Kamil Grosicki wraca do reprezentacji Polski. Doświadczony kadrowicz znalazł się w gronie powołanych przez Czesława Michniewicza z PKO Ekstraklasy. – Myślę że Kamil nadal ma w sobie złość. Chce udowodnić, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i jest spragniony sukcesów – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL menedżer i doradca zawodnika, Daniel Kaniewski.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Rozmawiał pan już z Kamilem Grosickim o powołaniu do reprezentacji?
Daniel Kaniewski, menedżer i doradca Kamila Grosickiego: – Tak, wiedziałem o tym już w poniedziałek. Kamil wczoraj rozmawiał z trenerem Michniewiczem i od tamtej pory sprawa jest jasna. I tak powinni robić trenerzy.
– Selekcjoner od początku pracy zapewniał, że Kamil Grosicki ma szansę na powołanie. Czy od samego początku pracy z kadrą, był z nim w stałym kontakcie?
– Słyszałem wiele o tym, z każdym z zawodników dużo rozmawiał, dyskutował. Tak było zarówno z zawodnikami grającymi za granicą, jak i z Kamilem. Selekcjoner spotkał się z nim w Szczecinie po meczu z Lechem Poznań i od tamtej pory był z nim w kontakcie. Trener Michniewicz podchodzi do wszystkiego profesjonalnie. Proszę spojrzeć na to, że kadry nie powołał wczoraj, tylko dzisiaj – ze względu na mecz Rakowa ze Stalą, który był interesujący i dało się oglądać.
– Jak się okazało, powołał Patryka Kuna.
– Spodziewałem się w kadrze jeszcze jednego zawodnika Rakowa, Andrzeja Niewulisa. Trener Michniewicz jednak wie, jakich piłkarzy potrzebuje i ma swój plan na oba mecze – ze Szkocją oraz ze Szwecją albo Czechami.
– Grosicki czuł się pewny powołania?
– Nie, zdawał sobie sprawę z tego, że na powołanie trzeba pracować i nie był pewny miejsca w kadrze do poniedziałku. Swoim podejściem i determinacją jednak na to zasłużył. Przypomnę, w listopadzie z Lechią Gdańsk zaliczył trzy asysty, w innych meczach asystował i strzelał. Dobrze rozpoczął wiosnę, od bramki w Gliwicach. Także ostatnio rozgrywał bardzo dobre mecze. Wróciła szybkość, wrócił "TurboGrosik".
– Czy problemy zdrowotne już ma za sobą?
– Nie czuł się najlepiej przed meczem z Lechem, a potem to zakomunikował trenerowi. Potrzebował dwóch dni, żeby dojść do siebie, a następnie pauzował w spotkaniu z Radomiakiem. Szybko jednak wrócił do zespołu, zagrał z Cracovią i dostał powołanie. Mamy z czego się cieszyć.
– W meczu z Cracovią Grosicki został zmieniony w 70. minucie i po grymasie jego twarzy było widać, że nie jest z tego zadowolony. Jak rzeczywiście zareagował na tę decyzję?
– Był rozczarowany zmianą i chciał grać dłużej. Ale przed spotkaniem z Cracovią brał udział w dwóch treningach, dlatego zdjęcie go w tamtym momencie to najlepsza możliwa decyzja. Następnego dnia czekał go trening, potem odnowa pomeczowa, a w tym meczu był bardzo aktywny. W drugiej połowie zagrał nawet lepiej niż w pierwszej. Zaliczył kilka rajdów i świetnych zagrań. Szkoda, że Kurzawa nie wykorzystał stuprocentowych sytuacji. Kamil przykłada wagę do asyst i kluczowych podań, co w tym spotkaniu było widoczne. Myślę, że napastnicy reprezentacji – z Lewandowskim na czele – skorzystają z niego.
– Poprzedni selekcjoner był innego zdania.
– I potem brakowało dokładnych zagrań na Lewandowskiego, który sam musiał wypracować sytuacje. Nie dostawał piłek na "czubek nosa", jak podczas Euro 2016 albo w eliminacjach do kolejnego mundialu. Brakowało Kamila, który wcześniej był ofensywnym zapalnikiem kadry. Nieprzypadkowo zawodnicy potem się dopytywali, dlaczego go nie ma.
– Wciąż jest rozgoryczony brakiem powołania na mistrzostwa Europy?
– Myślę że Kamil nadal ma w sobie złość. Chce udowodnić, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i jest spragniony sukcesów. Zapewnił, że przyszedł do Pogoni po to, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. I nie były to słowa rzucane na wiatr.
– Pogoń wykorzystała okazję, której nie wykorzystały inne kluby. Nie jest tajemnicą, że nie tylko szczecinianie się nim interesowali...
– Kilka klubów pewnie teraz żałuje, że nie pozyskali Kamila, gdy była taka szansa. Było zainteresowanie, ale nie wszyscy wykazali się profesjonalizmem i teraz na boisku widać ich braki. A niewielu jest takich piłkarzy w Ekstraklasie. Zauważmy, że także po powrotach Kamila Wilczka, Dawida Kownackiego, a wcześniej transferu Łukasza Podolskiego, kluby mają większą wartość.
– Niektóre kluby boją się zainwestować.
– Wiadomo że Pogoń inwestuje w Kamila, aczkolwiek dzisiaj z niego może liczyć już tylko zyski. Dlatego myślę, że jego wartość – zarówno sportowa, jak i marketingowa już się zwróciły. Liczę na to, że klub zdobędzie mistrzostwo Polski, nie będzie wyprzedawała najlepszych zawodników i pokaże się w Europie.
– Nie bez powodu powroty do Ekstraklasy są w modzie.
– Zastanawiam się, dlaczego Legia nie wzięła Wilczka. W Danii, szczególnie w Broendby, zbierał laury. A teraz w Piaście bawi się z obrońcami, czego dowodem był mecz ze Śląskiem. Tacy piłkarze to nie tylko wartość sportowa, ale także marketingowa. Przed przyjściem Artura Boruca Legii zastanawiałem się w rozmowie z nim o tym, ile klub może zyskać na jego powrocie, bo może to wykorzystać wyśmienicie. Uważam jednak, że nie zmarnowano potencjał. Za to Górnik świetnie wykorzystał pozyskanie Podolskiego, tak samo jak Pogoń powrót Grosickiego. Ostatnio się słyszy, że kibice Piasta prosili Kamila Glika o to, żeby wrócił, choć to na razie niemożliwe. Powroty nie tylko stają się modne, ale też dodają drużynom wartość.
– I dzięki nim liga jest ciekawsza.
– Wisłę z Lechem oglądałem z zapartym tchem. Szkoda tej nieuznanej bramki i tego, że Wisła wciąż jest w strefie spadkowej. Myślę, że Jerzy Brzęczek jeszcze wiele wniesie do drużyny. Ma tych samych zawodników, co trener Gula. Słyszałem też, że po przerwie reprezentacyjnej do gry wróci Kuba Błaszczykowski, którego sama obecność będzie wzmocnieniem. Ekstraklasa potrzebuje takich ludzi.
– Czego można oczekiwać po Grosickim podczas najbliższego zgrupowania?
– Bez względu na to, gdzie Kamil grał – w Ligue 1, Premier League czy Championship – w reprezentacji często spisywał się lepiej niż w klubie. Na niego działa to, że może grać w biało-czerwonych barwach, jeszcze bardziej niż na innych. Dlatego nie tylko jako menedżer, ale także jako kibic, cieszę się, że znów dostał powołanie. I myślę, że ta decyzja trenera Michniewicza będzie dla nas dużą korzyścią.