| Piłka nożna

Rozmowa ze skautem Rangers F.C. "W polskiej piłce czasami brakuje wiedzy i cierpliwości"

Robert Lewandowski i Jan Bednarek. Piotr Kasprzak miał udział przy ściągnięciu obrońcy reprezentacji Polski do Southampton (fot. Getty Images)
Robert Lewandowski i Jan Bednarek. Piotr Kasprzak miał udział przy ściągnięciu obrońcy reprezentacji Polski do Southampton (fot. Getty Images)

Piotr Kasprzak jest skautem szkockiego Rangers F.C. Wcześniej pracował dla Southampton i Norwich City. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o kulisach swojego zawodu, a także o różnicach między polskim a zagranicznym skautingiem. Wyjawił też, jaki udział miał przy ściągnięciu Jana Bednarka do Anglii i ocenił szanse sukcesu Mateusza Żukowskiego na Wyspach Brytyjskich. Nie zabrakło również kilku spostrzeżeń na temat nadchodzącego meczu reprezentacji Polski ze Szkocją. Transmisja meczu w Telewizji Polskiej, TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej TVP Sport.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Piątka Michniewicza. Komu zaufa selekcjoner?

Czytaj też

Czesław Michniewicz (fot. Getty Images)

Piątka Michniewicza. Komu zaufa selekcjoner?

Michał Kruczkowski, dziennikarz TVPSPORT.PL: — Wiele dzieciaków na całym świecie marzy o tym, żeby zostać piłkarzem. Część z nich, która nie ma talentu do grania, chce komentować futbol. A skąd bierze się inspiracja do zostania skautem?
Piotr Kasprzak, skaut Rangers F.C.: — W moim przypadku wszystko zaczęło się od zainteresowania sportami amerykańskimi. Mój tata amatorsko grał w koszykówkę, więc w domu leciała NBA, w której skauting i drafty do dzisiaj są istotnym elementem. Dziwiło mnie, że tego praktycznie nie ma w Polsce. Jak ja zaczynałem, to Lech i Legia próbowały coś robić, natomiast nie była to taka skala jak w Premier League. Była to nisza, która mnie przyciągnęła. Moja droga, aby pracować przy sporcie.

— Zaczynałeś w Norwich City jako... wolontariusz. Czy każdy może się zgłosić do takiego klubu i zaoferować swoje usługi?
— Trudno powiedzieć, że oferowałem swoje usługi, bo wtedy nie miałem żadnego doświadczenia. Odzywałem się do wielu klubów w Polsce, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. To mnie nie zatrzymało. Zacząłem wysyłać maile do drużyn na całym świecie i przyszła odpowiedź z Norwich. Nie mogę nawet stwierdzić, że tam pracowałem. Wymieniałem się po prostu wiadomościami z szefem skautingu, Barrym Simmondsem. Przesyłałem mu swoje raporty, a on udzielał mi porad, co można było zrobić lepiej. To była naprawdę dobra platforma do rozwoju. Jeździłem na mecze, oczywiście za swoje pieniądze, ale ja to traktowałem jako inwestycję w siebie. Po około siedmiu miesiącach kontakt się urwał, bo zmieniły się osoby zarządzające w klubie.

— A czy była jeszcze osoba wprowadzająca, która wyjaśniała tajniki skautingu?
— W Norwich nie. Jestem samoukiem, sam tworzyłem profile skautingowe i arkusze do obserwacji. Na podstawie błędów i wyciąganych z nich wniosków polepszałem swój warsztat. Dopiero w Southampton miałem mentorów, to tam zaczęła się poważna praca.

— Mówisz Southampton i od razu do głowy przychodzi Jan Bednarek. Czy to ty byłeś osobą odpowiedzialną za ściągnięcie go do Anglii?
— To nigdy nie jest tak, że za transferem stoi jedna osoba. Siatka skautingowa powinna być tak skonstruowana, żeby tego samego zawodnika zobaczyło kilka par oczu. Oczywiście miałem swoją rolę w tych przenosinach, bo Polska była moim głównym terenem. Można więc powiedzieć, że swoją cegiełkę dołożyłem. Nigdy nie powiedziałbym jednak, że to mój transfer, bo wiele czynników musiało się na to złożyć.

