Polska nieoczekiwanie zaczęła odgrywać znaczącą rolę na bokserskiej scenie wagi ciężkiej. W środę zdjęcie w koszulce z biało-czerwonym orłem na piersi najpierw opublikował Anthony Joshua (24-2, 22 KO), a potem pojawiła się informacja, że polską granicę przekroczył Ołeksandr Usyk (19-0, 13 KO). Internet zalała fala spekulacji, że w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę rewanżowy pojedynek obu pięściarzy mógłby się odbyć właśnie w Polsce. Czy to w ogóle realne?
Sytuacja na szczycie wagi ciężkiej w ostatnich miesiącach zmienia się niezwykle dynamicznie. 25 września 2021 roku doszło do pierwszego spotkania, którego stawką były trzy tytuły mistrzowskie federacji WBA, WBO i IBF. Na stadionie Tottenhamu w Londynie Usyk nieoczekiwanie łatwo wypunktował wówczas faworyzowanego Joshuę na dystansie dwunastu rund. Eddie Hearn – promotor Brytyjczyka – mimo wszystko uspokajał kibiców i zapowiedział rewanż.
Klauzula gwarantująca drugą walkę została wpisana do kontraktu i zaakceptowana przez obóz pretendenta, ale nie zawsze jest to standardowa praktyka. Ukrainiec był w końcu obowiązkowym pretendentem federacji WBO co oznacza, że wcale nie musiał się zgodzić na taki warunek. Prawo do rewanżu najczęściej wiąże się jednak z jeszcze bardziej lukratywną ofertą finansową i łatwo sobie wyobrazić, że podobnie było również w tym przypadku.
Opcja rewanżowa to jedno ze standardowych zabezpieczeń stosowanych przez faworytów, a Hearn słynie wręcz z jej nadużywania. W przypadku Joshuy – mistrza olimpijskiego z Londynu i "złotego dziecka brytyjskiego boksu" – takie praktyki nie powinny jednak dziwić. W 2019 roku takie zachowawcze podejście zapewniło rewanż z Andym Ruizem (33-1), który zresztą udało się wygrać. Już kilka tygodni po porażce z Usykiem pojawiła się informacja, że druga walka jest kwestią czasu.
– Anthony rozpoczął treningi i oficjalnie aktywował opcję rewanżu. Zobaczymy go wczesną wiosną. Wierzymy, że zostanie trzykrotnym mistrzem świata wagi ciężkiej. Niedługo siądziemy w promotorami Usyka i zastanowimy się nad możliwymi datami. Marzec wydaje się dosyć realny – tłumaczył Hearn 9 października 2021 roku.
Walcząc o Ukrainę
Po drodze sprawy się skomplikowały. W styczniu brytyjski boks zamknął się na miesiąc z powodu kolejnej fali pandemii. Potem wydarzyło się do niedawna niewyobrażalne – Rosja zbrojnie zaatakowała Ukrainę. W chwili agresji Usyk przebywał na Wyspach Brytyjskich, ale wrócił bronić ojczyzny dołączając do oddziałów obrony terytorialnej. W ten sposób jednoznacznie odpowiedział na wiele pytań, które od lat towarzyszyły mu ze względu na unikanie politycznych deklaracji w sprawie aneksji Krymu.
Na ten sam ruch zdecydował się Wasyl Łomaczenko (16-2, 11 KO) – inny z wielkich ukraińskich mistrzów, który z kolei szykował się do wielkiego pojedynku o mistrzowskie tytuły w kategorii lekkiej. W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że obaj wirtuozi szermierki na pięści mogą otrzymać specjalne pozwolenie od ukraińskiego rządu na opuszczenie kraju i rozpoczęcie treningów. "Łoma" zrezygnował z takiej opcji.
– Spodziewam się, że wobec takiej decyzji przyjaciela Usyk postąpi tak samo – spekulował jeszcze we wtorek Eddie Hearn. Z powodu wyjątkowej sytuacji mistrza analizowano scenariusz, w którym Joshua mógłby się zmierzyć z innym zawodnikiem w oczekiwaniu na rewanż. W gronie kandydatów wymieniano innych mańkutów – Luisa Ortiza (33-2, 28 KO) i Otto Wallina (23-1, 14 KO), ale także Brytyjczyka Joe Joyce'a (13-0, 12 KO).
