Flamengo prowadzone przez Paulo Sousę w nocy z wtorku na środę czasu polskiego musiało wygrać z Talleres Cordoba w Copa Libertadores, by nieco uspokoić nastroje wokół klubu. I ta sztuka Brazylijczykom się udała. Po zwycięstwie 3:1 portugalski szkoleniowiec postanowił jednak wziąć na celownik dziennikarzy.
Po porażce w mistrzostwach stanowych w Rio de Janeiro i Superpucharze Brazylii oddanym Fluminense po rzutach karnych, wokół Sousy i jego zespołu zaczęło robić się bardzo gorąco. Na tyle, że przyszłość Portugalczyka na ławce Los Rubrinegros zaczęto poddawać w wątpliwość. Nastroje nieco uspokoiły się po zwycięstwie 3:1 z Argentyńczykami, co momentalnie postanowił wykorzystać także sam szkoleniowiec.
Jak przedstawiają brazylijskie media, były selekcjoner reprezentacji Polski na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się do plotek, które z powrotem do Flamengo łączą Jorge Jesusa. Rodak Sousy w przeszłości pracował z sukcesami w ekipie z Rio de Janeiro i nim drużynę objął Sousa, był jednym z kandydatów do ponownego angażu. Ostatecznie do niczego nie doszło, ale to nie przeszkadza brazylijskim mediom w snuciu różnych teorii.
– Musimy zrozumieć, że to normalne, że fani okazują komuś swoją sympatię. Natomiast to, co nie jest normalne, to posiadanie z góry nastawienia A lub B do piłkarza czy trenera A lub B. Nie sądzę, że to jest przejaw szacunku także w przypadku prasy. Ale my jesteśmy ponad tym. Naszą ideę gry jasno określiliśmy od samego początku – skwitował Sousa.
Teraz Portugalczyk będzie musiał zrobić wszystko, aby Flamengo poszło za ciosem i odniosło pierwsze zwycięstwo także w brazylijskiej Serie A. W najbliższy weekend zmierzy się w lidze z Sao Paulo. Po remisie na inaugurację kibice oczekują trzech punktów.