Łukasz Gikiewicz grał niemal na całym świecie. W Arabii Saudyjskiej był zawodnikiem trzech klubów, więc dobrze wie, czego spodziewać się po naszym drugim mundialowym rywalu. – Robert Lewandowski powinien wyraźnie poprawić swój bilans strzelecki na mistrzostwach świata – przekonuje polski napastnik.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Gramy z Arabią Saudyjską i co ty na to?
Łukasz Gikiewicz:– To drużyna, z którą możemy powalczyć i powinniśmy dopisać sobie trzy punkty. Wiadomo, że mundial rządzi się swoimi prawami, nie można nikogo lekceważyć, bo zawsze pojawiają się niespodzianki, ale nie daję Arabii większych szans. Jesteśmy skazani na zwycięstwo w tym spotkaniu. Bo jeśli przed mundialem mamy się bać Arabii Saudyjskiej to lepiej do Kataru nie lecieć. Jak zwykle w takich meczach najważniejsza będzie pierwsza bramka. Jeśli uda się szybko ją zdobyć, Robert Lewandowski może wyraźnie poprawić swój bilans strzelecki na mistrzostwach świata. Arabia z pewnością wyjdzie na boisko tzw. bunkrem. Będą czekali na kontry i okazje dla szybkich skrzydłowych. Ich największą gwiazdą jest trener, który pracuje z nimi od lipca 2019 roku. Większość zawodników jest z Al-Hilal, ich najlepszego klubu.
– Cała reprezentacja gra w lidze krajowej, prawda?
– Tak. Ośmiu kadrowiczów gra na co dzień w klubie Al-Hilal. 29 marca Arabia wygrała z Australią, po bardzo słabym spotkaniu. Gola strzelił Salem Al-Dawsari, który w kwalifikacjach zdobył siedem bramek. To lewy napastnik. W Al-Ittihad Dschidda gra Fahad Al-Muwallad. To dwóch, mega szybkich, ale chaotycznych skrzydłowych. Gra ofensywna Arabii opiera się na tej dwójce. W ostatnich latach zrobili postęp, mają trenera, który wykonuje tam kapitalną pracę. Każda reprezentacja z tego rejonu świata chciałaby mieć go za selekcjonera. Dzięki jego pracy wyniki Arabii znacznie się poprawiły. Ale jeśli Robert Lewandowski ma się obawiać stoperów z Arabii Saudyjskiej to coś byłoby nie tak. Jacek Góralski się po prostu po nich przebiegnie i zdobędziemy trzy punkty. Innej opcji nie widzę.
– Z czego wynika fakt, że wszyscy grają w Arabii? Wiem, że godnie tam zarabiają, ale w Europie mogliby zyskać sporo doświadczenia.
– Oni są leniwi i zazwyczaj mają bogatych rodziców. Mają wielkie kontrakty w najlepszych saudyjskich klubach. Taki Salem Al-Dawsari pewnie zarabia 5-7 mln euro netto. Żyje u siebie i robi co chce. Im się nie opłaca wyjeżdżać. W swojej lidze są królami, bogami – tam czują się najlepiej.
– Zapewne możemy się spodziewać zawodników nieźle wyszkolonych technicznie. A co z taktyką?
– Zwróćmy uwagę, że nie strzelają wielu bramek. Na ich mecze przychodzi komplet, 55 tysięcy widzów, ale nie widzą porywającego futbolu. Gra Arabii polega zazwyczaj na bronieniu i czekaniu na błąd rywala. To im wpaja obecny trener. W grupie zajęli pierwsze miejsce, ale to nie było żadne wielkie granie i wciąż dużo w nim chaosu. Warto zwrócić uwagę, że najlepsze saudyjskie kluby mają zazwyczaj zagranicznego bramkarza i zagranicznych stoperów. Bo gdy gra dwóch stoperów z Arabii to zazwyczaj robią babole. Stoperów wybitnych nie mają, bardziej z przodu coś potrafią.
– Oczekujesz, że do Kataru przyjedzie wielu kibiców z Arabii?
– Na pewno. Mają blisko, a do tego łączy ich religia. W tym regionie ludzie są bardzo głodni dobrej piłki. Katarczyk też będzie dopingować "swoich" czyli Arabię. Ale jeśli mamy zwalać na wilgotność powietrza czy fakt, że na meczu będzie więcej kibiców Arabii, to po prostu nie jedźmy na ten mundial. Musimy tam iść jak po swoje. Zanotować dobry wynik z Meksykiem, z Arabią zdobyć trzy punkty i czekać na mecz z Argentyną. Nie można trzech punktów zapisywać przed turniejem, ale… nie byłoby dobrze, gdybyśmy tego nie zrobili.
– Czy dzwonią do ciebie dziennikarze z Arabii? Co im mówisz?
– Jeden już napisał. Stwierdził, że Arabia może być czarnym koniem. Odpisałem mu, że zdobędą zero punktów i powinni się cieszyć, jeśli strzelą jedną bramkę. Oni trochę o nas wiedzą, ale nie za wiele. Jak tam grałem to znali trzech zawodników. Lewandowskiego, Kubę Błaszczykowskiego, na którym sobie szczękę łamali i Łukasza Piszczka. Jeszcze próbowali wymówić nazwisko Wojciecha Szczęsnego, ale to też szło im ciężko. Lewandowski dla nich jest bogiem i można oczekiwać, że dla Saudyjczyków już sama gra przeciwko takiemu piłkarzowi będzie wielkim zaszczytem.