W środę wieczorem Usyk miał jednak przekroczyć granicę z Polską – poinformował Mike Coppinger z ESPN. Na mocy ukraińskiego prawa mistrz wagi ciężkiej nie musiał ubiegać się o pozwolenie, ponieważ jest ojcem trójki dzieci. Takich osób nie obowiązuje zakaz opuszczania kraju dla wszystkich mężczyzn w wieku 18-60 lat, co ogłoszono pod koniec lutego. Łomaczenko posiada dwójkę pociech, więc teoretycznie musiałby wybrać bardziej skomplikowaną drogę urzędową.
Sytuacja obu mistrzów różniła się z jeszcze jednego ważnego względu. Usyk ostatnie tygodnie spędził pod bombardowanym Kijowem z rodziną i przyjaciółmi, z kolei jego rodak przebywa w spokojniejszym Białogrodzie nad Dniestrem, który znajduje się w obwodzie odeskim – kilkanaście kilometrów od Morza Czarnego i dość blisko granicy z Mołdawią.
Polskie marzenia
Rosyjska agresja zmieniła wszystko – także realia życia codziennego w Polsce. W 2021 roku liczba obywateli ukraińskich z ważnym zezwoleniem na pobyt przekraczała 300 tysięcy. W marcu 2022 – po miesiącu wojny – do Polski trafiły ponad 2 miliony uchodźców, a liczba rośnie z dnia na dzień. Nie da się ukryć – ogromne wydarzenie z rodakiem w roli głównej mogłoby się stać ważnym źródłem nadziei. To już coś więcej niż „sport”.
W środę – na kilka godzin przed informacją o przekroczeniu granicy przez Usyka – Joshua opublikował zdjęcie w koszulce z napisem "Polska" i biało-czerwonym orłem. Publikację opatrzył krótkim wpisem "let's roll" ("jedziemy"), czym rozpalił wyobraźnię internautów. Czy w nowych realiach społeczno-politycznych do rewanżowego starcia gigantów mogłoby dojść właśnie w Polsce?
Jeszcze w styczniu ukraiński pięściarz otwarcie marzył o tym, by drugie starcie zorganizować na Stadionie Olimpijskim w Kijowie. Usyk ostatnią walkę w ojczyźnie stoczył w grudniu 2015 roku – zanim został mistrzem świata w kategorii cruiser. Kolejnych 10 walk stoczył na wyjazdach. W Rydze pobił Mairisa Briedisa (23-0), w Anglii nie tylko Joshuę, ale wcześniej także Tony'ego Bellew (30-2-1) i Derecka Chisorę (32-9). W 2018 roku w Moskwie pokonał miejscowego faworyta – Murata Gassijewa (26-0).
Usyk jak nikt zasłużył więc na to, by stoczyć walkę przed własną publicznością. Jeśli nie może do niej dojść w Kijowie... to może właśnie w Polsce? Kilka dni wcześniej pojawiła się dodatkowa wskazówka. Eddie Hearn poinformował, że platforma streamingowa DAZN – z którą współpracuje od kilku miesięcy także na rynku brytyjskim – może zorganizować bokserską galę w Polsce.
– Gdy Lawrence Okolie walczył z Michałem Cieślakiem oglądalność w Polsce była ogromna. Ludzie z DAZN patrzą na to i mówią: wow, nagle mamy X tysięcy dodatkowych subskrybentów w Polsce, więc powinniśmy spróbować zorganizować tam nasze imprezy – tłumaczył w środę Hearn w podcaście "Brawl Boxing".
Platforma nazywa "sportowym Netfliksem" od ponad roku jest dostępna w Polsce i na całym świecie, jednak jej oferta różni się w poszczególnych krajach. W niektórych – na przykład we Włoszech czy Hiszpanii – DAZN ma swoje sportowe redakcje i pokazuje między innymi piłkarskie mecze w ramach najważniejszych europejskich rozgrywek. W Polsce kibice mogą oglądać właściwie tylko boks i żeńską Ligę Mistrzów.
