{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
"Bielik rozgrywał jak Beckenbauer. Krychowiak wszedł na trasę maratonu". Michniewicz chwali swoją kadrę
Piotr Kamieniecki /
Miałem specjalną umowę z Jackiem Góralskim. A Krystian Bielik? Rozgrywał jak Beckenbauer w najlepszych czasach. Krychowiak? Wszedł na trasę maratonu – chwalił swoich piłkarzy Czesław Michniewicz po awansie Polaków na mistrzostwa świata.
Pierwszy koszyk już w pełni znany. Na kogo Polacy mogą trafić na MŚ 2022?
Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza awansowała na mistrzostwa świata w Katarze. Biało-czerwoni pokonali w barażu 2:0 Szwecję po golach Roberta Lewandowskiego oraz Piotra Zielińskiego. Po spotkaniu pojawiły się kulisy triumfu Polaków.
Tajna umowa
Michniewicz zawarł, że znalazł pakt z jednym z pomocników. – Między mną a Jackiem Góralskim była umowa, że zagra ze Szwecją. Zakładała też, że jeśli otrzyma żółtą kartkę, to po 5 minutach schodzi z boiska. Wytrzymał siedem. Chciał podostrzyć, ale musieliśmy reagować – zdradził Michniewicz.
– Krychowiak był trochę nieprzygotowany, nie mógł biec maratonu. Ale był w stanie pomóc i wejść na trasę na 30. kilometrze. Wszyscy mamy świadomość, że na odpowiednim odcinku było to niezwykle potrzebne – dodał selekcjoner.
Sam Krychowiak przyznał za to, że wygrana smakuje wyjątkowo ze względu na przeszłość. – Nie rozmawiałem z kolegami ze Szwecji, z którymi grałem w Krasnodarze. Czuję, że to rewanż za porażkę na mistrzostwach Europy. I przyznaję, to smakuje wybornie. Ale Szwedom życzę wszystkiego najlepszego. Jak zagrali? Mieli dwie-trzy niezłe sytuacje, ale… mamy fantastycznego bramkarza, który zarabia wielkie pieniądze i dobrze wykonuje swoją pracę – stwierdził zawodnik AEK-u Ateny.
Walka z urazami
Polska kadra od początku zgrupowania miała problemy z kontuzjami. W trakcie meczu towarzyskiego ze Szkocją urazów doznali Bartosz Salamon, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. Potem wcale nie było łatwiej.
– W przerwie meczu mieliśmy problem z Glikiem i Bielikiem, który podkręcił kolano. Na drobny uraz narzekał także Bereszyński. Wszyscy zagrali, zacisnęli zęby, a na końcu dostali nagrodę w postaci wygranej - opowiedział Michniewicz.
– Lewandowskiego bolał jeden mięśni, pomiędzy żebrami, ale nic strasznego się nie stało. Ma też lekki uraz kolana i potrzebuje nieco czasu. Teraz wiele będzie po stronie klubu. Być może dostanie szansę odpoczynku, ale znając jego chęć strzelania goli, wkrótce znów będzie na boisku – dodał selekcjoner.
Wspomniany Bielik zasłużył na pochwały ze strony selekcjonera. – Nie chcieliśmy bawić się w podchody. Celem była wygrana ze Szwecją. Po powrocie z Glasgow musieliśmy zdecydować, jakich zawodników wybrać. Po spotkaniu ze Szkocją wzięliśmy się za planowanie jednostek treningowych i taktyki. Udało się sprawić, że dobrze odpowiadaliśmy na długie zagrania rywali. Piłki nie spadała nam za plecami, gracze skutecznie przewidywali zamiary gości. Bielik był środkowym obrońcą i środkowym pomocnikiem, nieźle czuje się rozgrywając z głębi pola. Miał wracać do stoperów i rozgrywać futbolówkę twarzą do bramki gości. Robił to niczym Beckenbauer za najlepszych lat – powiedział szkoleniowiec polskiej kadry.
Co Michniewicz powiedział Kuleszy?
– Po golu na 2:0 stwierdziliśmy wraz z Hubertem Małowiejskim, że to najważniejszy moment meczu. Nie mogliśmy dopuścić, by rywal miał choćby najmniejszą szansę na gola. Tak, to niebezpieczny wynik, choć mogło stać się tak, że podwyższylibyśmy prowadzenie. We wtorek trenowaliśmy stałe fragmenty gry, które przynosiły nam korzyść. Wiedzieliśmy też, że na boisku pojawi się Ibrahimović i opracowywaliśmy schematy zachowania przeciwko niemu. Na ogół kryliśmy w strefie, ale w jego kontekście przeszliśmy na pilnowanie indywidualne – dodał Michniewicz.
Michniewicz po meczu padł na kolana, chwycił się za głowę, a potem uronił łzę na ławce rezerwowych. Selekcjoner rozmawiał też z Cezarym Kuleszą, szefem PZPN-u. – Gdyby nie ty, nie byłoby mnie w tym miejscu. Wiem ile musiałeś wycierpieć, ale teraz mamy wspólną satysfakcję, a ja się odpłaciłem – takie zdanie powiedziałem po meczu Kuleszy – stwierdził Michniewicz.
– Po meczu przed oczami przeszło mi całe życie. Miałem skojarzenia z dzieciństwem, potem z dorosłością, wszelkimi wzlotami i upadkami. Nie miałem ochoty się cieszyć. Chciałem, choć bardziej zależało mi na to, by popatrzeć z boku na euforię zawodników i sztabu. Mistrzostwa świata w Katarze są odległą perspektywą. Przed nami jeszcze Liga Narodów. Ale cała ta sytuacja sprawia, że muszę podziękować tym, bez których nie byłoby mnie. To choćby Cezary Kulesza, który mi zaufał, choć wielu się nie zgadzało. Jeden z tytułów twierdził, że podzieliłem Polskę. Może teraz nadszedł czas na to, by stwierdzić, że połączyłem kraj – zakończył selekcjoner.