Do meczu ze Szwecją coraz mniej czasu, a pytań co do składu nadal wiele. Kto powinien zagrać w ataku? Kto w obronie? Jaką wybrać formację? Co będzie kluczowe w tym spotkaniu? Te kwestie spróbował nam wyjaśnić były reprezentant Polski, Tomasz Kłos.
Według wielu ekspertów, w tym byłego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, Polska jest faworytem meczu ze Szwecją. Rywale grają słabo na wyjeździe i z ostatnich 10. spotkań wygrali zaledwie dwa, co raczej nie jest informacją poprawiającą humor ich kibicom. Z drugiej strony, jeśli chcemy szukać ciekawostek w liczbach, to nasi wtorkowi rywale są drugą drużyną w historii meczów reprezentacji Polski, z która najwięcej razy przegrywaliśmy (15). Ostatnia wygrana z naszymi pogromcami na mistrzostwa Europy 2020 miała miejsce ponad 40 lat temu, kiedy jeszcze za czasów „Orłów Górskiego” Polska zwyciężyła 1:0 podczas mundialu w Niemczech po bramce Grzegorza Laty.
– Miałem okazję grać ze Szwedami cztery razy i za każdym razem to były bardzo trudne mecze. To rywal, z którym zawsze ciężko się gra i statystki też to pokazują. We wtorkowym spotkaniu musimy się wystrzegać błędów indywidualnych, a te zdarzają nam się bardzo często, choćby ostatnio w meczu ze Szkocją. Jeśli ze Szwecją będziemy je popełniać, to przeciwnicy skrzętnie to wykorzystają – powiedział dla TVPSPORT.PL, były reprezentant Polski, Tomasz Kłos.
Trudny mecz ze Szkocją za nami. We wtorek przeciwko Szwecji musimy zagrać zdecydowanie lepiej. To nasz wielki finał. Wierzę w zespół, liczę na gorącą atmosferę i doping kibiców. „Kocioł Czarownic” da nam dodatkową moc! Do zobaczenia! ����
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) March 24, 2022
Oprócz wybrania defensorów, trzeba ich też dobrze ustawić. Nasz rozmówca zwraca uwagę na kilka ważnych szczegółów. – Według mnie szczególna będzie odpowiedzialność przy kryciu rywali. Poszczególne formacje muszą grać bardzo blisko siebie, bo Szwedzi potrafią to wykorzystywać. Oni będą też dobrze przygotowani fizycznie i posiadają szybkich skrzydłowych, na co też trzeba zwrócić uwagę – zauważa Kłos.
Kluczem do zwycięstwa może być dobre wejście w mecz. Ta sztuka nie udała nam się podczas mistrzostw Europy, kiedy już w drugiej minucie daliśmy się zaskoczyć i Emil Forsberg otworzył wynik spotkania. We wtorek powtórka z rozrywki nie jest mile widziana. Czesława Michniewicza bez wątpienia więc czeka ogromne wyzwanie.
– On ma w sobie to coś, że potrafi wygrywać ważne mecze. Tym też kierował się prezes Kulesza, zatrudniając go. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest klub i tutaj piłkarzy nie ma się na co dzień, tylko na kilka dni, a to ogromna różnica dodaje 49-latek.
Są problemy w obronie, są też w ataku – z gry wypadł Arkadiusz Milik, walkę z czasem toczy Krzysztof Piątek, Robert Lewandowski również czuje ból po ostatnim urazie, a Karol Świderski strzela gole… za oceanem. Kulis kontuzji Polaka i tak pewnie nie poznamy, ale faktem jest, że trener Michniewicz ma w zespole wielkich napastników, ale również pecha wcale nie mniejszego niż potencjał formacji ofensywnej.
– Dla mnie obok Roberta Lewandowskiego powinien zagrać Adam Buksa, a w zasadzie przed Robertem. Nasz kapitan pokazywał już wielokrotnie, że potrafi brać ciężar gry na siebie i może pomóc kolegom w stwarzaniu sytuacji. Silny Buksa w meczu z równie silną szwedzką defensywą uważam, że jest w stanie wnieść wiele jakości z przodu – stwierdził Kłos.
Finał baraży eliminacji mistrzostw świata między Polską i Szwecją już we wtorek, 29 marca. Transmisja w Telewizji Polskiej, TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej i Smart TV.