Reprezentacja Kataru wydaje się wymarzonym rywalem z pierwszego koszyka podczas losowania grup mistrzostw świata. Jaki jest jednak rzeczywisty poziom sportowy gospodarzy mundialu? W rozmowie z TVPSPORT.PL sylwetkę katarskiego zespołu przybliżył ekspert azjatyckiej piłki, Adam Błoński.
Michał Kruczkowski, TVPSPORT.PL: – Jaki potencjał sportowy ma Katar?
Adam Błoński, AzjaGola.com: – Jest to drużyna, którą jak najbardziej stać na wyjście z grupy. Trener Felix Sanchez pracuje z Katarem od siedemnastu lat, zaczynał już z drużynami młodzieżowymi, a wcześniej był w akademii Aspire. Prowadził tych chłopaków, odkąd skończyli trzynaście lat. Ma do dyspozycji mniej więcej tę samą kadrę osobową. Mają komfort, którym nie mogą się cieszyć inne drużyny narodowe na świecie — grają ze sobą non stop. To dobrze naoliwiony szwajcarski zegarek. Od lat Katar prowadzi taktykę fasadową. W meczach towarzyskich potrafią remisować lub przegrywać z najsłabszymi rywalami, ale jest to drużyna typowo turniejowa. Kiedy przychodzi obowiązek grania o punkty, stają na wysokości zadania. Może z perspektywy europejskiego kibica nazwisko Felixa Sancheza nie robi wrażenia, ale nie na darmo w Azji nazywany jest Kasparowem taktyki. Wygrali Puchar Azji, pobijając wszelkie rekordy w ofensywie i defensywie. Potem w meczach towarzyskich dawali ciała, ale już w turnieju CONCACAF wcale nie odstawali poziomem, a rywalizowali z Paragwajem, Brazylią czy Kolumbią. W Pucharze Narodów Arabskich doszli prawie do finału. Widać, że to zespół przygotowany pod rywalizację turniejową.
– Jak można opisać styl gry Katarczyków?
– Odniosę się najpierw do polskiej reprezentacji. Przez regularne zmiany selekcjonerów trudno powiedzieć, żebyśmy mieli wykształtowany jakiś konkretny styl. W przypadku Kataru wiemy, czego się spodziewać. Korzystają z tak zwanego "katarskiego żółwia". Przypomina to nieco Polaków za czasów Leo Beenhakera. Wtedy fałszywym lewym skrzydłowym, który w momencie ataku schodził do środka, był Ebi Smolarek. W Katarze taką rolę pełni Akram Afif, który dwa lata temu został wybrany najlepszym piłkarzem Azji. Wykręca niesamowite statystyki, w 77 meczach ligi katarskiej zdobył 62 gole i zaliczył 55 asyst.
– Nawet sam Xavi powiedział, że Afif mógłby grać w każdej lidze na świecie.
– Dokładnie. Jest zwany katarskim Neymarem, niestety nie tylko ze względu na niezwykłe umiejętności. To jednocześnie najbardziej irytujący zawodnik w Azji. Już trochę wydoroślał, ale co mecz wymuszał faule, szukał rzutów karnych. Wracając do roli w kadrze, on zaczyna i kończy kontry. Schodzi i dubluje pozycję napastnika. Katar ma też swojego Samuela Eto'o. Jest nim Almoez Ali. Większość akcji ofensywnych jest rozgrywanych w tym duecie. To może też być podpowiedź dla drużyn, które będą się z nimi konfrontować. Wyeliminowanie z gry tych dwóch piłkarzy jest kluczem do sukcesu.
– Czy są jeszcze inni zawodnicy, na których warto zwrócić uwagę?
