Dawid Tomala był jednym z największych bohaterów igrzysk olimpijskich w Tokio, na których zdobył złoty medal w chodzie na 50 kilometrów. Później bohaterem stał się, wystawiając krążek na licytację, z której pieniądze zostały przeznaczone na cele dobroczynne. Aukcję wygrał Robert Lewandowski, który na specjalnym spotkaniu postanowił oddać lekkoatlecie medal.
Ten medal od początku miał wiele znaczeń. Dawid Tomala zaskoczył cały świat, gdy w Tokio wywalczył złoto. Dla niego ten medal był dowodem na to, że warto marzyć. Był wspaniałą pamiątką i nagrodą za ciężką pracę. Był, bo Tomala już w grudniu zapowiedział, że wystawi krążek na licytację. Wygrał ją Robert Lewandowski, który o licytacji dowiedział się podczas corocznego Balu Mistrzów Sportu. Medal został wyceniony na 280 tysięcy złotych. 150 tysięcy przeznaczono na operację 12-letniego Kacpra Woźniaka, który wskutek dziecięcego porażenia mózgowego nie mógł chodzić. Reszta była kapitałem startowym fundacji Tomali, "ToMali zwycięzcy".
– Przede wszystkim na razie obaj skupiamy się na swojej pracy, ale mamy zaplanowane spotkanie, do którego zapewne dojdzie najwcześniej w marcu. Wtedy siądziemy, porozmawiamy i zobaczymy, co dalej będziemy budowali. Byłoby to na pewno miłe, tym bardziej, że na gali poznałem Roberta i okazało się, że jest mega gościem. A jak z kimś nadajesz na tych samych falach to trzeba to robić dalej – po licytacji na łamach TVP Sport przyznawał Tomala. I faktycznie, obaj panowie spotkali się w Warszawie, w restauracji należącej do piłkarza. W niej Lewandowski oddał krążek chodziarzowi.
https://t.co/Qty1yA5Ths pic.twitter.com/5VPphFC9WW
— Maciej Szmigielski (@szmig) March 20, 2022