Od dłuższego już czasu jest głośno na temat na spięć na linii Arkadiusz Milik – Jorge Sampaoli. Polak mimo że pozostaje najlepszym strzelcem Olympique Marsylii w bieżącym sezonie, nie zawsze może liczyć na miejsce w wyjściowym składzie. – Jeżeli sytuacja się nie zmieni, jego ego może ucierpieć i wtedy rzeczywiście zacznie szukać innego rozwiązania – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL Igor Lewczuk, obecnie zawodnik Znicza Pruszków, a kiedyś m.in. francuskiego Girondins Bordeaux.
Ostatnie tygodnie nie są udane dla zespołu ze Stade Velodrome. Zawodnicy Jorge Sampaoliego w minionych trzech meczach Ligue 1 wzbogacili się jedynie o jedno "oczko", tracąc drugą pozycję w rozgrywkach na rzecz OGC Nice. W tym czasie swojego dorobku bramkowego nie powiększył Arkadiusz Milik, który – co nie jest tajemnicą – nie najlepiej dogaduje się z opiekunem ekipy z Marsylii. Francuskie media donoszą nawet, że być może wkrótce jeden z nich będzie musiał odejść.
– Środowisko Arka dementuje te doniesienia. Niemniej sytuacja jest dziwna. Pamiętamy zachowanie Milika, kiedy został zmieniony w trakcie pierwszego starcia 1/16 finału Ligi Konferencji Europy z Karabachem Agdam (Polak okazał złość poprzez kopnięcie butelki przy ławce rezerwowych – dop. red.). Jeżeli Arek złapie słabszą formę, to Sampaoli zawsze może później wypomnieć mu tamtą sytuację. Zresztą drużyna widzi, że pomiędzy Milikiem a Argentyńczykiem brakuje chemii. Jeżeli sytuacja Polaka się nie zmieni, jego ego może ucierpieć i wtedy rzeczywiście zacznie szukać innego rozwiązania – powiedział Igor Lewczuk.
Doświadczony obrońca, który zanotował 38 spotkań na boiskach Ligue 1 w barwach Girondins Bordeaux, zauważył, że Milikowi brakuje pewności siebie. – Na pewno jest to trudna sytuacja dla niego. Bo to w końcu najlepszy strzelec zespołu. Za Polakiem są przecież kibice Marsylii, którzy zastanawiają się, dlaczego nie gra on w pierwszym składzie. Sampaoli stosuje natomiast dziwną taktykę, mianowicie: nie widzi w niej zarówno Arka, jak i Dimitri Payeta w wyjściowym składzie. Przecież Francuz to nie jest klasyczny napastnik, a przecież często widzimy go w roli tej fałszywej "dziewiątki", właśnie kosztem Arka – podkreślił.
Rozmówca TVPSPORT.PL poszedł nawet krok dalej. – Odnoszę wrażenie, że trener szuka haka na Milika. Na zasadzie: słuchaj, okej – dzisiaj strzeliłeś gola, ale jeżeli nie powtórzysz tego w następnym meczu, będziesz pierwszym, który straci miejsce w składzie. To, w kontekście pewność siebie, może "zabić" napastnika. Bo co innego mieć świadomość, że nawet jeżeli nie zdobędę bramki, ale rozegram dobre spotkanie, to zachowam miejsce w "jedenastce". Tu wydaje mi się, że brakuje Sampaoliemu zaufania do Milika. Stronię natomiast od tego, że Argentyńczyk nie lubi Polaka – mówił stoper Znicza Pruszków.
Marsylia w trwającym sezonie walczy o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Na razie jest na dobrej drodze ku temu. Po 27 kolejkach Ligue 1 plasuje się na trzeciej pozycji, a do drugiego miejsca – dającego automatyczny udział w najważniejszych klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie – traci jedynie dwa punkty.