– Jest ofensywny lewy obrońca Abdelkarim Hassan, który niczym Roberto Carlos biega wszeż i wzdłuż. Warto również wymienić weterana Hasana Al-Haydosa, który śrubuje rekord występów w reprezentacji Kataru. Zwróciłbym także uwagę na Assima Madibo, którego profilem porównałbym do N'Golo Kante. Bardzo dobrze przechwytuje piłki. Reszta to typowi wyrobnicy. Katarczycy zazwyczaj wykorzystują formację 4-2-3-1, przy czym dwóch defensywnych pomocników schodzi, aby asekurować bocznych obrońców i skrzydłowych. Afif i Ali praktycznie nie biorą udziału w działaniach defensywnych. Katar przyjmuje na własnej połowie wszystkie drużyny. Przeszli tak cały Puchar Azji, oglądało się ich okropnie. W ćwierćfinale z Koreą Południową oddali tylko jeden strzał i wygrali 1:0. Tak samo było z Japonią w finale, która grała fajną piłkę, ale Katar w każdym rejonie podwajał, kontrował i wygrał 3:1. To drużyna, która usypia i wyprowadza ciosy zza podwójnej gardy. Świetnie się czują na wolnych przestrzeniach. Dziewiątką są na własnej połowie i przy kontrze ich gwiazdorska dwójka potrafi ukarać rywali.
– W piątek rozlosowane zostaną grupy mundialu. Wydaje się, że Katar jest najkorzystniejszym rywalem z pierwszego koszyka. Czy zgodzi się pan, że byłby to przeciwnik do grupy marzeń dla Polski?
– Przestrzegałbym przed takim spojrzeniem. W 1981 roku podczas mistrzostw świata U20, gdy Katar był jeszcze bardziej anonimowy w piłkarskim świecie niż teraz, przegraliśmy z nimi 0:1. Katarczycy doszli w tym turnieju do finału, pokonując po drodze Brazylię i Anglię. Wtedy też się wszystkim wydawało, że to drużyna marzeń do wylosowania. Jest to zespół do pokonania. Najsłabszy jest środek obrony. Żeby ich pokonać, trzeba zrobić to, co stosuje Jurgen Klopp — kontrę kontry. Wszystko dobrze wygląda do momentu, gdy dublują rywala, ale w pojedynku jeden na jednego są słabi. Ich stoperzy rywalizują tylko w lidze katarskiej, nie mają doświadczenia w bezpośrednich starciach z najlepszymi zawodnikami. Nie można ich jednak lekceważyć, bo znowu świat się będzie z nas śmiał, jak miało to miejsce w 2002 roku po spotkaniu z Koreą Południową czy w 2006 z Ekwadorem. Byłem w banku informacji trenera Nawałki na mecze z Japonią i Koreą Południową. Ludzie z PZPN podeszli do tych meczów naprawdę profesjonalnie, byłem tym wniebowzięty. Idealnie to wtedy rozpisano pod względem taktycznym. Tak samo będziemy musieli podejść do ewentualnej rywalizacji z Katarem. Felix Sanchez pracował w młodzieżówce Barcelony i udowadniał, że potrafi radzić sobie z wielkimi firmami.
– Skoro wspomniał pan o Barcelonie, czy to prawda, że wpływ na reprezentację miała obecność Xaviego w klubowej piłce katarskiej?
– Nie dajmy się wciągnąć w taką narrację. Tak, Xavi pomógł, ale bardziej Al-Sadd, a nie całej katarskiej piłce. Wszyscy mówili, że ten klub gra tak świetnie dzięki Xaviemu, ale tam już wcześniej był portugalski trener, Josualdo Ferreira, który budował ten system. Xavi to później doszlifował. Hiszpan miał moralny wpływ na kadrę, bo przewidział, że Katar wygra Puchar Azji. Nikt w to nie wierzył, nawet włodarze katarskiej federacji. Dużą zasługą Xaviego jest to, że się nie wtrącał. Gdy zaproponowano mu prowadzenie reprezentacji, odmówił, zaznaczając, że Felix wykonuje świetną robotę. Jeśli chodzi o budowanie reprezentacji, największy wpływ ma Aspire Academy.
– No właśnie, ta nazwa często przewija się w rozmowach o Katarze. Na czym polega ten projekt?
