Przejdź do pełnej wersji artykułu

Reprezentacja Polski. Marcin Kamiński: cieszyłem się, że trener do mnie przyjechał. Odebrałem to tak, że widzi mnie w kadrze

/ Marcin Kamiński rozgrywa bardzo dobry sezon w Schalke 04 Gelsenkirchen (fot. Getty). Marcin Kamiński rozgrywa bardzo dobry sezon w Schalke 04 Gelsenkirchen (fot. Getty).

Debiutował w reprezentacji Polski niespełna... 11 lat temu. W tym czasie rozegrał siedem spotkań w narodowych barwach. Kariera Marcina Kamińskiego nabrała rozpędu po transferze do Gelsenkirchen. – Bardzo się cieszę z powołania. To wspaniałe uczucie – powiedział nam piłkarz Schalke 04.

Finał baraży MŚ 2022: kiedy mecz reprezentacji Polski ze Szwecją lub Czechami na Stadionie Śląskim? Co z biletami?

Czytaj też:

Selekcjoner Szwecji, Janne Andersson, nie jest zwolennikiem decyzji FIFA (fot. Getty)

Baraże o MŚ. Szwedzi wściekli po decyzji FIFA. "Polska ma przewagę!"

Dwa mistrzostwa Polski zdobyte z Lechem Poznań, a następnie transfer do Niemiec. Marcin Kamiński występuje w kraju naszych zachodnich sąsiadów od lipca 2016 roku. Najpierw VfB Stuttgart, później Fortuna Duesseldorf, a teraz Schalke 04 Gelsenkirchen. Były obrońca Kolejorza miewał lepsze i gorsze momenty. Uzbierał 55 występów na poziomie Bundesligi. W tym momencie ma dokładnie tyle samo spotkań w 2. Bundeslidze.

Ostatnie dwa lata były dla 30-latka bardzo trudne. W sezonach 2019/2020 i 2020/2021 uzbierał raptem 14 spotkań w ligowych rozgrywkach. Postanowił zmienić otoczenie. Przeniósł się do spadkowicza z Zagłębia Ruhry. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Kamiński jest podstawowym zawodnikiem Schalke. Dotychczas opuścił jedynie dwa mecze (z powodu zakażenia koronawirusem). Świetne występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji Polski.

– Bardzo się cieszę, że moje nazwisko ponownie pojawiło się na liście powołanych. Przed sezonem powiedziałem sobie, że jeżeli będę grał regularnie i na dobrym poziomie, to chciałbym wrócić do grona zawodników obserwowanych. Teraz udało się ponownie trafić do kadry. To wspaniałe uczucie – powiedział nam piłkarz.

Kamiński debiutował w kadrze jeszcze za kadencji Franciszka Smudy. Jesienią nie mógł liczyć na powołanie od Paulo Sousy. Wcześniej w drużynie narodowej nie widział go Jerzy Brzęczek. Jednak wtedy środkowy obrońca miewał duże problemy w swoim klubie.

– Nie wiedziałem, co sobie myśleć po odejściu trenera Paulo Sousy. Nie miałem pojęcia, kto zostanie nowym selekcjonerem. Podchodziłem do wszystkiego spokojnie. W głowie pojawiały się myśli, że może pojawi się większa szansa, aby zawalczyć o to miejsce – przyznał wychowanek Aluminium Konin.



W połowie lutego Gelsenkirchen odwiedził selekcjoner Czesław Michniewicz. Dał do zrozumienia, że liczy na piłkarza Schalke. – Rozmowa z trenerem Michniewiczem przebiegała w miłej atmosferze. Cieszyłem się, że selekcjoner do mnie przyjechał. Odebrałem to tak, że trener widzi mnie w swojej kadrze. Nie rozmawialiśmy o tym, że mam grać i dostanę miejsce w składzie. Usłyszałem, że sztab spogląda w moim kierunku, ale nic nie może obiecać. Jestem lewonożnym stoperem, potrafię wyprowadzać piłkę i to również zostało wzięte pod uwagę – dodał zawodnik.

Marcin Kamiński wrócił do reprezentacji Polski (fot. Getty). Marcin Kamiński wrócił do reprezentacji Polski (fot. Getty).

Czytaj też:

Baraże o MŚ. Rosjanie walczą w sądzie. Zaskarżyli także Polskę

Powołanie do kadry było nagrodą za dobre występy na zapleczu Bundesligi. Kamiński zbiera dobre oceny za swoje występy. Ma na koncie dwa gole i dwie asysty. – Cieszę się, jak wszystko wygląda po ostatnich dwóch latach. Regularnie gram w klubie i otrzymałem powołanie do kadry. Transfer do Schalke był bardzo dobrym ruchem. Teraz musimy tylko poprawić naszą pozycję w tabeli – skomentował środkowy obrońca.



Ostatni mecz pokazał, że do poprawy jest bardzo dużo. Schalke na własnym stadionie uległo Hansie Rostock 3:4. Porażka sprawiła, że ekipa z Gelsenkirchen ma sześć punktów straty do drugiego miejsca, które daje bezpośredni awans do Bundesligi. Po tym spotkaniu pracę stracił trener Dimitrios Grammozis.

– Musimy przede wszystkim poprawić grę defensywną. Nie możemy tracić tylu bramek. Kończenie meczu na zero z tyłu było wcześniej naszym sporym atutem. Zawsze stwarzaliśmy sobie sporo sytuacji do strzelenia goli. W spotkaniu z Rostockiem przeciwnik oddał cztery strzały i cieszył się z czterech bramek. To dobrze o nas nie świadczy. Byliśmy bardzo źli, bo to starcie mogło się zupełnie inaczej potoczyć. Czyste konta dodają też pewności siebie. Cały czas wszystko jest w naszych nogach. Musimy punktować i wygrywać mecze. Tylko wtedy nadal będziemy liczyć się w walce o awans – zakończył Kamiński.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także