Przejdź do pełnej wersji artykułu

Uwaga dla Giermaziaka. F1 daje jedną szansę

Kuba Giermaziak został zaproszony przez jeden z teamów F1 na testy (fot. Verva Racing Team) Kuba Giermaziak został zaproszony przez jeden z teamów F1 na testy (fot. Verva Racing Team)

Debiut w Formule 1 to marzenie każdego kierowcy wyścigowego. Ale zanim podpisze się pierwszy kontrakt, trzeba się zastanowić, czy to dobry moment. Formuła 1 zwykle daje tylko jedną szansę.

Kilka tygodni temu Kuba Giermaziak przekazał dobrą wiadomość: został zaproszony na testy jednego z zespołów Formuły 1. Zanim jednak zaczniemy się cieszyć z obecności drugiego polskiego kierowcy w stawce, wiele musi się wydarzyć. Pierwszym krokiem jest dostanie się do Formuły 1, a to nie jest łatwym zadaniem. W stawce jest 12 zespołów, co daje 24 miejsca. Ale większość jest już zajęta przez bardziej doświadczonych kierowców, którzy ani myślą opuszczać F1.

Sukcesy nie wystarczą

Zwykle drogą do Formuły 1 są sukcesy w niższych seriach wyścigowych. W ten sposób na awans zapracowali sobie zwycięzcy serii GP2: Lewis Hamilton, Timo Glock, Nico Rosberg, Pastor Maldonado czy Robert Kubica, który wygrał World Series by Renault.

Menedżerowie zespołów F1 przyglądają się też niższym seriom wyścigowym – Kimi Raikkonen, czy Sebastian Vettel zdobywali tytuły jedynie w juniorskich wyścigach, zanim zostali błyskawicznie sprowadzeni do Formuły 1.

Sukcesy w ważniejszych seriach wyścigowych czasem nie wystarczą. Przekonali się o tym Bruno Junqueira i Bjorn Wirdheim – zwycięzcy F3000 (poprzednika GP2) – którzy nigdy do F1 nie dotarli.

Liczy się grubość portfela

W Formule 1 od kilku lat decydującym czynnikiem stało się posiadanie bogatych sponsorów. Oczywiście wcześniejsze osiągnięcia brane są pod uwagę, ale to nie wszystko. Bez grubych portfeli Witalij Pietrow, Sergio Perez czy Maldonado mieliby małą szansę na debiut w F1.

Jest też spora grupa kierowców, którzy pojawiają się w F1 wyłącznie dzięki pokaźnym zasobom gotówki. Formuła 1 poznała w ten sposób takich kierowców, jak Sakon Yamamoto, Narain Karthikeyan, czy Yuji Ide.

Sukces w GP2 i duże pieniądze zadecydowały o obencości w stawce Pastora Maldonado Sukces w GP2 i duże pieniądze zadecydowały o obencości w stawce Pastora Maldonado

Dziwna rola trzeciego kierowcy

Jeszcze kilka lat temu atrakcyjną furtką była posada trzeciego kierowcy. Podczas testów i piątkowych treningów taki zawodnik mógł wykazać się swoimi umiejętnościami i jak w przypadku Kubicy, zasłużyć sobie na awans do podstawowego składu.

Jednak redukcja wydatków w F1 doprowadziła do absurdalnej nieco sytuacji, w której trzeci kierowca nie ma nic do roboty. Szansę na udział w piątkowych treningach mieli tylko niektórzy zawodnicy. Pozostali spędzali weekendy wyścigowe gapiąc się w monitor.

Utrzymać się w siodle

Debiut w F1 to dopiero pierwszy krok. Dużo większą sztuką jest utrzymanie miejsca w stawce na dłużej. Tu w lepszej sytuacji są kierowcy, którzy zadebiutowali w lepszych zespołach i ci, którzy objęci są programami wspierania utalentowanych zawodników, tak jak Vettel, Hamilton, czy wspierany przez Mercedesa Paul di Resta.

Kupujący sobie miejsca w słabszych teamach, rzadko mają szansę jeździć w F1 dłużej niż rok. Bolidy, w których startują nie pozwalają im się wykazać, a brak sukcesów nie daje im szansy, by przebić do lepszych teamów. Gdy sponsor traci cierpliwość i strumyczek z pieniędzmi wysycha, zwykle kończy się sen o Formule 1.

Taki los spotka zapewne Jerome d’Ambrosio, jednego z pięciu tegorocznych debiutantów. Nie wiadomo też co stanie się z Daniele Ricciardo, który za pieniądze Red Bulla jeździł w HRT.

Zaproszenie Giermaziaka na testy F1 to wielki sukces polskiego kierowcy. Ale teraz Polak musi podejmować mądre decyzje, by znaleźć się w F1 we właściwym czasie i we właściwym miejscu. Formuła 1 daje zwykle tylko jedną szansę.

Czytaj też: Kolejny Polak w F1? Giermaziak jedzie na testy!

Wygląda na to, że Jerome d'Ambrosio nie zagrzeje miejsca w Formule 1
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także