W moim mieście na razie jest spokojnie, ale jesteśmy przygotowani na wszystko. Mam nadzieję, że to wkrótce się skończy – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL ukraiński pięściarz Siergiej Radczenko. Doskonale znany z polskich ringów zawodnik zdecydował się pozostać w rodzinnym Krzemieńczuku, gdzie pomaga osobom, próbującym wydostać się na zachód Ukrainy.
Radczenko na zawodowych ringach stoczył czternaście walk, z których osiem zakończyło się jego zwycięstwem. W trakcie kariery zawodowej aż czterokrotnie mierzył się z Polakami i choć żadnej z tych walk nie wygrał, kilku naszym reprezentantom dał się mocno we znaki. Pojedynku z Radczenką na pewno nie wspominają najlepiej Krzysztof Głowacki (w 2018 roku w Nysie. "Główka" był liczony w 5. rundzie, ale ostatecznie wygrał na punkty), Adam Balski (w 2018 roku w Radomiu, Balski wygrał, ale z trudem dotrwał do końcowego gongu) i Artur Szpilka (w 2020 roku w Łomży, "Szpila" zwyciężył po wzbudzającym kontrowersje werdykcie sędziów). Gładko poradzili sobie z nim jedynie: Michał Cieślak, który w 2018 roku w Legionowie wygrał jednogłośnie na punkty oraz Mateusz Masternak, ale jego pojedynek z Ukraińcem w 2020 roku Kielcach był pokazowy.
Wobec barbarzyńskiej agresji Rosji na Ukrainę myśli pięściarza są daleko od sportu. Kilka dni po wybuchu wojny Radczenko opublikował w mediach społecznościowych nagranie, w którym zaapelował do rosyjskich i białoruskich sportowców, by wyszli protestować na ulice.
"Chłopaki, proszę was. Jeśli jeszcze nie wiecie, a może oglądacie rosyjskie wiadomości, to spójrzcie na media społecznościowe zwykłych ludzi i zobaczcie, co dzieje się teraz na Ukrainie. 24 lutego mój kraj został zaatakowany przez tzw. siły pokojowe. W rzeczywistości po moim kraju jeżdżą czołgi, a po niebie latają myśliwce, helikoptery i rakiety. Mali ludzie biegają z karabinami maszynowymi, a cywile są ostrzeliwani w swoich domach. Wiem, że wielu boi się wyjść i powiedzieć prawdę. Że wielu w Rosji, a tym bardziej na Białorusi, jest zastraszonych. Ale proszę, wyjdźcie i zażądajcie zaprzestania tej wojny!" – powiedział Radczenko.
Radczenko przebywa aktualnie w rodzinnym Krzemieńczuku w środkowej Ukrainie, około 100 kilometrów na południowy zachód od Połtawy. Miasto położone nad Dnieprem jest dużym ośrodkiem przemysłowym, w którym znajduje się między innymi rafineria ropy naftowej.
Do rodzinnego miasta Radczenki pomoc napływa także z Polski: