Za Nicolą Zalewskim kolejny dobry występ. Reprezentant Polski przyczynił się do wyjazdowego zwycięstwa Romy z Sampdorią, mając udział przy bramce zdobytej przez Henricha Mychitariana i grając przeciw swojemu rodakowi, Bartoszowi Bereszyńskiemu. Włoskie media nie mają wątpliwości – młody zawodnik po raz kolejny pokazuje, jak bardzo się rozwija.
20-latek przebojem wdarł się do wyjściowego składu Giallorossich. Podczas lutowego spotkania z Hellasem Werona otrzymał szansę od trenera Jose Mourinho, pokazał się z dobrej strony, a następnie wskoczył do wyjściowego składu. Z pozoru na niestandardowej dla siebie pozycji, lewym wahadle, ale wyniki osiągane przez zespół i postawa samego piłkarza pokazywały jasno, że takie połączenie ma wielki potencjał.
Nic zatem dziwnego, że Zalewski wybiegł w wyjściowym składzie Romy także i w pierwszym meczu po marcowej przerwie reprezentacyjnej. Rzymianie wygrali skromnie 1:0 na wyjeździe z Sampdorią, a przed zamieszaniem w polu karnym poprzedzającym jedynego gola, dośrodkowywał właśnie polski zawodnik.
Kolejne przyczynienie się do bramki dla ekipy z Wiecznego Miasta nie umknęło uwadze włoskich mediów. "Ponownie zagrał na lewej stronie, bronił i naciskał rywali. Pojawił się na scenie przy akcji bramkowej. Parę niepewnych zagrań, jasne, ale ten chłopak się rozwija" – skwitowała "La Gazzetta dello Sport".
"W oczekiwaniu na powrót Spinazzoli, to Zalewski stał się szefem lewej flanki. W hierarchii przeskoczył Vinę i Maitlanda-Nilesa. Wygrał pojedynek ze swoim rodakiem, Bereszyńskim. Był wiodący przy bramce Mychitariana" – napisał z kolei portal TuttoMercatoWeb.com.
Polaka docenił także rzymski serwis RomaToday.it. "Zalewski był jednym z najlepszych w Romie. To on przyczynił się do bramki Mychitariana" – podkreślono.
W 10-stopniowej skali ocen, w większości włoskich mediów polski piłkarz otrzymał notę 6.5. Niedzielny wieczór był kolejnym, który 20-latek z całą pewnością może zanotować do udanych. Dzięki tej wygranej strata Romy do czwartego Juventusu stopniała do pięciu punktów i wydaje się, że walka Giallorossich o awans do Ligi Mistrzów może rozpocząć się na nowo.