aby w lidze rosyjskiej wprowadzić limit wynagrodzeń. Coś takiego funkcjonuje już w lidze białoruskiej, ale rozgrywki, w których jest sufit płacowy i dodatkowo trudna sytuacja polityczna, mogą nie przyciągnąć uwagi graczy.
– Pojawiła się też informacja, że piłkarze zza granicy mogą zacząć masowo opuszczać kluby. Mówi się o Grzegorzu Krychowiaku z Krasnodaru, czy Sebastianie Szymańskim z Dynama. Czy to w ogóle jest możliwe? Wiadomo, że będzie się to wiązało ze sporymi stratami.
– Zgadza się. Te straty na pewno będą duże, ale w mojej ocenie kluby zaczęły się z tym liczyć, bo choćby w Krasnodarze, Brazylijczycy zostali zwolnieni z wykonywania obowiązków, jednak ich kontrakty nie zostały rozwiązane, a zawieszone. Mniej więcej coś podobnego stało się w Soczi, czyli klubie, który wspiera rodzina Rottenbergów, mocno związana z Władimirem Putinem. Oni są w najbliższym otoczeniu prezydenta, dlatego dla mnie informacja o wyjeździe obcokrajowców z Soczi jest dość wymowna. Warto też zaznaczyć, że odkąd pojawiły się spekulacje o masowej emigracji z Rosji, to media dzieliły piłkarzy na dwie grupy – europejskich, sugerując, że na pewno będą chcieli rozwiązać kontrakty i tych z Ameryki Południowej, twierdząc, że oni mają inny tok myślenia i na nich wojna źle nie wpływa. Po tym, jak gracze wyjechali z Soczi, to twierdzenie okazało się błędne.
Według dziennikarza Iwana Karpowa, Grzegorz Krychowiak zorganizował zebranie wszystkich obcokrajowców grających w Krasnodarze.Miał ich przekonać do opuszczenia klubu.Żaden z nich dzisiaj nie trenował.
— Zbigniew Szulczyk (@ZSzulczyk) March 2, 2022
Dziennikarz pisze,że Prezes będzie próbował rozmawiać,ale bez szans na zmianę.
���� Ołeksandr Zubkow, piłkarz Ferencvarosu ����, opuścił sobotni mecz mistrzostw Węgier i zapowiedział, że nadal nie będzie grać, dopóki trenerem klubu ze stolicy Węgier, pozostanie Rosjanin, Stanisław Czerczesow! ������#ukrainian #WOJNA #StandWithUkriane pic.twitter.com/KMxjYAIzf2
— Maciejka (@Macko_LKF) March 2, 2022