{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Kamil Stoch apeluje o wznowienie rozmów z Doleżalem. "Nie dano mu szansy, by naprawić błędy"

Kamil Stoch nie ukrywał złości związanej z odejściem Michala Doleżala z roli trenera polskiej kadry skoczków narciarskich. W wywiadzie dla "Eurosportu" zaapelował o wznowienie rozmów ze szkoleniowcem. Powiedział, że winę za słabe wyniki w tym sezonie ponoszą nie tylko zawodnicy i sztab szkoleniowy, ale i zarząd z prezesem i dyrektorem sportowym.
Kto trenerem Polaków? Pośrednikiem... Andreas Goldberger
Odejście Michala Doleżala z funkcji trenera reprezentacji Polski wywołało burzę w środowisku skoczków narciarskich. Piotr Żyła i Dawid Kubacki nie zgadzali się z decyzją związku w sprawie braku przedłużenia umowy z czeskim szkoleniowcem. W ostrym tonie decyzję władz ocenił lider polskiej kadry, Kamil Stoch.
–To nie jest dobre posunięcie. Mam nadzieję, że uda mi się powiedzieć to tak, żeby każdy zrozumiał. Popełnionych zostało dużo błędów, kosztowało nas to dużo, żeby wracać na dobre tory. Była masa rzeczy, która oddziaływała na to, jak skakałem – powiedział w rozmowie z Kacprem Merkiem z "Eurosportu".
–Błędy zaczęły się od samej góry, od prezesa, dyrektora, sekretarza generalnego, potem sztabu, a potem zawodników. Do kupy poskładało sie wiele rzeczy, które rzutują na to, jak kończymy ten sezon – kontynuował, krytykując postawę prezesa PZN, Apoloniusza Tajnera i dyrektora sportowego kadry, Adama Małysza.
Trzykrotny złoty medalista olimpijski zaapelował o wznowienie rozmów z Doleżalem. Podkreślił, że dobrze mu się z nim współpracuje i wie, że w następnym sezonie z nim u steru, wyniki mogły być lepsze.
–Problem jest taki, że nie dano nam tego naprawić. Trener jest nadal naszą rodziną i będę o niego walczył. Czuję, że przy nim się rozwijam. Gdyby Doleżal dostał kolejną szansę, gdyby nie został popełniony kolejny błąd, w komunikacji, bo nie wiem, jak może taki błąd zostać popełniony. Można go naprawić, bo przyjęto, że trenerowi się nie chce.
Skoczek z Zębu miał żal do związku, że podjęcie decyzji o przyszłości Doleżala zostało dokonane bez zapytanie się o zdanie zawodników.
– Ustaliliśmy, że będziemy rozmawiać po Planicy, z tym, że nie powiedziano nam, że już przed Planicą zostaną podjęte konkretne decyzje i rozmowy z nami nie będą już miały sensu. Ito mnie bardzo boli, bo jako zawodnik uważam, że mam w tej kwestii dużo do powiedzenia. To z kim chcę pracować, ma wpływ na to jak funkcjonujemy. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że finalnie nie mogę podejmować decyzji. Jestem małym trybem w tej machinie, ale trybem, który wykonuje końcową robotę. Jeśli zarząd PZN-u chce spróbować swoich sił, to dam narty. Skocznia jest idealnie przygotowana, można próbować.
– Uważam, że wszystko by się rozwaliło, gdyby pozwalniano wszystkich, najlepiej zawodników, bo też nam dano do zrozumienia, że na skoki idą zbyt duże pieniądze, że pochłaniamy za duże środki. A przecież nie ma wyników bez inwestycji. Myślę, że jeśli chodzi o koszty, to są one adekwatne, bo jako drużyna generujemy duży przychód. Możemy wrócić do systemu, o którym często mówi prezes Tajner, w którym jeździli z Adamem jednym samochodem osobowym na zawody i dawali radę. Tyle, że tylko jeden zawodnik dawał radę. A gdzie reszta? Mamy teraz bardzo dobrą drużynę, która zawsze może rywalizować. Jak na jeden słabszy sezon i tak wyszło nieźle.
– Dano nam do zrozumienia, że sponsorzy mogą się wycofać, jeśli nie zostaną podjęte zmiany. Jeżeli w taki sposób zarząd chce to ogarnąć, to ze swojej strony mogę sam finansować szkolenie, jeśli związek nie chce wydawać pieniądze na starych skoczków, których najchętniej chcieliby się pozbyć. Tylko niech mi pozwolą wybrać sobie trenera, z którym chce pracować.
– To nie jest tak, że system jest do d... i trzeba go totalnie zmienić. Trzeba poprawić tylko detale, które zaczną robić różnice. Trenerzy zauważyli to co nie działa i zaszły pewne zmiany, które zaczęły działać od drugiej połowy sezonu i można to zauważyć po wynikach. Myślę, że gdybyśmy mieli więcej czasu, spokoju, może inaczej by się to skończyło, ale i tak koniec sezonu jest niezły, bo cieszymy się tymi lotami.
Utytułowany polski skoczek powiedział też, że nie wie jak będzie rysowała się jego przyszłość w kolejnym sezonie.
– Powiedziano nam, że w końcu teraz odpoczniecie, bo za ciężko pracowaliście i dobrze wam to zrobi. Przepraszam, że teraz mówię to mediom, ale nikt z nami nie rozmawia, więc gdzie to mamy powiedzieć. Nie wiemy na czym stoimy, ja nie wiem co będę robił, bo przy takim układzie jak mam swoją przyszłość zaplanować. Przyda się odpoczynek, ale przydałoby się też wiedzieć, kiedy mamy zacząć trenować, z kim, gdzie, na jakich zasadach.
Na koniec rozmowy Stoch jeszcze raz podkreślił, że Michal Doleżal zasługuje na to, żeby poprowadzić kadrę w przyszłym sezonie. Powiedział, że gdyby następny sezon z nim u steru wyszedłby równie kiepsko, zakończyłby karierę.
– Uważam, że ten trener zasługuje na ostatnią szansę. Jeżeli związek przywróciłby Doleżala i przyszły sezon ponownie byłby kiepski, to uważałbym, że to ja popełniłem błąd i poniósłbym tego konsekwencje. Jestem tego świadomy.