— Miałeś bezpośredni kontakt z Jankiem?
— Nie, akurat z nim się nie spotkałem. Byłem w dużym stopniu odpowiedzialny za wyciąganie informacji pozaboiskowych. Zawsze podkreślam, że ważne dla mnie jest, jakiego człowieka sprowadzamy. Potrzeba czegoś więcej niż tylko umiejętności piłkarskich. Aspekt ludzki ma wielkie znaczenie, chcemy ściągać właściwe osoby do właściwego klubu.

— Pracujesz w wyznaczonych rejonach Europy, ale czy przebywałeś też w siedzibie klubu w Anglii?
— W Southampton skauci mieszkali w rejonach, którymi się zajmują. Całe życie mieszkam pod Poznaniem. Polska była moim pierwszym regionem, potem doszły Czechy, Słowacja, Chorwacja i Serbia. Jeździliśmy na spotkania do klubu, ale nie żyliśmy w Anglii. Ważnym jest, aby być na miejscu, które obserwujesz, bo łapiesz różne smaczki, plotki z gazet itd. Gdy jesteś z zewnątrz, twoja praca jest utrudniona.

— Ile wyniosłeś z pięciu lat spędzonych w Southampton?
— To był uniwersytet. Wskoczyłem na poziom Premier League i to do klubu, który był znany ze skautingu. Nie chcę iść za daleko, ale w pewnym momencie byliśmy wręcz synonimem właściwego wyszukiwania talentów na skalę światową. Miałem tam do czynienia z różnymi skautami — byłymi piłkarzami, ludźmi z trzydziestoletnim doświadczeniem czy świeżymi chłopakami z nowym spojrzeniem. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Nikt nie patrzył na mnie z góry, myśląc, że przyjechał jakiś gość z Polski bez doświadczenia. To tam stworzyłem cały swój warsztat.

— Sam w jednej z rozmów wspominałeś, że jeszcze kilka lat temu w Anglii nie dawano zbyt wielu szans na sukces zawodnikom z polskiej ligi. W jakim stopniu przypadek Bednarka zmienił to postrzeganie?
— Miał spory wpływ na zmianę percepcji. To samo robi teraz Kuba Moder. Myślę, że wcześniej ciężko by było o to, żeby drużyny Premier League zapłaciły taką kwotę za gracza z Polski. My jako klub przebiliśmy niejako szklany sufit polskiej ligi, trochę inaczej zaczęło się na nią patrzeć. Teraz ludzie na Wyspach mają świadomość, że można fajnie ulokować pieniądze, ściągając kogoś z potencjałem i go rozwinąć.

— Proponowałeś innych polskich zawodników w Southampton?
— Mieliśmy kilku na oku, ale to były jednostkowe przypadki. Nic konkretnego z tego nie wyszło. Wiele czynników musi się złożyć na transfer. Piłkarz musi pasować do klubu, niezwykle istotna jest też pozycja, bo jak mamy już trzech prawych obrońców, to nie będziemy ściągali czwartego. Finalnie przyszedł tylko Janek, ale był to udany transfer.

— Widzisz kogoś w Ekstraklasie, kto mógłby być kolejnym graczem w Premier League?
— Nie lubię mówić o tym, że ktoś nadaje się do danej ligi. To jest zarezerwowane tylko dla wybitnych jednostek, które poradziłyby sobie w każdym miejscu na świecie. Nadawać można się do konkretnego klubu.

Piątka Michniewicza. Komu zaufa selekcjoner?

Czytaj też

Czesław Michniewicz (fot. Getty Images)

Piątka Michniewicza. Komu zaufa selekcjoner?

