Iga Świątek i Hubert Hurkacz dają nam w tym sezonie powody do dumy. Oboje z powodzeniem radzą sobie w Indian Wells i niewykluczone, że z Kalifornii wrócą ze świetnym wynikiem. O głos w sprawie naszych tenisistów poprosiliśmy byłego czołowego polskiego deblistę, Mariusza Fyrstenberga, którego zapytaliśmy m.in. o szansę Polki na zostanie numerem jeden w rankingu WTA, postępy w grze czy psychikę, jakiej nie ma żadna zawodniczka w tym wieku.
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL: – Iga Świątek dwukrotnie w tym turnieju odwracała losy spotkania i wygrywała mecz. W tym roku dokonywała tej sztuki już pięciokrotnie. Zauważył pan progres, jeśli chodzi o jej mentalność?
Mariusz Fyrstenberg: – Tak. Myślę, że to widać nie tylko od tego sezonu. Ona jeszcze podczas współpracy z poprzednim trenerem była coraz bardziej dojrzała. Wiadomo, że w tym elemencie ma największy potencjał do poprawy, bo bardzo emocjonalnie podchodzi do gry i to jest normalne w tym wieku. Uważam też, że zmiana szkoleniowca była dobra dla Igi i dla Piotrka Sierzputowskiego. Może to też spowodowało zmianę w mentalności Igi, że odczuwa mniejszy stres na korcie. Rzeczywiście, wcześniej rzadko obserwowaliśmy sytuacje, w których Iga wygrywała mecz po przegraniu pierwszego seta, a teraz zdarza się to regularnie, więc to jest budujące. Jest to być może też cecha, dzięki której zacznie zachodzić wyżej w Wielkich Szlemach, choć wiadomo, że półfinał Australian Open to świetny wynik, to jednak myślę, że stać ją na jeszcze więcej. Uważam, że ona będzie wkrótce numerem jeden w rankingu WTA. Nie chcę pompować balonika, ale Iga ma do tego potencjał i właśnie te Wielkie Szlemy do tej pory jej stały trochę na przeszkodzie do tego. Teraz jest na trzecim miejscu, jej gra się polepsza i wszystko jest na dobrej drodze do tego, by za chwilę osiągała kolejne sukcesy. Nie widzę przeszkód, ku temu, by pod koniec roku była liderką rankingu.
– Myśli o zostaniu liderką w tak młodym wieku chyba mogą trochę zawrócić w głowie.
– Iga ma najlepszą jakość gry na świecie. Najważniejsze dla niej jest to, żeby po prostu nie myśleć o tym rankingu teraz, bo jaka jest różnica pomiędzy miejscem trzecim a czwartym? Ona musi skupić się na bekhendzie, forhendzie, serwisie, a wynik jest tylko wypadkową całej pracy. Ja wiem, że ona otoczyła się zbroją, nie myśli o wynikach, o mediach społecznościowych, jej celem jest coraz lepsza gra w tenisa i to jest kluczem do tego, żeby skończyła sezon na pozycji numer jeden lub dwa.
– Wyniki po wygraniu French Open w wykonaniu Świątek świadczą o tym, że sukcesy nie namieszały w głowie? Jak porównamy ją choćby z Emmą Raducanu, która triumfowała w US Open, to widać ogromną różnicę.
– No tak, Raducanu miała wyjątkowo słaby okres po finale szlema. Iga regularnie wchodziła do czwartych rund lub do ćwierćfinałów po wygranym French Open, teraz był półfinał Australian Open. Przypominam, że ona nadal jest jeszcze bardzo młoda i gdyby obecnie była numerem 50 lub 100 na świecie, to i tak byłby to świetny wynik. Cieszmy się z tego, co mamy. Uważam, że w Wielkich Szlemach będzie przełamanie. Jeśli nie w tym roku, to w następnym powinna jakiś wygrać.
– Spodziewał się pan tak dobrego początku sezonu? Zawsze start budzi trochę niepewności.
– Faktycznie, początek sezonu zawsze budzi sporo wątpliwości, ale to nie tyczy się tylko Igi, a wszystkich tenisistów. Gdyby Polka przegrała szybko w dwóch pierwszych turniejach, to teraz presja by narastała i pewnie nie wyglądałoby to tak dobrze, a Iga tak żąda tych wygranych, że mogłoby się to obrócić przeciwko niej. Na szczęście tak się nie stało. Bardzo fajnie wygląda jej współpraca z Tomkiem Wiktorowskim. Sama to pokazuje wywiadach, bo widać luz i spokój. Faktycznie, jeśli dobrze wchodzi się w sezon, to później łatwiej podchodzi się do kolejnych turniejów.
��Another good day in the desert full of figuring things out.
— Iga Świątek (@iga_swiatek) March 14, 2022
��Kolejny dobry dzień w Indian Wells pełen szukania rozwiązań i sposobów.#4thround pic.twitter.com/EQuX5xLiW4
– Mówiliśmy o progresie pod względem mentalnym, a z takich rzeczy stricte tenisowych, co panu rzuciło się najbardziej w oczy u Polki?
– Widać, że mocno pracuje nad pójściem do przodu w trakcie akcji, wykończeniem z woleja. To coś, co w damskim tenisie rzadko się zdarza. Ma mocny forhend, szczególnie jak piłka jest powyżej biodra, to ma bardzo silne uderzenie po krosie z rotacją. W tym elemencie ciągle Iga się rozwija, podobnie zresztą jak Hubert Hurkacz.
– Wspomina pan o zaletach, a warto też myślę zauważyć element nad którym Świątek musi pracować. Sporo problemów ma 20-latka, kiedy przychodzi jej się mierzyć z zawodniczką, grającą równie agresywnie co ona. Przykład to mecz z Danielle Collins podczas Australian Open
– Dokładnie tak. Iga lepiej czuje się w ofensywie niż w defensywie. Niestety każdy ma jakieś słabości np. Andy Murray jest doskonały w obronie i nie lubi atakować, a u Polki jest odwrotnie. Myślę jednak, że poprzez pracę z trenerem Wiktorowskim uda się ten problem pokonać. Oni trenują ofensywę do tego stopnia, by była ona na tyle dobra, żeby nie trzeba było bronić się w trakcie meczu, natomiast faktycznie tu jest aspekt do poprawy.
– Chciałem też nawiązać do Huberta Hurkacza. On w pierwszej rundzie znów trochę się męczył z rywalem, którego wcześniej nie znał.
– Tak, on ma problemy z rywalami teoretycznie słabszymi od siebie. Po drugie, będzie się zdarzało, że zagra z młodszym od siebie przeciwnikiem, a oni często nie mają nic do stracenia, zresztą jak Hubert kilka lat temu. To odróżnia bardzo dobrych tenisistów od wybitnych, że dla nich nie ma znaczenia, z kim grają, tylko po prostu wygrywają mecze. Myślę, że Hurkacz jest bardzo mocny psychicznie, trenerzy go świetnie prowadzą, między nimi jest ciepła więź i to wszystko pomaga.
Hubert Hurkacz pokonał Oscara Otte 6:3, 3:6, 6:3 w drugiej rundzie Indian Wells. Dobra reakcja w trudnych momentach, ale gra daleka od ideału. Cieszmy się jednak, bo to był powrót z dalekiej podróży. W następnej rundzie czeka Steve Johnson.
— Hubert Błaszczyk (@hubertblaszczyk) March 13, 2022