07 kwi 2022 | Skoki

Skoki narciarskie. Tajemniczy asystent Thomasa Thurnbichlera? Marc Noelke, czyli wielbiciel neurocoachingu i niepokojące epizody

Marc Noelke, Noelke skoki, Noelke Polska — Marc Noelke to fan neurocoachingu. Współpracował z najbardziej utytułowaną austriacką kadrą w ostatnich latach (Fot. Facebook)

Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Andreas Kofler – co mają wspólnego z polską kadrą po jej objęciu przez Thomasa Thurnbichlera? Złote austriackie czasy z nową erą polskich skoków łączy jedno nazwisko. Marka Noelke. Człowieka, który pracował z gwiazdami. Ale chwilami sam bywał jak... spod ciemnej gwiazdy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Thomas Thurnbichler jak poprzednicy. Debiutant i to z Austrii. Tylko w czyje ślady pójdzie?

"Mam nadzieję, że skoczkowie dadzą szansę nowemu trenerowi kadry"

Czytaj też

"Mam nadzieję, że skoczkowie dadzą szansę nowemu trenerowi kadry"

Kiedy Alexander Pointner rozmawiał z Polskim Związkiem Narciarskim wymienił trzech ludzi: Thomas Thurnbichler, Mathias Hafele i właśnie Marc Noelke. I oni przyjdą do Polski, ale bez Pointnera. Wszyscy trzej znaleźli się w sztabie nowego trenera reprezentacji Polski. Pierwszy – Thurnbichler – to młodość, powiew świeżości. W końcu trener na dorobku. Ale dwaj kolejni to doświadczenie. A zbierali je właśnie pod okiem Pointnera. Hafele był serwismenem. A Noelke? Asystentem, ale z pewnością nie klasycznym.

Marc Noelke, czyli prawa ręka Pointnera z czasów wielkiej dominacji

Pracowali razem przez kilka sezonów. I to jakich! Za czasów Noelke – i oczywiście też Pointnera – Austriacy wygrywali co chcieli i jak chcieli. Jednym słowem, wszystko. Bo to lata 2006-2010, a w tym czasie ekipa Pointnera zdobywała złoto olimpijskie, dwukrotnie złoto mistrzostw świata, złoto mistrzostw świata w lotach, indywidualnie sukcesy święcili wspomniani Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, ale też Andreas Kofler czy Wolfgang Loitzl.

A teraz jedna z osób odpowiedzialnych za tamte sukcesy, bo tak trzeba na to spojrzeć, przychodzi do pracy w Polsce. Skąd zatem pewne wątpliwości, które pojawiały się kilka dni temu? W końcu były głosy, że to właśnie osoba Noelke wzbudzała pewną niechęć w Polskim Związku Narciarskim, kiedy Pointner wysunął taką, a nie inną propozycję sztabu szkoleniowego.

"Pokochaj swój mózg". Połączył ich neurocoaching

Noelke to fan neurocoachingu. Czegoś, co bardzo pokochał właśnie Pointner. Do tego stopnia, że skoczkowie mieli już przesyt. W pewnym momencie sugerowali wręcz, że Austriak, potocznie mówiąc, postawił na jednego konia, uczepił się jednej metody. A Noelke to właśnie ekspert w tej dziedzinie, o czym świadczy choćby jego profil na Facebooku.

Czym jednak jest neuroaching? Wywodzi się z neurobiologii. "To nauka, która zajmuje się badaniami systemu nerwowego, a szczególnie najważniejszej jego części, czyli jej celem jest poznanie tajemnic działania ludzkiego mózgu." To temat szeroki jak rzeka. Ale kilkanaście minut poszukiwań w internecie pozwala dotrzeć do informacji sugerujących, że odpowiednio dobre i zaadaptowane metody mogły mieć przełożenie na wyniki sportowe. Choć to temat długi, złożony i mocno skomplikowany.

"Daniel Siegel przyjrzał się dokładniej, jak praktyka uważności wpływa na funkcje umysłu zachodzące w korze przedczołowej. Okazało się, że zanotowano istotną poprawę poniższych funkcji wraz z jednoczesną zmianą odpowiadających struktur mózgu:
1. optymalizacja funkcji między ciałem a mózgiem,
2. umiejętność radzenia sobie z emocjami,
3. panowanie nad strachem i lękiem (...)" – czytamy w jednej z analiz na portalu LinkedIn

Noelke mocno zagłębił się w tematykę neurocoachingu, w to, jak funkcjonuje nasz mózg. Na ścianie salki treningowej ma napis "pokochaj swój umysł". Niedawno wydał książkę dla jeźdźców, która zajmowała wysokie miejsca w Amazonie.

Te epizody to ostrzeżenie. Niemcy nie mieli litości

Specjalista, to pewne. Skąd więc wspomniane wątpliwości? Po części pewnie z opinii austriackich skoczków dotyczących nie tyle samego Noelke, ale Pointnera i jego metod. Mieli ich już dość. Ale Noelke odszedł w 2010 roku, a Pointner w swojej autobiografii wyznawał, że brakowało go, kiedy próbował jakoś rozwiązać konflikt między dwoma największymi, Thomasem Morgensternem i Gregorem Schlierenzauerem. Sezon 2010/11 Morgenstern miał wybitny, ale później obie gwiazdy zaczęły przygasać.

Drugi powód to słowa Wernera Schustera. – Jego styl polega na stwarzaniu konfliktów, które pobudzają cały zespół, prowadzą do tego, że inni pracują na granicy możliwości. A ja wolę pracować systematycznie, spokojnie i dawać podstawy do ciągłego rozwoju – mówił były trener niemieckiej kadry. Takie działania Noelke niekoniecznie spotykały się z pozytywnym odbiorem u zawodników.

No i wreszcie trzeci powód. Noelke zdarzały się poważne incydenty po alkoholu. Od 2010 roku pracował z Niemcami, właśnie Schusterem. Ale długo nie wytrwał, bo podczas imprezy dla niemieckich gwiazd w Ingolstadt zwyzywał sportowców. Kajał się, przepraszał, ale został wyrzucony. – Marc miał, jakby to powiedzieć, skomplikowaną osobowość. Jego zachowanie w czasie pracy ze mną i zawodnikami było nie do zaakceptowania – opowiadał w rozmowie ze Sport.pl Schuster.

Teraz Noelke wraca do wielkich skoków. Bez Pointnera, za to u boku Thurnbichlera. U nas w Polsce. Jest podekscytowany, pełen energii i nadziei. Tak jak polscy kibice skoków. Bo zdecydowanie lepiej, żeby ten etap w karierze Noelke nawiązał do lat 2006-2010 i austriackich sukcesów niż krótkiego, za to głośnego epizodu w Niemczech.

"Mam nadzieję, że skoczkowie dadzą szansę nowemu trenerowi kadry"