{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Jakub Moder w meczu ze Szwecją (fot. Getty Images)
W ostatnich miesiącach Moder był bowiem jedną z kluczowych postaci reprezentacji Polski. I choć nie potwierdzały tego jego liczby – dwa gole i asysta – to w ofensywie ustępował jedynie Robertowi Lewandowskiemu.
W dwudziestu meczach, które rozegrał w narodowych barwach, miał wkład w aż dwanaście ataków bramkowych. Oznacza to, że brał aktywny udział w co trzeciej akcji zakończonej trafieniem biało-czerwonych. Lepszy od niego był tylko Lewandowski, który uczestniczył w czternastu takich atakach.
Moder wyższość kapitana uznać musiał także w innej statystyce – liczbie celnych strzałów. Gdy on trafił w bramkę przeciwnika dwunastokrotnie, Lewandowskiemu udało się to czternaście razy.
22-latek nie tylko jednak strzelał, ale i dogrywał. Zwłaszcza ze stałych fragmentów gry, których był głównym wykonawcą. We wspomnianych dwudziestu meczach dośrodkowywał blisko trzydzieści razy. Ponad połowa jego "wrzutek" dotarła do celu.
Moder ważną funkcję spełniał również pod własnym polem karnym. To on inaugurował ataki Polaków, w łącznej liczbie podań ustępując tylko Janowi Bednarkowi. Gdy zachodziła taka potrzeba – jako jeden z niewielu – potrafił też przyspieszyć akcję.
Nie bał się ruszyć z piłką przy nodze i zaatakować rozpościerającej się przed nim przestrzeni. Nie obawiał się też wejścia w pojedynek z przeciwnikiem. Dryblował rzadziej tylko od Lewandowskiego, Kamila Jóźwiaka i Piotra Zielińskiego.
Swoje umiejętności potwierdził choćby w meczu z Hiszpanią podczas Euro 2020, gdy w efektowny sposób uwolnił się spod opieki rywala, i nadał tempa akcji bramkowej. W sparingu ze Szkocją pokazał za to, jak jednym podaniem potrafi otworzyć drogę do bramki.
Choć w większości spotkań grał jako nominalny pomocnik, to nie ustawiał się wyłącznie w okolicy koła środkowego. Często schodził do skrzydeł, udowadniając tym swoją uniwersalność. Po podaniu z prawej flanki zaliczył asystę w meczu z Finlandią, a w starciu z Anglią — po przeciwnej stronie boiska — rozpoczął akcję bramkową efektownym zwodem.
W Warszawie Moder ośmieszył Kyle'a Walkera, a w Londynie to samo zrobił z Johnem Stonesem. Ruszył do pressingu, prowokując jego błąd. Po przechwycie rozegrał szybką akcję – na klepkę – z Arkadiuszem Milikiem i precyzyjnym strzałem pokonał Nicka Pope'a.
Choć trafienie na Wembley zapewniło mu miejsce w historii polskiej piłki, to nie ono było w całej akcji najważniejsze. Kluczowy był doskok do przeciwnika, którym Moder udowodnił, jak bardzo przydatny jest wtedy, gdy trzeba wysoko i szybko odebrać piłkę. Za jednym zamachem pokazał też, dlaczego tak dobrze odnalazł się w ekipie Grahama Pottera.
W dwudziestu meczach w narodowych barwach Moder równie aktywny co w ataku, był bowiem w obronie. Gdy w statystykach ofensywnych rywalizował z napastnikami, w defensywie mógł równać się z Grzegorzem Krychowiakiem, Kamilem Glikiem czy Janem Bednarkiem.
W liczbie przechwytów i pojedynków w obronie ustępował tylko tej trójce, a w odbiorach był od niej nawet skuteczniejszy. Był jedynym polskim piłkarzem, który tak dobrze łączył grę w ataku z pracą w obronie...
Jego ewentualna absencja podczas mistrzostw świata w Katarze może okazać się więc brzemienna w skutkach. Żaden z pomocników obecnych na ostatnim zgrupowaniu nie daje kadrze tego, co może dać jej Moder. Dlatego też, dla dobra reprezentacji, wypada trzymać kciuki za to, by jak najszybciej wrócił do zdrowia.
Reprezentacja Polski. Niezastąpiony Jakub Moder. Był niemal jak Robert Lewandowski
Paweł Smoliński /
Potwierdził się najczarniejszy scenariusz. W sobotnim meczu z Norwich City Jakub Moder zerwał więzadła krzyżowe i nie zagra przez kilka najbliższych miesięcy. Pod znakiem zapytania stanął jego wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze. Dla Czesława Michniewicza to fatalna informacja.