Jan Bednarek wystąpił już w 124 meczach Premier League
Jan Bednarek wystąpił już w 124 meczach Premier League (fot. Getty Images)

— Skończyłeś studia podyplomowe we Wrocławiu na kierunkach football analyst i football academy manager. Szczerze mówiąc, byłem nieco zaskoczony, że w Polsce mamy takie możliwości. Na jakim poziomie stoją takie studia?
— Z czystym sercem, bez żadnej reklamy, mogę polecić wrocławskie studia. Przede wszystkim pracują tam fachowcy z mega zaangażowaniem. Wyniosłem stamtąd wiele pod kątem merytorycznym, ale jest to też po prostu dobre miejsce, żeby spotkać ludzi, którzy interesują się tematem. Do dzisiaj utrzymuje kontakt z wieloma osobami. Myślę, że studia były też dopasowane do ludzi pracujących w sporcie. Nie trzeba tam być od poniedziałku do piątku, bo nie miałoby to sensu.

— Zahaczyłem o ten temat, bo wiąże się on z tym, o czym wspominałeś na początku, gdy polskie kluby nie odpowiadały na twoje wiadomości. Można było wywnioskować, że skauting w naszym kraju najzwyczajniej kuleje. Czy w ostatnich latach uległo to poprawie?
— Mogę to skomentować jedynie z tylnego siedzenia, bo nigdy w polskim klubie nie pracowałem. Uważam, że świadomość się zmienia i zaczynamy iść w dobrym kierunku. Na koniec dnia chodzi o to, że mamy ściągać zawodników, którzy pomogą klubowi się rozwinąć i wygrywać mecze. Wszystkie najlepsze zespoły w Europie mają skautów. Czasami w Polsce brakuje może jeszcze wiedzy, jak to robić. Na pewno problemem jest brak cierpliwości. Trudno zebrać owoce ze skautingu po pół roku pracy, a niestety wiemy, jak funkcjonuje polska liga — cierpliwość nie jest jej cechą charakterystyczną. Zauważam jednak pozytywne kroki.

— Gdzie jest największa przepaść między skautingiem polskim a tym z silniejszych lig?
— W organizacji, podejściu do skautów i podejściu do pracy. Nie chodzi o to, że na zachodzie pracuje się ciężej, ale pracuje się bardziej jakościowo i w lepszej atmosferze. Nie chcę zabrzmieć jak kaznodzieja, ale czasami brakuje nam po prostu ludzkiej empatii i postawienia się w sytuacji kogoś innego. Uważam, że to jest spory problem w polskiej piłce, a nie kwestia odpowiedniej formacji czy założenia pressingu. To są rzeczy wtórne. Szybko ferujemy wyroki, nie zastanawiamy się, dlaczego ktoś popełnił błąd. Jako skaut czuję się odpowiedzialny za ścieżkę kariery piłkarzy. Chcę, żeby trafiali w miejsca, w których mogą się rozwijać i które są do nich dopasowane.

Adam Nawałka: mamy bardzo duże szanse, aby pojechać do Kataru

Czytaj też

Selekcjoner Adam Nawałka i Robert Lewandowski (fot. 400mm.pl).

Adam Nawałka: mamy bardzo duże szanse, aby pojechać do Kataru

— Tomasz Pasieczny, który kiedyś był skautem Arsenalu, powiedział, że bywają łowcy talentów, którzy po 20 latach pracy nie przeprowadzili żadnego spektakularnego transferu, a i tak wykonują dobrą robotę. Po czym można stwierdzić, że skaut właściwie wykonuje swoją pracę?
— Z zewnątrz widzi się tylko to, kogo ktoś sprowadził. Ja zawsze będę kojarzony z Jankiem Bednarkiem. Myślę jednak, że ważniejsze jest nawet to, żeby trzymać z dala od klubu zawodników, którzy do nas nie pasują. To ma ogromną wartość, szczególnie obecnie, przy dzisiejszych cenach. Jest to znaczna część naszej pracy. Ściągnięcie głośnego nazwiska jest tylko wisienką na torcie.

