Nie jestem człowiekiem, który często płacze. Było wiele żalu i złości, ale najważniejsze, że wyciągnęliśmy wnioski. Poza tym mieliśmy też inną perspektywę niż Polska. Wygraliśmy wcześniej złoto olimpijskie. Co do waszej drużyny, to gry oczekiwania są wysokie, presja rośnie niesamowicie – mówi Ricardo Lucarelli, przyjmujący Cucine Lube Civitanova, który w 2016 roku sięgnął z reprezentacją Brazylii po złoto igrzysk olimpijskich. W TVPSPORT.PL opowiada o dzieciństwie, poezji i uwielbieniu Zinedine’a Zidane’a.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Czy łatwo jest osiągnąć prawie wszystko w sporcie, kiedy ma się 24 lata i pochodzi z biedniejszej brazylijskiej rodziny?
Ricardo Lucarelli: – Historia Brazylii to historia takich osób jak ja – osób, które nie miały pieniędzy, gdy były młode, ale chciały zrobić coś ze swoim życiem i je zmienić. Dużo częściej widać tę zależność w piłce nożnej, ale to chyba ze względu na jej globalną popularność. Wielu piłkarzy, którzy odnieśli sukces, pochodzi z prowincji, z miejsc bardzo biednych, z ubogich rodzin. Ten czynnik ma znaczenie. Chęć wybicia się, zmiany swojego losu motywuje i daje dodatkową energię.
Miałem szczęście, że rodzice nigdy nie dali mi odczuć naszej sytuacji finansowej. Zawsze miałem jedzenie na stole i dach nad głową, to mi wystarczało. Wychowanie w takich, a nie w innych warunkach, dało mi jednak zaplecze, które do dziś jest dla mnie cenne. Od zawsze chciałem dać mojej rodzinie wszystko, co najlepsze – spokój, bezpieczeństwo i przekonanie, że niczego nie będzie jej brakować.
Od kiedy miałem siedem lat, chciałem być piłkarzem. Dlaczego? Bo wiedziałem, że to może być droga do zapewnienia rodzinie dachu nad głową. To była moja dodatkowa motywacja do działania.
– To prawda, że kiedy miałeś 3 lata byłeś bardzo aktywnym dzieckiem? Słyszałam, że podczas jednego z rodzinnych wyjazdów przez kilka dni tak często uciekałeś mamie z hotelu, że w tym czasie straciła 3 kilo.
– Kiedy byłem naprawdę młody, mniej więcej do ósmego roku życia, byłem nadaktywny. Historia, którą przetoczyłaś, działa się w mieście, które znane było z organizacji jednego z popularniejszych wydarzeń. Przyjeżdżały tam tłumy. Moja rodzina również tam pojechała. Mama opowiadała mi, że wystarczyła chwila nieuwagi, bym wybiegł na pełną ludzi ulicę. Trudno było mnie znaleźć. Sytuacja ta się powtarzała, więc podczas trzech, czterech dni pobytu znacznie schudła przez ciągłe bieganie za mną(śmiech).
Sport był dla mnie idealnym rozwiązaniem. Uprawiałem kilka dyscyplin na raz, to pozwalało mi uporać się z nadmiarem energii. Grałem w piłkę nożną, pływałem, uprawiałem piłkę ręczną. Wszystko byleby nie siedzieć w miejscu.
– Wspinanie się po drzewach, bieganie boso po ulicy. To były twoje klimaty?
– Nie wiem jak jest teraz, ponieważ ulice stały się niebezpieczne, ale dla mnie była to normalność. Kiedy byłem młody, moja dzielnica była bardzo spokojna. Jedno auto mijało ją w ciągu 10 minut, więc często graliśmy w piłkę na ulicy. Na zewnątrz zostawało się do 22:00 i nikt nie miał z tym problemu. Razem z kolegami wspinaliśmy się po drzewach, graliśmy w gry. To był naprawdę wspaniały czas.
Oczywiście było to trochę niebezpieczne. Skakaliśmy z wysokich drzew. Pamiętam szczególnie jeden raz, kiedy taki sus skończył się szokiem dla całego ciała. Jakby przeszedł mnie prąd. Okropne uczucie! Wysokość mnie jednak nie przerażała. Z dzieciaka mieszkaliśmy w budynku na trzecim piętrze. Lubiłem zwisać z okna. Nie wiem dlaczego, ale często to robiłem. Kiedy widziała to moja mama, modliła się, bym sobie nic nie zrobił. Bała się też z zaskoczenia wchodzić do mojego pokoju, bo mógłbym akurat wystawać przez okno, przestraszyć się i spaść. Nie byłem normalnym dzieciakiem (śmiech).
