Niepokojące informacje pojawiły się po środowym treningu reprezentacji Polski w Glasgow. Zajęcia z grymasem bólu na twarzy zakończył Robert Lewandowski. Po upływie trzech dni napastnik wyszedł na murawę Stadionu Śląskiego w Chorzowie. Nie trenował z zespołem, a indywidualnie, pod okiem fizjoterapeuty. Jego inne niż zwykle zajęcia związane były jednak z urazem, którego nabawił się jeszcze w klubie.
Pod koniec środowych zajęć strzeleckich Lewandowski niepewnie wylądował po strzale głową i trzymał się za prawe kolano. Zaraz po tym zdarzeniu z wyraźnym grymasem bólu na twarzy, podszedł do lekarza reprezentacji Jacka Jaroszewskiego. Po chwili obaj udali się do szatni.
Zaniepokojonych dziennikarzy i kibiców po treningu w Glasgow uspokoił Jakub Kwiatkowski. "Wszystko jest ok i nie ma powodu do paniki" – napisał na Twitterze rzecznik reprezentacji.
Lider polskiej kadry otrzymał od selekcjonera kilka dni wolnego od zajęć. Lewandowski pojawił się na pojawił się na murawie dopiero w sobotę. "Kapitan jako pierwszy wyszedł na trening. Na razie pracuje indywidualnie z fizjoterapeutą Pawłem Bambrem. Jeśli będzie czuł się pewnie, może dołączy do zespołu" – poinformował na Twitterze dziennikarz Sebastian Staszewski z Interii.
Kapitan @lewy_official jako pierwszy wyszedł na trening. Na razie pracuje indywidualnie z fizjoterapeutą Pawłem Bambrem. Jeśli będzie czuł się pewnie, może dołączy do zespołu. @SportINTERIA pic.twitter.com/yy1nZsufyT
— Sebastian Staszewski (@s_staszewski) March 26, 2022