{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Jan Szturc: pożegnanie z Michalem Doleżalem przerosło Polski Związek Narciarski
Filip Kołodziejski /
System, który jest od dwóch lat – połączenie kadr – na pewnym etapie zdawał egzamin. Teraz jest gorzej. Poszło to zbyt szeroko. Mieć kontrolę nad tak liczną grupą przez sztab Michala Doleżala nie jest łatwo. W tym sezonie było widać, że system nie zdał egzaminu – powiedział Jan Szturc w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Co dalej z Michalem Doleżalem i polskimi skokami? We wtorek kluczowe spotkanie PZN
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak można podsumować zakończony sezon?
Jan Szturc: – Był bardzo trudny dla Polaków. Rozpoczął się w miarę pomyślnie od zwycięstwa Kamila Stocha w kwalifikacjach. Nie było sygnału, że zaczyna się źle dziać. Niestety, potem było coraz gorzej. Zabrakło spektakularnych wyników. Na podium czekaliśmy aż do Klingenthal. Tam Stoch zajął trzecie miejsce. Potem znowu było wzloty i upadki. Brakowało powtarzalności. Wkradły się kontuzje i koronawirus. Niepewność przed igrzyskami.
– Sinusoida?
– Do Pekinu na pewno. Niesamowity szacunek dla Dawida Kubackiego. Uratował cała reprezentację Polski. Brąz można po czasie traktować jak złoto! Po powrocie do Europy drgnęły skoki Piotra Żyły. Wskoczył na podium. Zatuszował słabszą większość sezonu.
– Medal zatarł błędy całego sezonu?
– Dokładnie. Reszta świata była daleko z przodu.
– Coś się wypaliło?
– Trenerzy muszą jeszcze zdać raport. Wytłumaczą w PZN-ie jakie były przyczyny słabej dyspozycji, co można zrobić w przyszłości. W Planicy też można było zrobić na pewno więcej. Oprócz rutyniarzy do głosu doszli Jakub Wolny i Andrzej Stękała. Pokazali, że nadal można na nich stawiać.
– Pożegnanie z trenerem w Planicy pozostawia wiele do życzenia?
– Styl w jakim się to odbyło być może trochę przerósł PZN. Adam chyba nie zdawał sobie sprawy, że będzie to tak głośna sprawa w mediach. Można było działać inaczej.
– Mleko się rozlało?
– To temat bardziej zamknięty. Trzeba jednak czekać. Nazwisko nowego szkoleniowca nadal nie padło. Trochę to niezrozumiałe, że zawodnicy musieli mówić takie rzeczy. Zabrakło ze strony PZN-u zapewnień, że mamy asy w rękawie. Tak, byłoby w porządku. Michal Doleżal nie mógł dłużej czekać. Wyszedł przed szereg. Powiedział, że nie jest pewny przyszłości w naszym kraju. Musiał się określić w stosunku do innych nacji.
– Życie trenera jest wymagające?
– Na pewno. Nie jest to lekki kawałek chleba. Duża presja. Obawiano się, że zawodnicy mogą być podłamani podczas konkursów. Nie zareagowali aż tak źle. Profesjonalnie wykonywali pracę. Mimo wszystko w ich głowach pojawiają się pytania i obawy i przyszłość.
– Trzeba szukać trenera za granicą?
– Adam wyraźnie powiedział, że nie będzie to Polak. Trzymam się tej wersji. Opcja spoza kraju pasuje jak najbardziej.
– Nie chodzi tylko o mężczyzn?
– O tej kwestii też nie można zapominać. Łukasz Kruczek to trener z wcześniejszymi zasługami. Niestety, teraz nie mamy do dyspozycji zbyt wiele dziewczyn. Nie prezentowały poziomu, który zadowalał kibiców. Trudno mówić o przyszłości w kadrze pań.
– Młodzież trzeba "budzić"?
– Zdecydowanie. System, który jest od dwóch lat – połączenie kadr – na pewnym etapie zdawał egzamin. Teraz jest gorzej. Poszło to zbyt szeroko. Mieć kontrolę nad tak liczną grupą przez sztab Michala Doleżala nie jest łatwo. W tym sezonie było widać, że system nie zdał egzaminu. Trenerzy skupiali się za bardzo na pojedynczych jednostkach. Wszyscy powinni współpracować. Było tak, że patrzyło się tylko na jednego zawodnika – bez konstruktywnej analizy pozostałych. Wiele w tej kwestii nie powiem. Widziałem tylko co się dzieje na jednym treningu. Być może po zmianie trenera nie będzie już takich sytuacji.
– Na niższych szczeblach też potrzeba zmian trenerskich?
– Mamy tam młodszy sztab z mniejszych bagażem doświadczeń. Początkujący trenerzy nie mają tak dużego autorytetu, jak młodzi szkoleniowcy. Nie należy ich jednak skreślać. Widać, że u Słoweńców zagrała taka opcja. Robert Hrgota ma 33 lata a już dał o sobie znać. Jeśli ma się mocny charakter działa to na zawodników. Nie jest wykluczone, że ktoś, kto niedawno zdjął narty sobie nie poradzi. W Polsce potrzeba po prostu gruntownych zmian.
– Jakich najbardziej?
– Jest zielone światło dla najmłodszej grupy szkoleniowej. Jan Habdas został srebrnym medalistą Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w Vuokatti. W 2011 roku byłem z młodzieżą, która zdobywała złoto w Libercu. Od razu czuć, że są tam talenty. Nie możemy tego zaprzepaścić.