W tym kontekście organizacja rewanżu Usyk kontra Joshua mogłaby być mocnym otwarciem nowego i dosyć pojemnego rynku. Za tym wydarzeniem powinno jednak pójść coś więcej, a grupa DAZN musiałaby stanąć do przetargu po któreś z interesujących polskich kibiców sportu praw telewizyjnych – być może po Ligę Mistrzów, piłkarską Ekstraklasę lub coś podobnego kalibru. Na to się jednak na razie nie zanosi.
Diabeł w szczegółach
Trzeba jednak pamiętać, że Joshua nie jest związany na wyłączność z DAZN. W Wielkiej Brytanii jego walki od dawna są pokazywane w systemie Pay-Per-View przez telewizję Sky Sports. Adam Smith – dziennikarz stacji – zdradził niedawno, że w ten sposób mogą zostać pokazane wszystkie walki Brytyjczyka do końca jego kariery. Platforma DAZN musiałaby więc najpierw wygrać starcie o podpis Joshuy w kontekście transmisji na rynku angielskim, a to wcale nie jest przesądzone.
Marzenia o wielkiej walce w Polsce z dedykacją dla walczącej Ukrainy mocno komplikują także inne realia bokserskiego biznesu. Mimo porażki w pierwszej walce karty wciąż rozdaje obóz brytyjski. Usyk mógł marzyć o rewanżu w Kijowie, ale nie miał narzędzi, by wymusić takie rozwiązanie. Klauzula rewanżowa określa podział puli (korzystniejszy dla Ukraińca niż w pierwszej walce), ale jednocześnie nakazuje wybór najbardziej lukratywnej finansowo oferty.
– Chcielibyśmy tego rewanżu na Wyspach Brytyjskich. Może znów na stadionie Tottenhamu albo na Wembley? Mamy możliwość zorganizowania tej walki gdzie tylko chcemy, ale ten projekt musi wygenerować odpowiednie zyski. Kijów nie jest miejsce, które gwarantuje najwięcej pieniędzy, ale weźmiemy pod uwagę inne lokalizacje poza Wielką Brytanią – tłumaczył Eddie Hearn jeszcze w styczniu.
W ten dyskretny sposób miał zapewne na myśli ofertę ze strony szejków. Rewanż Joshuy z Ruizem został przecież zorganizowany w Arabii Saudyjskiej, a obaj pięściarze zarobili jeszcze więcej niż za pierwszym razem. Amerykanin również marzył wtedy o rewanżu w ojczyźnie, ale koniec końców nie mógł na to w żaden sposób wpłynąć, bo wszystko zostało opisane wcześniej w umowie, którą podpisał przed pierwszym pojedynkiem.
Brytyjski promotor w biznesie nie kieruje się sentymentami. W ostatnich tygodniach współczuł Usykowi w mediach, ale jednocześnie podkreślał, że musi myśleć o karierze swojego podopiecznego. Także z tego punktu widzenia 90 tysięcy widzów na stadionie Wembley (tyle obejrzało starcie Joshuy z Władimirem Kliczką w 2017 roku) ma więcej sensu niż 58 tysięcy fanów (głównie Usyka) na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Jak wobec tego interpretować zdarzenia z ostatnich kilku dni? "Polski" trop zasugerowany przez Joshuę może mieć zupełnie prozaiczne wytłumaczenie – jednym z jego pierwszych trenerów był w końcu Remigiusz Kubas, a panowie dalej utrzymują kontakt. Wszystko wyjaśni się po oficjalnym ogłoszeniu, którego można się spodziewać w trakcie najbliższych kilku tygodni. Mimo obiecujących poszlak szanse na organizację pojedynku tej rangi w Polsce niestety wciąż wydają się znikome. Marzenia jednak nic nie kosztują, a Artur Szpilka wskazał nawet... konkretną datę potencjalnej walki.