— Ty z kolei powiedziałeś, że praca skauta to życie na walizkach. Podtrzymujesz to zdanie?
— Tak, jak najbardziej. Wiadomo, obecnie jest sporo narzędzi skautingowych. Możemy korzystać z wideo czy danych statystycznych, natomiast nic nie zastąpi obserwacji na żywo. Szczególnie pod kątem wychwycenia tego, o czym wspominałem — jakim człowiekiem jest dany zawodnik? Na wideo ciężko to zobaczyć. Nie wiemy, co się dzieje na trybunach, nie wiemy, co zrobił trener. Może przez ostatnie trzydzieści sekund krzyczał na piłkarza i to się na nim odbiło. Jeśli chcemy oglądać mecze na żywo, trzeba podróżować. Samoloty, samochody, pociągi. Do tego ciągle trzeba być gotowym do wyjazdu, stąd to życie na walizkach.

— Rozumiem zatem, że wasza praca podczas szczytu pandemii ograniczała się tylko do nagrywanych materiałów?
— Dokładnie. Nie mieliśmy możliwości, żeby wejść na stadion. Musieliśmy pracować z tym, co mieliśmy. Navy Seals mają powiedzenie "adapt or die" — pasowało ono do tamtej sytuacji.

— Jak wygląda u ciebie proces "prześwietlenia" zawodnika?
— Na pewno nie jest to pojedyncza obserwacja. To złożony proces, w którym bierze udział kilka osób. Odpowiadając za swoje regiony, jestem tym pierwszym gościem, który wyławia chłopaków i podaje ich dalej. Do tego dochodzi tak zwany "intel", czyli obserwacja mentalnej strony zawodnika. Jakie są jego motywacje? Kim on w ogóle jest? Dlaczego gra w piłkę? Jakie są jego marzenia? Gdzie on chce grać? Na te wszystkie pytania trzeba znaleźć odpowiedź. W skrócie, poznaję człowieka, który stoi za zawodnikiem. Z mozaiki różnych zachowań tworzymy obraz piłkarza i potem podejmujemy decyzję. I jeszcze raz podkreślę, ściągamy konkretnego gracza do konkretnego klubu, pod konkretnego trenera. Tak można to opisać w skrócie.

— Jadąc na mecz, zawsze wiesz kogo będziesz obserwował czy zdarzało się, że wyłapywałeś piłkarzy już w trakcie spotkania?
— Będąc na meczu, mam jakiś cel. Czasami zdarza się, że pojedziesz na spotkanie, zauważasz kogoś nowego i dopisujesz nazwisko do procesu. Unikam jednak sytuacji, w których jadę na stadion i tak naprawdę nie wiem, po co tam jestem. Nie zdarza się tak, że oglądam dwie drużyny z myślą: "zobaczymy, czy coś się stanie".

— Obecnie pracujesz w Rangers F.C. Skąd wziął się pomysł przenosin do klubu z Glasgow?
— Dyrektor sportowy, który mnie ściągnął do Southampton, przeszedł do Rangersów. W Szkocji szukali nowych ludzi. Nie ukrywałem, że mam ambicje wychodzące poza rolę skauta. Teraz mam większe kompetencje i decyzyjność. Wydawało się to dla mnie logicznym krokiem w osobistym rozwoju. Jestem bardzo zadowolony z podjętej decyzji.

— Czy te większe kompetencje przełożyły się na to, że miałeś więcej do powiedzenia przy transferze Mateusza Żukowskiego?
— Tak, ale jak już mówiłem, to nigdy nie jest decyzja jednej osoby. Przynajmniej nie powinna być. Z Mateuszem osobiście rozmawialiśmy, poznaliśmy się i mamy kontakt.