– Projekt to dobre określenie. Katar ma lekko ponad 3 miliony obywateli, z czego sporą część stanowią przybysze z innych krajów. Nie chciano iść w to, co było krytykowane na całym świecie, czyli naturalizację zawodników. Gdy popatrzymy na kadrę Kataru, znajdziemy dużo graczy, którzy nie urodzili się w kraju, ale sytuacja jest inna niż w przypadku piłki ręcznej. Ci piłkarze wyjechali tam w wieku dziesięciu czy jedenastu lat lub przyjechali ze swoimi rodzicami, którzy szukali pracy. Trafiali do Aspire Academy. Od najmłodszych lat wdraża się tam sportowców i szkoli się ich na przyszłych reprezentantów kraju, nie tylko w piłce nożnej. Mają też swoje filie w Europie, wymieniają się poglądami i myślą szkoleniową. Niektórzy podważali działania akademii, ponieważ jeśli w przyszłości osoba, która przeszła przez akademię, nie będzie chciała reprezentować Kataru, musi oddać pieniądze za szkolenie. Pracują tam specjaliści na światowym poziomie. Kadra Kataru jest zbudowana z wychowanków akademii. I tu wracamy do selekcjonera, który zna swoich graczy od poziomu trampkarzy. Meshaal Barsham to rezerwowy bramkarz reprezentacji i bohater ostatniego Turnieju Narodów Arabskich. Jest pochodzenia sudańskiego. Jego brat zdobył złoty medal olimpijski w skoku wzwyż w Tokio. Obaj są absolwentami Aspire Academy. Ci chłopcy są wdzięczni Katarowi, bo nie wiadomo, jak potoczyłoby się ich życie w objętym wojną Sudanie. Nie możemy poddawać się europejskiej retoryce, że wszyscy są naturalizowani za pieniądze. Te czasy minęły. Sportowcy daliby się pociąć za ten Katar, który często wyciągnął ich z ogromnej biedy.
– Pamiętamy przypadek piłkarzy ręcznych. Kibicom od razu przychodzą do głowy obrazki, w których sędziowie wypaczali wynik spotkania. Czy podczas mundialu również możemy spodziewać się "przepychania" Katarczyków przez arbitrów?
– Nie, ponieważ Katarowi zależy na ociepleniu swojego wizerunku. Nie pozwoliliby sobie na sytuacje, do których dochodziło w 2002 roku w Korei Południowej. Oni mają świadomość, że wszyscy na to tylko czekają. Dla nich sukcesem jest już to, że do tych mistrzostw dojdzie. Wiedzą, jak świat ich postrzega. Katar jest ulubionym wrogiem mediów. Jeśli nie ma w kogo uderzyć, obiera się ten kraj za cel, przypominając o łamaniu praw. Ostatnio byli gospodarzem Pucharu Narodów Arabskich. W największą kontrowersję, którą do dziś się w Katarze wspomina, zamieszany był Szymon Marciniak. Oglądałem ten mecz na żywo. Sędzia Marciniak doliczył bodajże dziewięć minut. Katar wyrównał stan spotkania z Algierią w siódmej minucie doliczonego czasu. Polski arbiter kontynuował jednak mecz i w siedemnastej minucie po regulaminowym czasie Algierczycy strzelili z rzutu karnego. To Katar został więc pokrzywdzony, mimo że był gospodarzem. Nie sądzę, żebyśmy oglądali sędziowanie na ich korzyść podczas mundialu, ponieważ w to wszystko wchodzi już polityka i ich postrzeganie na arenie międzynarodowej.
– Wiem, że niełatwo jest przyrównać dwie drużyny z innych kontynentów, ale który z europejskich zespołów Katar przypomina najbardziej?
– Myślę, że porównałbym ich do Islandii z czasów, gdy zakwalifikowali się do mistrzostw Europy. Podobny styl gry, oparty na kontrach. Paru zawodników, którzy przykuwają uwagę. Drużyna, która nie będzie walczyć o podium, ale jednocześnie jej piłkarze nie będą się kopać po czołach.
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!