Wojciech Szczęsny jest jednym z ojców sukcesu Juventusu w wyjazdowym meczu z Sampdorią. Gdy genueńczycy mogli strzelić gola kontaktowego na nieco ponad kwadrans przed końcem gry, to na przeszkodzie stanął im Polak broniąc strzał Antonio Candrevy z rzutu karnego. W swojej ocenie tego zdarzenia, golkiper był po końcowym gwizdku rozbrajająco szczery!
Juventus w obecny sezon Serie A wszedł kiepsko, ale z czasem przeobraził się w silną drużynę. W efekcie turyńczycy nie przegrali ani jednego meczu już od końcówki listopada i ambitnie zmierzają za walczącą o mistrzostwo czołową trójką – Milanem, Interem i Napoli. A jeśli tak jest, duża w tym zasługa Szczęsnego.
Polak ponownie pokazał wielką klasę w sobotni wieczór na stadionie Sampdorii. Znakomicie sparował uderzenie Candrevy z rzutu karnego. Strzał był mocny i skuteczna parada wymagała sporego wysiłku. Sam bramkarz w rozmowie z włoskimi mediami na gorąco po meczu stwierdził jednak, że… pomogło mu szczęście.
– Miałem farta, bo spodziewałem się strzału w środek bramki. Przed uderzeniem piłka jednak przesunęła się z punktu karnego przez wiatr i powiedziałem, że w takiej sytuacji na pewno nie strzeli przed siebie. Wybrałem róg i odbiłem, nie stoją za tym jakieś wielkie analizy – przyznał Szczęsny odsłaniając kulisy nieznane kibicom.
Andrij Gyłybinow ze Spezii.❌
— Rafał Majchrzak ���� (@RMnaTT) March 12, 2022
Franck Kessie z AC Milan. ❌
Jordan Veretout i Lorenzo Pellegrini z Romy. ❌
Dziś Antonio Candreva z Sampdorii.
Tych piłkarzy od sezonu 2020/21 włącznie zatrzymał z 11 metrów Wojciech Szczęsny.
To 12. rzut karny obroniony przez Polaka w ����. pic.twitter.com/I3UckXElER