— Czy kibice powinni być zaniepokojeni, że Mateusz nie łapie się do składu Rangersów?
— Zdecydowanie nie. Powinniśmy rozumieć rolę i moment, w którym on do tego klubu przychodzi. Prawa obrona jest tak naprawdę dla niego ciągle nową pozycją. Ma jeszcze mnóstwo miejsca na rozwój. Potrzebuje trochę czasu na adaptację, więc w ogóle nie byłbym zaniepokojony. Wspominałem o odpowiedzialności za zawodników. Mamy pomysł na Mateusza, on też wie, jak ten pomysł wygląda. Jest w miejscu, w którym już się rozwija. Oczywiście zagrał do tej pory jeden mecz w pierwszym zespole, ale jakość treningów i samego trenera, Giovanniego van Bronckhorsta, który też był bocznym obrońcą, może wyjść Mateuszowi tylko na dobre. Jeśli będzie miał otwartą głowę, a wiem, że ma, to jestem o niego spokojny. Przerabiałem to przy Janku Bednarku. Też nie grał przez pierwsze miesiące. Przestrzegałbym przed rozdrabnianiem sytuacji i patrzeniu na to, że znowu nie wystąpił. To chłopak, który ma całą karierę przed sobą.

Adam Nawałka: mamy bardzo duże szanse, aby pojechać do Kataru

Czytaj też

Selekcjoner Adam Nawałka i Robert Lewandowski (fot. 400mm.pl).

Adam Nawałka: mamy bardzo duże szanse, aby pojechać do Kataru

— Czy sam miałeś okazję się spotkać z trenerem Van Bronckhorstem?
— Tak, to bardzo otwarta osoba. Nie zamyka się na ludzi, do każdego podchodzi tak samo. Jeśli masz jakieś pytania, możesz podejść i na spokojnie z nim porozmawiać.

— Czy tak samo było w przypadku Stevena Gerrarda?
— Niestety nie spotkałem się z trenerem Gerrardem, bo na przeszkodzie stanęła pandemia. Od podpisania mojego kontraktu przez rok nie byłem fizycznie w klubie.

— Jednym z regionów, za które odpowiadasz w Rangersach, i odpowiadałeś w Southampton, są Czechy. Obserwowałeś chłopaków, którzy teraz występują w pierwszej reprezentacji. Mamy kogo się bać, jeśli to Czesi zostaliby naszymi rywalami w finale baraży?
— Nie powinniśmy się bać nikogo, jednak trzeba mieć duży szacunek do Czechów. To solidna drużyna z dobrym trenerem, która wie, co potrafi, a czego nie — to niezwykle istotna wartość, o której często w Polsce zapominamy.

— Kolejne z twoich rejonów to Rosja i Ukraina. Czy w związku z trwającą wojną mieliście rozmowy na temat podejścia do zawodników z tych krajów?
— Oczywiście w przypadku ukraińskich piłkarzy trudno teraz rozmawiać z agentami o tym, czy zawodnik chciałby do nas przejść. Mają o wiele ważniejsze sprawy na głowie. Jeśli ktoś będzie chciał odejść, to mamy uszy i oczy otwarte, znamy te rynki. To samo dotyczy obcokrajowców, grających w Rosji.

Czeska droga przez mękę. "Mamy ogromne szanse na mecz z Polską"

Czytaj też

El. MŚ. Czesi zapowiadają walkę z faworyzowanymi w barażach Szwedami. Potem mecz z reprezentacją Polski?

Czeska droga przez mękę. "Mamy ogromne szanse na mecz z Polską"

— Czy jesteś na bieżąco z tym, co się dzieje w lidze szkockiej?
— Tak, oglądam każdy mecz Rangersów. Czasami też spotkania drugiego zespołu. To podstawa pracy. Drużyną, którą musisz znać najlepiej jako skaut, jest twoja własna. Jeśli obserwujesz chłopaka w Chorwacji, musisz wiedzieć, do kogo go odnieść w swoim klubie. Można więc powiedzieć, że mocno śledzę ligę szkocką.

— To świetnie się składa w perspektywie czwartkowego meczu reprezentacji Polski. Na których zawodników ze szkockiej ligi powinniśmy szczególnie zwrócić uwagę?
— Myślę, że nie ma sensu wskazywać poszczególnych graczy, bo przede wszystkim ich reprezentacja to mocny kolektyw. Podobnie jak Czesi, jest to drużyna, która nie gra stylem, który im nie pasuje. Nie szukają kwadratowych jaj, znają swoje mocne strony. Są silni w grze fizycznej i taktycznej, potrafią się adaptować. Wspólna energia ciągnie ich do przodu, szczególnie na własnym boisku, co pokazało ostatnie Euro. Czeka nas trudny mecz i dobry sprawdzian. Uważam, że Szkocja jest drużyną, która powinna nas odpowiednio przetestować. Ich świadomość taktyczna i inteligencja boiskowa sprawiają, że zostaniemy ukarani za ewentualne błędy. I bardzo dobrze, bo o to chodzi, żeby w towarzyskich meczach czegoś się nauczyć.

