W piątek Michał Kubiak ogłosił za pośrednictwem mediów społecznościowych, że nie zagra już w reprezentacji Polski siatkarzy. Był jej kapitanem przez osiem lat.
"Wiedziałem, że prędzej czy później dojdę do miejsca, którym jestem teraz”
"Nigdy nie byłem o nikogo zazdrosny”
"Nie chcę odcinać kuponów”
"Śmiali się ze mnie, gdy mówiłem, że ta odmieniona kadra ma szanse znów zdobyć mistrzostwo świata. A wyszło na moje, tak, jak i przez większość życia”
To tylko skromna część cytatów z rozmów, które udało mi się przeprowadzić z Michałem Kubiakiem. Jakiego kapitana reprezentacji Polski udało mi się poznać? Charakternego. Pewnego siebie. Broniącego zespołu. Szczerego. Wierzącego do końca, że ma rację. Trudno zmieniającego zdanie. Ale był też serdeczny, potrafił przymykać oczy na potknięcia i nie działał pod publiczkę.
Tak, jak nie zapomni się sukcesów kadry budowanych na barkach Michała, tak nie zapomni się jego milczenia, kiedy medali nie było. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że nie było to milczenie buty, a milczenie bólu i trudności z pogodzeniem się, że choć chce się zapłacić wszystko, to czasem to nie wystarcza.
Misiek nie był taki od wczoraj. Był taki od zawsze. Wolał znaleźć odpowiedni czas na rozmowę niezależnie od tego, czy była o sukcesie, czy o porażce. Kilka miesięcy zabrało mu powiedzenie o tym, że podczas zdobywania mistrzostwa świata 2018 mierzył się z odmiedniczkowym zapaleniem nerek – przypadłością wyjątkowo bolesną, wymagającą rekonwalescencji dłuższej niż kilka dni. Bohatera nie chciał z siebie robić. Zamiast tego wolał mówić, że "nie urwało mu nogi ani ręki, więc dlaczego miał nie zagrać". To zdanie akurat idealnie opisywało charakter boiskowy Michała. Chciał dać z siebie wszystko, by drużyna była złota, nawet jeśli ciało niedomagało.
Grał na tyle skutecznie, że w seniorskiej kadrze sięgnął po dwanaście medali. Tyle, ile lat spędził walcząc dla biało-czerwonych. To jeden medal na rok pracy w reprezentacji. Trzy krążki były złote – mistrzostw świata 2014 i 2018, a także Ligi Światowej 2012. Zabrakło tego najważniejszego. Znając jego ambitny charakter, brak medalu igrzysk na pewno zostawi w nim zadrę. Po czym to widać? Nie tylko po łzach, które lały się po meczu z Francją w Tokio, ale też między innymi po tym, że nie chce o tym rozmawiać. Czy kiedykolwiek to zrobi? Nie wiadomo.
I tak, w ostatnich miesiącach jego gra w reprezentacji Polski siatkarzy wzbudzała wiele pytań. Pewne jest to, że dał wszystko, co miał. Na sukces składa się jednak bardzo wiele czynników. Czy będzie go brakować? Nie ulega wątpliwości, że takiego "Dzika" (przezwisko to przylgnęło do Kubiaka dzięki Krzysztofowi Ignaczakowi) na pewno nasza kadra dotąd nie miała i mieć już nie będzie.