– To prawda, że nie nie mogłeś zacząć uprawiać sportu do momentu skończenia siódmego roku życia?
– Nieopodal mojego domu znajdowało się boisko. Wymogiem koniecznym do skorzystania z niego było skończenie siódmego roku życia. Kiedy miałem sześć lat oglądałem mistrzostwa świata. Francja grała w finale z Brazylią. Natchnęło mnie to do gry. Musiałem jednak poczekać. W dniu urodzin stanąłem z piłką przed bramą boiska.
– Którego sportowca chciałeś naśladować?
– Moim pierwszym idolem w piłce nożnej był Zinedine Zidane, który "rozniósł" Canarinhos podczas wspomnianych mistrzostw świata. Uwielbiałem to, jak gra, ale też nienawidziłem, bo zabrał nam trofeum (śmiech). Na każdej brazylijskiej ulicy wśród dzieciaków największym wzorem był jednak Ronaldo. To była piłkarska bestia.
– W kraju tak kochającym piłkę nożną i pełnym sukcesów w tej dyscyplinie trudno było pokochać siatkówkę?
– Wybranie siatkówki chyba nigdy nie jest łatwe, natomiast miłość do piłki nożnej jest w naszym państwie potężna. Całe szczęście Brazylia jest krajem kochającym sport ogólnie, więc z siatkówką można się zetknąć nawet w szkole. Problemem jest to, co później. Nie ma wielu dróg do tego, by kontynuować grę. Jeśli jednak uda się załapać do dobrej drużyny, można odnieść sukces.
– Twój tata był technikiem, a mama pracowała w fabryce odzieży. Nie były to łatwe profesje.
– Tak, mama w pewnym momencie zrezygnowała, by wychowywać mnie i moją siostrę. Rodzice nie chcieli, byśmy szli w ich ślady. W momencie, w którym zdecydował się zostać siatkarzem zawodowo, już widzieli, jakie postępy zrobiłem. Mieli świadomość, że poświęcam się temu w pełni i ma to sens, bo dostałem się do młodzieżowej kadry. Nie mieli pretensji, że nie będę studiować. Wiedzieli, że nie jestem w stanie łatwo połączyć jednego z drugim. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Opłaciło się.
– W Polsce mamy to szczęście, że sieć wspierania młodych siatkarzy i siatkarek jest rozbudowana. Jak to wygląda w Brazylii?
– Nie ma tak łatwo, jak w Polsce. W waszym kraju inwestujecie w szkolenie młodzieży ogromne pieniądze. Nic dziwnego, że co roku pojawiają się młodzi siatkarze, którzy są gotowi do gry w kadrze. Świetnie działacie w tej sprawie. Liczę na to, że w Brazylii będzie podobnie. U nas nie ma szkolenia scentralizowanego. Każda prowincja ustala własne zasady.
Miałem wiele szczęścia. Klub, w którym zaczynałem, stworzył dla młodych zawodników z różnych dyscyplin jeden wspólny dom. Żyłem z siatkarzami, piłkarzami i judokami. To był jednak wyjątek. W innych zespołach tak to nie wyglądało. Później wyprowadziłem się, zacząłem mieszkać ze znajomymi, płacić rachunki.
Cieszyła mnie samodzielność. Wiele satysfakcji dawał mi fakt, że mogłem położyć na stole jedzenie, na które zarobiłem ciężką pracą. Podobną taktykę obrałem w stosunku do rodziców. Jeśli mogę im coś kupić, to to robię. Lubię ich wspierać w konkretnych potrzebach, a nie kupować kolejne niepotrzebne rzeczy bez sensu.
– Kiedy napisałeś ostatni wiersz?
– Około trzech miesięcy temu. Zacząłem go pisać dwa miesiące wcześniej.
– Przedstawiasz poezję innym czy zachowujesz ją dla siebie?
– Ten ostatni pokazałem tylko mojej mamie. To jedyna osoba, która jest zaznajomiona z wszystkimi wierszami, które pisałem od dziecka. Raz też zdarzyło się, że recytowałem wiersz w czasie wywiadu. Na co dzień raczej rzadko dzielę się twórczością.
Pierwszy wiersz? Napisałem go w wieku ośmiu lat. Wtedy też zacząłem czytać poezję. Niektóre utwory są jak muzyka, co bardzo mi się podoba. Moją wielką pasją jest poznawanie sposobu myślenia autora.
– Czy znasz innego siatkarza, który pisze?