Ofensywna maszyna
W ostatnich miesiącach Moder był bowiem jedną z kluczowych postaci reprezentacji Polski. I choć nie potwierdzały tego jego liczby – dwa gole i asysta – to w ofensywie ustępował jedynie Robertowi Lewandowskiemu.
W dwudziestu meczach, które rozegrał w narodowych barwach, miał wkład w aż dwanaście ataków bramkowych. Oznacza to, że brał aktywny udział w co trzeciej akcji zakończonej trafieniem biało-czerwonych. Lepszy od niego był tylko Lewandowski, który uczestniczył w czternastu takich atakach.
Moder wyższość kapitana uznać musiał także w innej statystyce – liczbie celnych strzałów. Gdy on trafił w bramkę przeciwnika dwunastokrotnie, Lewandowskiemu udało się to czternaście razy.
22-latek nie tylko jednak strzelał, ale i dogrywał. Zwłaszcza ze stałych fragmentów gry, których był głównym wykonawcą. We wspomnianych dwudziestu meczach dośrodkowywał blisko trzydzieści razy. Ponad połowa jego "wrzutek" dotarła do celu.
Moder ważną funkcję spełniał również pod własnym polem karnym. To on inaugurował ataki Polaków, w łącznej liczbie podań ustępując tylko Janowi Bednarkowi. Gdy zachodziła taka potrzeba – jako jeden z niewielu – potrafił też przyspieszyć akcję.
Nie bał się ruszyć z piłką przy nodze i zaatakować rozpościerającej się przed nim przestrzeni. Nie obawiał się też wejścia w pojedynek z przeciwnikiem. Dryblował rzadziej tylko od Lewandowskiego, Kamila Jóźwiaka i Piotra Zielińskiego.
Swoje umiejętności potwierdził choćby w meczu z Hiszpanią podczas Euro 2020, gdy w efektowny sposób uwolnił się spod opieki rywala, i nadał tempa akcji bramkowej. W sparingu ze Szkocją pokazał za to, jak jednym podaniem potrafi otworzyć drogę do bramki.
Choć w większości spotkań grał jako nominalny pomocnik, to nie ustawiał się wyłącznie w okolicy koła środkowego. Często schodził do skrzydeł, udowadniając tym swoją uniwersalność. Po podaniu z prawej flanki zaliczył asystę w meczu z Finlandią, a w starciu z Anglią — po przeciwnej stronie boiska — rozpoczął akcję bramkową efektownym zwodem.
Defensywny pracuś
W Warszawie Moder ośmieszył Kyle'a Walkera, a w Londynie to samo zrobił z Johnem Stonesem. Ruszył do pressingu, prowokując jego błąd. Po przechwycie rozegrał szybką akcję – na klepkę – z Arkadiuszem Milikiem i precyzyjnym strzałem pokonał Nicka Pope'a.
Choć trafienie na Wembley zapewniło mu miejsce w historii polskiej piłki, to nie ono było w całej akcji najważniejsze. Kluczowy był doskok do przeciwnika, którym Moder udowodnił, jak bardzo przydatny jest wtedy, gdy trzeba wysoko i szybko odebrać piłkę. Za jednym zamachem pokazał też, dlaczego tak dobrze odnalazł się w ekipie Grahama Pottera.
W dwudziestu meczach w narodowych barwach Moder równie aktywny co w ataku, był bowiem w obronie. Gdy w statystykach ofensywnych rywalizował z napastnikami, w defensywie mógł równać się z Grzegorzem Krychowiakiem, Kamilem Glikiem czy Janem Bednarkiem.
W liczbie przechwytów i pojedynków w obronie ustępował tylko tej trójce, a w odbiorach był od niej nawet skuteczniejszy. Był jedynym polskim piłkarzem, który tak dobrze łączył grę w ataku z pracą w obronie...
Jego ewentualna absencja podczas mistrzostw świata w Katarze może okazać się więc brzemienna w skutkach. Żaden z pomocników obecnych na ostatnim zgrupowaniu nie daje kadrze tego, co może dać jej Moder. Dlatego też, dla dobra reprezentacji, wypada trzymać kciuki za to, by jak najszybciej wrócił do zdrowia.
Źródło: tvpsport.pl