— Jak szkockie media komentują nadchodzące spotkanie?
— Podchodzą do tego bardzo spokojnie. Nie ma szumnej debaty, wielkich komentarzy czy szczególnej otoczki. Dla nich to też dobry przeciwnik, no i jest Robert Lewandowski, który wzbudza dodatkową motywację. Myślę, że mogą mieć tylko jedno podejście przed spotkaniem z Polakami — jedziemy z nimi!

— Część przychodów z biletów będzie przeznaczona na pomoc Ukrainie. Spodziewasz się dzięki temu kompletu kibiców?
— Nie zdziwię się, jeśli będzie komplet i to nie tylko ze względu na akcję dla Ukrainy. Dla Szkotów reprezentacja jest czymś szczególnym. Dla nich to religia. Jeszcze w Premier League mówiono mi, że atmosfera wokół Rangers to coś innego. Graham Souness udzielał ostatnio wywiadu dla naszej klubowej telewizji, w którym powiedział, że Rangersi to nie klub, tylko instytucja. Wystarczy pójść na Ibrox w dzień meczowy, żeby to zrozumieć. Wydaje mi się, że z reprezentacją Szkocji jest tak samo. Piłka nożna to dla nich sport numer jeden, na trybunach mogą być tą Tartan Army, mogą manifestować swoją kulturę.

Czeska droga przez mękę. "Mamy ogromne szanse na mecz z Polską"

Czytaj też

El. MŚ. Czesi zapowiadają walkę z faworyzowanymi w barażach Szwedami. Potem mecz z reprezentacją Polski?

Czeska droga przez mękę. "Mamy ogromne szanse na mecz z Polską"

"Jestem gotowy do gry ze Szkocją". Zobacz konferencję prasową Lewandowskiego
Reprezentacja Polski. Konferencja prasowa przed meczem Szkocja kontra Polska (22.03.2022)
"Jestem gotowy do gry ze Szkocją". Zobacz konferencję prasową Lewandowskiego

Zobacz też
Paradoks na KMŚ. UEFA gani sędziego, a FIFA... chwali
Piłkarze meczu Fluminense – Al Hilal mieli do sędziego Danny'ego Makkeliego dużo pretensji, ale w większości sytuacji to arbiter miał rację. (zdjęcie: Getty Images)
polecamy

Paradoks na KMŚ. UEFA gani sędziego, a FIFA... chwali

| Piłka nożna 
Skradziono tablicę z nazwą miejscowości. Wszystko przez piłkarza
Robert Andrich (fot. Getty)

Skradziono tablicę z nazwą miejscowości. Wszystko przez piłkarza

| Piłka nożna 
Nowy gracz Chelsea strzelił gola... Chelsea w ćwierćfinale KMŚ [WIDEO]
Estevao postraszył przyszłych kolegów z Chelsea (fot. Getty Images)

Nowy gracz Chelsea strzelił gola... Chelsea w ćwierćfinale KMŚ [WIDEO]

| Piłka nożna 
Polak pobił rekord w Szkocji. Jego idolem jest Zieliński
Franciszek Franczak grał między innymi przeciwko Rangers. Jednym z jego idoli jest Piotr Zieliński (fot. Getty Images)
tylko u nas

Polak pobił rekord w Szkocji. Jego idolem jest Zieliński

| Piłka nożna 
Emocje do końca. Znamy pierwszego półfinalistę KMŚ!
Piłkarze Fluminense (fot. Getty Images)

Emocje do końca. Znamy pierwszego półfinalistę KMŚ!

| Piłka nożna 
Okienko transferowe: sprawdź najciekawsze letnie transfery
Okienko transferowe znów otwarte! Sprawdź najciekawsze ruchy (fot. Getty)

Okienko transferowe: sprawdź najciekawsze letnie transfery

| Piłka nożna 
Były reprezentant zakończył karierę. Był w kadrze na Euro
Artur Sobiech (z lewej) zakończył karierę (fot. PAP).

