| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Pięć lat temu był gwiazdą ligi akademickiej. Mówiło się, że Przemysław Karnowski ma szanse na występy w NBA. Liczne kontuzje mocno wstrzymały karierę 28-latka. Po raz ostatni na parkiecie pojawił się... 5 maja 2019 roku. – Niektóre kolejne kontuzje mogły być następstwem operacji pleców. Nie mogę już patrzeć w przeszłość – mówi koszykarz Twardych Pierników Toruń.
Znakomite warunki fizyczne, 218 centymetrów wzrostu, ogromny potencjał i wielki talent. Przemysław Karnowski w latach 2012–2017 występował w koszykarskiej lidze NCAA. Świetnie radził sobie w zespole Gonzaga Bulldogs.
Szczególnie w ostatnim sezonie. Otrzymał wtedy prestiżową nagrodę dla najlepszego centra ligi akademickiej. Próbował swoich sił w lidze letniej NBA. Ostatecznie nie trafił do koszykarskiego raju...
Przeniósł się do MoraBanc Andorra i jego kariera dość mocno wyhamowała. Ostatnie lata spędził na leczeniu, rehabilitacji i walce o pełną sprawność. Prawdopodobnie w środę 9 marca pojawi się na parkiecie. Na ten moment czekał... niespełna trzy lata (5 maja 2019). Niedawno podpisał kontrakt z Twardymi Piernikami Toruń. Utalentowany center liczy, że problemy ze zdrowiem wreszcie się zakończą.
Karnowski wrócił na parkiet w środę 9 marca. Rzucił 9 punktów i dołożył 7 zbiórek w wygranym 83:70 meczu z GTK Gliwice.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL – Pytanie: "jak zdrowie?" było najczęściej słyszanym w ostatnich latach?
Przemysław Karnowski, Twarde Pierniki Toruń: – Na pewno tak. Nie była to łatwa droga. Trochę kontuzji się przydarzyło. Cieszę się, że nareszcie wszystko wygląda lepiej. Na razie zdrowie dopisuje i chciałbym, aby tak zostało.
– Półtora roku temu trenowałeś z Zastalem. Już wtedy mówiłeś, że jesteś zdrowy. Dlaczego przez kilkanaście kolejnych miesięcy nie udało się wrócić do gry?
– Wtedy okazało się, że niestety muszę przejść zabieg na drugie kolano. Zdecydowałem się na leczenie. Później rehabilitacja się przedłużała i po drodze pojawiły się nowe komplikacje. Od kilku miesięcy trenuję z drużyną z Torunia. Widziałem sporą poprawę i mam nadzieję, że nic się w tym aspekcie nie zmieni.
– Jak wyglądała rehabilitacja? Kiedy poczułeś ból w drugim kolanie? Czym był on spowodowany?
– Myślę, że bardziej przeciążeniem. Kilka rzeczy nawarstwiło się na siebie. Musiałem przejść zabieg w Warszawie. Później przechodziłem kilkumiesięczną rehabilitację w Poznaniu. Przez półtora miesiąca chodziłem o kulach. Sporo czasu spędziłem na rehabilitacji w basenie, żeby za szybko nie obciążyć stawu. Potem długo trenowałem indywidualnie, aby wzmocnić nogę i móc wrócić na siłownię. Od tego czasu, gdy czułem się już znacznie lepiej, to wprowadziłem trening koszykarski. Powoli wracałem do zajęć z piłką.
2️⃣4️⃣ znów zajęty!
— Twarde Pierniki Toruń (@TwardePierniki) March 4, 2022
Przemysław Karnowski wraca do Twardych Pierników!
Szczegóły �� https://t.co/I2l9aQ7Oxi#TwardePierniki #MadeInToruń #TwardeTransfery20212022 pic.twitter.com/GGpiuwSjj7
– Organizm wysłał jakiś sygnał, po którym stwierdziłeś, że możesz już wrócić do gry?
– Pod koniec ubiegłego roku pojawił się kontakt ze strony trenera Ivicy Skelina. Porozmawialiśmy dłużej i czułem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Widziałem, że jestem w stanie dać z siebie więcej. Klub starał się powoli wprowadzać mnie do treningów. Zaczęło się od wspólnej siłowni z drużyną, potem pojawiło się trochę rzutów, biegania i tak krok po kroku szedłem do przodu. Od półtora miesiąca wykonuję wszystkie normalne ćwiczenia i nareszcie czuję się dobrze.
– Klub pierwszy się odezwał czy sam podpytywałeś o możliwość trenowania w Toruniu?
– Kilka klubów monitorowało moją sytuację i rehabilitację. W trakcie sezonu otrzymałem parę telefonów. Sam nie wiedziałem, czy będę gotowy do gry w listopadzie, styczniu, czy w marcu. Ciężko było mi odpowiedzieć. Miałem kontakt z różnymi ekipami. Również z Twardymi Piernikami.
– Duży wkład w powrocie do koszykarskiej sprawności miał trener Dominik Narojczyk? W środowisku koszykarskim mówi się, że trudno o lepszego fachowca.
– Zgadzam się w stu procentach. Trener Dominik bardzo mocno mi pomógł. Nie znamy się od dzisiaj. Mieliśmy ze sobą do czynienia i wcześniej współpracowaliśmy razem. Nadzorował cały proces rehabilitacji i pilnował, aby wszystko przebiegało spokojnie, a zarazem, żebyśmy widzieli progres.
– W ostatnich dniach cokolwiek sprawia ci jeszcze problem, czy czujesz, że możesz skakać i walczyć na sto procent?
– Na tę chwilę jestem gotowy. Ciężko mi powiedzieć, czy czegoś nie mogę robić. Staram się wykonywać wszystkie ćwiczenia. W większym lub mniejszym stopniu. Dopiero parkiet zweryfikuje, jak będę wyglądać.
– Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że wielka kariera stoi przed tobą otworem. Czujesz, że kilka lat uciekło w mgnieniu oka?
– Na pewno tak. Ostatnie lata spędziłem na rehabilitacji. Moje dni przez większość czasu wyglądały tak samo. Wizyty u lekarzy i wykonywanie podstawowych ćwiczeń. Pewnych rzeczy już nie zmienię. Mogę mieć wpływ jedynie na swoją przyszłość.