– Nie znam wystarczająco wszystkich graczy w stawce, więc trudno mi to ocenić (śmiech). Dostaję za to bardzo dużo wiadomości od siatkarskich fanów, którzy czują się poruszeni moją poezją. Wysyłają mi też swoje utwory. Często bywa tak, że pod tym względem więcej mam wspólnego z obcymi ludźmi niż z kolegami z boiska.
– Wiele rozmawialiśmy o przeszłości, więc teraz porozmawiajmy o teraźniejszości. Przeprowadzka do Włoch była sporym kulturowym szokiem?
– Największym problemem początkowo był język, który w ogólnej ocenie nie jest jednak taki trudny. Brazylia i Włochy mają ze sobą trochę wspólnego. Język jest trochę podobny, ludzie równie serdeczni. Poza tym jedzenie z Italii jest wyjątkowe. Dla mnie to kolejny cud świata. Włosi robią to specjalnie – gotują tak pysznie, bo wiedzą, że po to się do nich przyjeżdża.
– Poza tym Lucarelli brzmi włosko!
– Wiele lat temu mój tata zobaczył obraz, który bardzo mu się spodobał. Autor był podpisany – to był Marcello Lucarelli. Mój ojciec był tak zachwycony, że uznał, że jeśli będzie miał syna, to nazwie go jego nazwiskiem. W naszym kraju nie akceptuje się łatwo nazwisk jako imion, a do tego trzeba pytać rodzinę o zgodę. Finalnie tata znalazł jednak placówkę, która wydała pozwolenie, by mnie tak nazwać.
– Cucine Lube Civitanova, w którym grasz, już nie gra w Lidze Mistrzów. Kogo widzisz w finale tych rozgrywek?
– Głównym faworytem jest Sir Safety Perugia. Nasi rywale z Włoch mają za sobą świetny sezon. Co do rywalizacji w Polsce, to obie drużyny prezentują podobny poziom. Wydaje mi się, że wygra ta, która po prostu będzie miała lepszy dzień.
– Co do klubu, to jakie masz plany na kolejny sezon?
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że celem jest pozostanie w Italii.
– W sezonie reprezentacyjnym czekają mistrzostwa świata. Brazylia zawsze jest jednym z faworytów. Trudno będzie się odnaleźć po roszadach, które nastąpiły po Tokio?
– Przed nami wiele zmian. Moment kiedy niektórzy siatkarze mówią "pas" zawsze przychodzi w drużynie – niestety, u nas wiele kadrowych emerytur zbiegnie się ze sobą w czasie. Najważniejsze jest więc utrzymanie odpowiedniego nastawienia mentalnego po to, by nowi siatkarze mogli wejść odpowiednio w drużynę. Myślę, że mimo zmian nadal będzie nas się stawiać w gronie faworytów. Wiemy, że będzie trudno wygrać mistrzostwo świata, ale nigdy nie stracę wiary w moją drużynę.
– Porażka w Tokio długo w was tkwiła?
– Igrzyska olimpijskie miały dla nas dwa oblicza. Było dobrze do meczu z Rosją. W trzecim secie straciliśmy wiele. Porażka była bardzo bolesna. Później przegraliśmy brązowy medal. Smuciło nas to, ale z drugiej strony doszliśmy do najważniejszej fazy. Nie było aż tak źle.
– Łzy były? W naszej kadra było ich sporo.
– Nie jestem człowiekiem, który często płacze. Było wiele żalu i złości, ale najważniejsze, że wyciągnęliśmy wnioski. Poza tym mieliśmy też inną perspektywę niż Polska. Wygraliśmy wcześniej złoto olimpijskie. Co do waszej drużyny, to gry oczekiwania są wysokie, presja rośnie niesamowicie.
– A kto jest najlepszym siatkarzem na świecie?
– To trudne pytanie. Myślę, że łatwiej jest wskazać siatkarza, który jest w stanie "samodzielnie" wygrać mecz. To Wilfredo Leon. Poza tym osobiście niesamowicie podziwiam siatkarsko Maksim Michajłowa. Nie jest najlepszym siatkarzem na świecie, ale ma niesamowite umiejętności, które nie maleją z upływem lat.
Czytaj również:
– Media: Nilufer Belediyespor nowym klubem Vitala Heynena. Nic nie jest jednak podpisane
– Douglas Souza przerwał karierę i zatańczy z gwiazdami. Nietypowa decyzja 27-letniego mistrza olimpijskiego
– PlusLiga. GKS Katowice sprzeciwia się wobec działań ligi. Chodzi o zaległe mecze
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.