Były reprezentant zakończył karierę. Był w kadrze na Euro

| Piłka nożna 
Jota, Reyes, Sala... Oklaskiwały ich tłumy. Śmierć nadeszła niespodziewanie
Jose Antonio Reyes w 2016 roku odbierał trofeum Ligi Europy z koszulką upamiętniającą zmarłego Antonio Puertę. Trzy lata później zginął w wypadku (fot. Getty)

Jota, Reyes, Sala... Oklaskiwały ich tłumy. Śmierć nadeszła niespodziewanie

| Piłka nożna 
Zmarł znany bramkarz. Dwukrotnie grał na mundialu
Peter Rufai (fot. Getty)

Zmarł znany bramkarz. Dwukrotnie grał na mundialu

| Piłka nożna 
Znamy datę pogrzebu Diogo Joty. Przyjedzie prezydent Portugalii
Diogo Jota zmarł w wieku 28 lat (fot. PAP/EPA)

Znamy datę pogrzebu Diogo Joty. Przyjedzie prezydent Portugalii

| Piłka nożna 
wyniki
terminarz
Wyniki
04 lipca 2025
Piłka nożna

Niemcy

Polska

Dania

Szwecja

03 lipca 2025
Piłka nożna

Hiszpania

Portugalia

Belgia

Włochy

02 lipca 2025
Piłka nożna

Szwajcaria

Norwegia

Islandia

Finlandia

Terminarz
dzisiaj
Piłka nożna

Walia

16:00

Holandia

Francja

19:00

Anglia

jutro
Piłka nożna

Norwegia

16:00

Finlandia

Szwajcaria

19:00

Islandia

07 lipca 2025
Piłka nożna

Hiszpania

16:00

Belgia

Portugalia

19:00

Włochy

08 lipca 2025
Piłka nożna

Niemcy

16:00

Dania

Polska

19:00

Szwecja

09 lipca 2025
Piłka nożna

Anglia

16:00

Holandia

Francja

19:00

Walia

Polecane
Najnowsze
Nowe wieści w sprawie Kurka. Grbić o szansach na mistrzostwa świata
tylko u nas
Nowe wieści w sprawie Kurka. Grbić o szansach na mistrzostwa świata
fot. Facebook
Sara Kalisz
| Siatkówka / Reprezentacja 
Bartosz Kurek i Nikola Grbić (fot. PAP)
Liderka Polek do zmiany! Ekspertka nie ma wątpliwości
Natalia Padilla-Bidas (fot. Getty)
Liderka Polek do zmiany! Ekspertka nie ma wątpliwości
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Oceniamy debiut Polek! Magazyn po Polska – Niemcy!
EURO 2025 kobiet: skróty, analizy, oceny po meczu Polska – Niemcy!
Oceniamy debiut Polek! Magazyn po Polska – Niemcy!
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Ekspertka ostro o kadrowiczce: mało pracuje dla zespołu
Natalia Padilla-Bidas (fot. Getty Images)
Ekspertka ostro o kadrowiczce: mało pracuje dla zespołu
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Popis Mirosław! Trzy Polki w finale Pucharu Świata
Aleksandra Mirosław (fot. Getty)
Popis Mirosław! Trzy Polki w finale Pucharu Świata
| Inne 
Wiek nie miał znaczenia. Selekcjonerka zaufała 19-latce
Emilia Szymczak (fot. Getty Images)
Wiek nie miał znaczenia. Selekcjonerka zaufała 19-latce
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Lech musi wzmocnić ofensywę. Czas ucieka [KOMENTARZ]
Lech Poznań musiał uznać wyższość swojego rywala (fot. PAP)
Lech musi wzmocnić ofensywę. Czas ucieka [KOMENTARZ]
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Do góry