| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Po dobrej pierwszej połowie w swoim wykonaniu i nerwowej końcówce, Legia Warszawa pokonała Lechię Gdańsk 2:1 (1:0) w 27. kolejce PKO Ekstraklasy. Bohaterem mistrzów Polski okazał się Paweł Wszołek – strzelec gola i autor asysty. Honorową bramkę dla gości zdobył Łukasz Zwoliński.
Jak padły bramki?
1:0 (29') – Mario Maloca źle obliczył tor lotu piłka posłanej z kilkudziesięciu metrów przez Matusza Wieteskę. Zawahanie obrońcy gdańszczan wykorzystał Paweł Wszołek, który wypuścił sobie futbolówkę za jego plecy. W sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem wypożyczony z Unionu Berlin zawodnik okazał się bezbłędny.
2:0 (66') – ponownie jedną z kluczowych ról odegrał Wszołek, jednak tym razem zanotował asystę. Skrzydłowy posłał dokładne dośrodkowanie z prawej flanki na piąty metr, a tam tylko czekał na to Tomas Pekhart. Czech mocnym strzałem główą ustalił wynik meczu.
65' | Tomas w odpowiednim miejscu i czasie! ��#LEGLGD 2⃣:0⃣ pic.twitter.com/8gEUVte24m
— Legia Warszawa �� (@LegiaWarszawa) April 2, 2022
Sobotni wieczór dla Legii
Choć ostatnimi słabszymi wynikami gdańszczanie wypisali się z walki o mistrzostwo Polski, to w dalszym ciągu mają o co walczyć. Zajmują bowiem czwarte miejsce, a jeśli Fortuna Puchar Polski wygra Raków Częstochowa bądź Lech Poznań, to lokata ta zagwarantuje europejskie puchary. Legia otrząsa się jednak po katastrofalnej jesieni i tę zwyżkę jej formy ponownie było widać.
W pierwszej połowie to właśnie mistrzowie kraju byli stroną dominującą. Już w 14. minucie znakomity strzał z kilkunastu metrów oddał Artur Jędrzejczyk, jednak jeszcze lepiej interweniował Kuciak. Chwilę po tej akcji groźnie wzdłuż bramki gości zagrywał Josue, lecz skończyło się na strachu.
Po bramce Wszołka, która z przebiegu gry Legii zdecydowanie się należała, gospodarze nie zamierzali odpuszczać. W 32. minucie z linii pola karnego strzelił Josue i do szczęścia zabrakło mu niewiele – trafił w słupek. Potem Kuciak doskonale obronił natomiast sytuacją dobitkę Pekharta po tym, jak zablokowana piłka trafiła akurat pod nogi Czecha.
Pierwsza odsłona mogła nieco uspić gospodarzy, którzy wyraźnie dominowali, ale kolejny cios także należał do nich. I dopiero od momentu bramki na 2:0 Legia rozluźniła szyki, co starała się wykorzystać Lechia. Najpierw dobrze interweniował debiutujący w warszawskiej bramce Richard Strebinger, później zaś podcinka Macieja Gajosa okazała się niecelna i nieznacznie minęła bramkę gospodarzy.
Po wykorzystaniu okazji przez Zwolińskiego, w końcówce zrobiło się jeszcze emocjonująco. W doliczonym czasie gry futbolówka obiła nawet poprzeczkę bramki miejscowych, jednak mistrzowie Polski nie dali już sobie wyrwać zwycięstwa z rąk. Dzięki temu awansowali na 10. miejsce w tabeli, zaś ekipa z Gdańska może utracić 4. lokatę, jeśli w niedzielę Radomiak Radom pokona Termalicę Bruk-Bet Nieciecza.