W ostatnich dniach do Polski dotarła fala ukraińskich gimnastyków. Pojawili się sportowcy, a także trenerzy. Mogą odmienić tę dyscyplinę sportu w Polsce, bo prezentują wyższy poziom od naszych zawodników. – Wielu z nich było skoszarowanych w ukraińskich centrach olimpijskich – mówi prezes Polskiego Związku Gimnastycznego, Leszek Blanik.
Do Polski dotarło już ponad milion uchodźców z Ukrainy. Są w tym gronie przedstawiciele wielu sportów, ale w gimnastyce sytuacja jest wyjątkowa. Ukraińscy sportowcy to światowa elita. Wystarczyło sześć igrzysk olimpijskich, by w gimnastyce sportowej i artystycznej zgromadzili łącznie 16 medali olimpijskich. Dziś ci utalentowani zawodnicy są w Polsce i jeśli zostaną dopuszczeni do mistrzostw, mogą je zdominować. Ale też mogą pomóc naszym zawodnikom wznieść się na wyższy poziom.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Jest pan w stanie oszacować ilu ukraińskich przedstawicieli waszej dyscypliny – zawodników i trenerów obu płci – jest obecnie w Polsce?
Leszek Blanik: – W chwili obecnej nie jest to proste, ale na pewno mówimy o kilkudziesięciu nazwiskach. Przygotowujemy obecnie zapytanie do klubów z prośbą o informację, ilu zawodników do nich trafiło i jakie sekcje reprezentują. Nie mamy pełnej wiedzy, bo wielu zawodników nie zgłasza się do związku, a bezpośrednio do klubów. A poza tym – ta liczba ciągle się zmienia. Myślę, ze do końca marca będziemy mieli pełniejszy obraz.
– Problem polega na czymś innym. Przed wojną zgłaszały się do nas pojedyncze osoby z Ukrainy i zazwyczaj prezentowały poziom sportowy zbliżony do naszych zawodników. W tej chwili zgłaszają się do nas sportowcy, z reguły w wieku 10 – 15 lat, na znacznie wyższym poziomie. Niektórzy z nich byli skoszarowani w centrach olimpijskich. Nie wiem, czy mamy odpowiednią liczbę trenerów na takim poziomie, by umożliwić tym zawodnikom dalszy rozwój. Nie mamy też odpowiednich możliwości infrastrukturalnych. Po pełnym rozeznaniu w sytuacji będziemy prosili Ministerstwo Sportu i Turystyki o wsparcie merytoryczne. Jedno to szkolenie i zakwaterowanie dla tych sportowców, a drugie to kwestia startu w zawodach. To też część rozwoju. Mają w nich uczestniczyć? A jeśli tak to na jakich zasadach?
– Ma pan na myśli mistrzostwa Polski?
– Tak, a także o olimpiadzie młodzieży. Mamy im umożliwiać starty? Dziś wystarczy PESEL, by wziąć w tych zawodach udział, być może będą przygotowywane uproszczone procedury przyznawania numerów PESEL uchodźcom... trudno mi to ocenić. Chodzi jednak o to, by nie wylać dziecka z kąpielą. Jeśli pojawi się bardzo dużo nowych osób – będą problemy z organizacjami kolejnych imprez, bo koszty pójdą mocno w górę. Nie wiem też, jaki będzie odbiór społeczny, gdy zawodnicy z Ukrainy będą wygrywali z naszymi rodakami. Przed nami wiele problemów, na które musimy się przygotować. Naszym głównym celem jest pomoc tym osobom. Zapewniam, że nie myślimy o przyznawaniu obywatelstw. Uważam, że Ukraińcy powinni zachować tożsamość swojego narodu.
– Nie będzie podkradania zawodników?
– Nie będzie. Chcemy ich szkolić, dać im możliwość startu w zawodach, ale to nie może być puszczone na żywioł. Szczególnie w naszej dyscyplinie, gdzie środki finansowe są jakie są. Skonsultujemy nasz plan z ministerstwem ale także z ukraińską federacją. Chcemy się dowiedzieć, czego oni od nas oczekują. Jak mamy wspierać ich zawodników? Nie chcemy być odczytywani w ten sposób, że robimy zakusy na ich sportowców.
– Jeśli faktycznie będzie ich dużo, może warto byłoby organizować mistrzostwa Ukrainy w Polsce? Tylko kto za to zapłaci...
