Adam Kszczot nie zakończy kariery w taki sposób, w jaki zamierzał – podczas halowych mistrzostw świata w Belgradzie. Jego plany skomplikowało... szczepienie, na które nalegać miał Polski Związek Lekkiej Atletyki. Zarzuty biegacza w "Magazynie Sportowym" RDC odpierał prezes związku Henryk Olszewski.
Kilka tygodni temu Kszczot poinformował, że niebawem zakończy karierę. Zamierzał po raz ostatni wystartować podczas halowych mistrzostw świata, które w dniach 18-20 marca odbędą się w Belgradzie. Niedługo później zakomunikował jednak, że... nie poleci do Serbii. Wszystko przez szczepienie.
Kszczot przyjął bowiem kolejną dawkę preparatu J&J. "Wyłączyło mnie to na kilka dni z treningów z powodu gorączki i ogólnego rozbicia" – opisał w mediach społecznościowych. "Każdy dzień bez treningu znacząco ogranicza szanse na dobre wyniki w tak krótkim sezonie halowym. W ostatnich dniach nie mogłem trenować, a start po takiej przerwie nie byłby dobrym rozwiązaniem" – dodał.
Zadecydował więc, że nie weźmie udziału w imprezie. Zdaniem zawodnika część winy leży po stronie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Sam chciał bowiem przyjąć drugą dawkę po zawodach i zgodnie z przepisami mógł tak zrobić. "Jednakże dział szkolenia i PZLA nalegał na szczepienie przed HMŚ, sugerując w rozmowach iż zawodnicy bez szczepień nie zostaną dopuszczeni do startu" – zaznaczył Kszczot.
Prezes PZLA, Henryk Olszewski, był gościem Łukasza Starowieyskiego i Agnieszki Kobus-Zawojskiej w "Magazynie Sportowym" RDC. W programie odniósł się do sytuacji biegacza. – Już w październiku wiedział, że musi się zaszczepić. Ogłosiłem to na spotkaniu trenerów bodajże 23 października – mówił.
– Adam ma jakieś trudności. Nie miał takich przy zakończeniu kariery Piotr Małachowski czy inni zawodnicy. Może niektórzy myślą, że im wszystko wolno? – dodał.