– To jest bardzo dobre pytanie.
– Ale myślę, że warto na to spojrzeć z drugiej strony. Obecność ukraińskich zawodników i trenerów może podnieść poziom naszej gimnastyki.
– Zgadza się. To są bardzo duże plusy tej sytuacji. Mężczyzn trenerów u nas nie będzie, bo zostali na wojnie, ale część trenerek już pracuje w Polsce. Jako AZS AWF Gdańsk jesteśmy w kontakcie z kilkoma trenerkami, które chcą do nas przyjechać, a my jesteśmy w stanie zaproponować im pracę, bo ciągle brakuje nam dobrych fachowców. Więc z jednej strony możemy pomóc, a z drugiej zyskać fajny wzór pracy na wyższym poziomie niż u nas.
– Wyjdźmy z polskiego podwórka. Jako związek od samego początku mówiliście, że rosyjscy sportowcy powinni zostać wykluczeni. Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna zrobiła to dopiero po żenującej prowokacji Iwana Kuliaka.
– Żeby uściślić. Rosja i Białoruś zostały zawieszone jeszcze przed tym incydentem. Początkowo chodziło tylko o zakaz organizacji imprez. Zwołaliśmy wówczas zarząd Polskiego Związku Gimnastycznego (FIG) i na drugi dzień mieliśmy wysłać pismo domagające się wykluczenia zawodników, ale FIG podjęła tę decyzję jeszcze tego samego dnia. Zawieszono sportowców oraz przedstawicieli władz białoruskich i rosyjskich związków. Zostało to zrobione jeszcze przed aferą Kuliaka. A to co zrobił ten młody gimnastyk... Mam wrażenie, że ich mózgi są doszczętnie wyprane.
– To dlaczego wystartował w Dosze, skoro byli już wykluczeni?
– Decyzja zapadła już w trakcie trwania zawodów, ale wykluczenie miało nastąpić po ich zakończeniu.
– Jakiej kary dla Kuliaka pan oczekuje? Zna pan mechanizmy, jakimi kieruje się Fundacji Etyki Gimnastycznej?
– Powiem szczerze, że nie zajmowałem się tym do tej pory. Podobnie jak Ministerstwo Sportu i Turystyki – oczekuję dożywotniego zawieszenia.
– Blok wschodni to potęga w waszej dyscyplinie.
– Nie tylko w naszej. Przez lata w kilka dyscyplin były pompowane ogromne środki, by w razie tego typu ludobójstwa – jakie teraz ma miejsce na Ukrainie – mieć możliwość oddziaływania na społeczeństwa. Całe szczęście, że tym razem się to nie udało. Poza nielicznymi wyjątkami.
– Swietłana Chorkina miała być ambasadorką nadchodzących zawodów w Kairze, ale wcześniej wywiesiła post wychwalający rosyjską agresję i straciła tę funkcję.
– Tego typu wypowiedzi nie mieszczą mi się w głowie. Znam Swietłanę osobiście... Przecież ci ludzie bywają w świecie, są cenieni, mają znajomości. Wiedzą, co się dzieje na świecie, a i tak wypowiadają się w taki sposób. To totalna ignorancja albo brak poszanowania dla Ukraińców i wszystkich, którzy obserwują te wydarzenia.
– Międzynarodowa federacja zrozumiała, że należy zawiesić Rosjan czy po prostu nie miała innego wyjścia?
– Nie wiem, dla mnie liczy się efekt końcowy. Nie jestem w stanie tego ocenić. Bardzo dużo krajów naciskało na federację i mam nadzieję, że zawieszenia będą obowiązywać przez długie lata.
– Na pewno zna pan wielu Ukraińców i Rosjan. Wierzy pan, że te relacje uda się naprawić w perspektywie najbliższych lat?
– Nie jestem historykiem, ani politologiem, ale uważam, że będzie to bardzo trudne i będzie potrzeba kilka pokoleń. To, co wydarzyło się na Ukrainie jest przerażające i zupełnie niezrozumiałe. Wojny są brutalne i czasem ucierpią niewinni ludzie, ale tym razem dochodzi do ewidentnego obstrzału miejsc cywilnych. Dla porównania przypomnę, że Adolf Hitler atakując choćby Polskę zaatakował kraje obce. Putin zaatakował swoich braci. To tak jakby Śląsk oderwał się od Polski i rozpoczęłaby się krwawa wojna.