| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Mógłbym co tydzień wysyłać naszych sędziów do innych krajów. U nas są często krytykowani, a tam byliby przyjmowani z otwartymi ramionami – twierdzi Tomasz Mikulski, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN. W rozmowie z TVPSPORT.PL przyznaje, że w meczach, które finalnie mogą zadecydować o losach mistrzostwa Polski, doszło do błędów.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Mamy za sobą kolejkę sędziów, a nie piłkarzy?
Tomasz Mikulski: – Nie mogę być zadowolony z 28. kolejki rozgrywek. Doszło do kilku pomyłek, które nie były rażące warsztatowo, lecz okazały się brzemienne w skutkach. Nie można być w takiej sytuacji zadowolonym. Każdy taki błąd, to o jeden błąd za dużo.
– Sędziowie powinni podyktować rzuty karne dla Pogoni Szczecin oraz Lecha Poznań w meczach z Wisłą Płock i Legią Warszawa?
– Tak. Przyznaję, że w obu przypadkach podyktowanie rzutów karnych byłoby uznane za dobre i oczekiwane decyzje.
– Jak to możliwe, że sędziowie w Poznaniu wybrali złe klatki do obejrzenia? Czas ich nie gonił, mecz się skończył. Zamiast tego dochodzi do sytuacji, w której drużyna walcząca o mistrzostwo jest pozbawiona szansy na strzał z rzutu karnego.
– Sędziowie z wozu VAR rozpoczęli analizę sytuacji po ostatnim gwizdku sędziego Sylwestrzaka. Mieli do dyspozycji kilkanaście kamer. Wykorzystali te, w których nie było optymalnie widać tego, co dokładnie się stało. Być może zabrakło trochę szczęścia, staranności, a na pewno cierpliwości i zimnej krwi. Jestem tym rozczarowany. Tym bardziej, że fakt zakończenia meczu nieco zdejmował presję czasu.
– Da się wskazać, z czego wynikły te błędy? To jakiś spadek formy czy można szukać innego wytłumaczenie?
– Krzysztof Jakubik zasiadł na stanowisku VAR w Poznaniu, ale trudno mówić o braku formy, jeśli do tej pory spisywał się bez zarzutu. To nie tylko moja opinia, ale także części mediów. Sędziowie w wozach też są tylko ludźmi i miewają słabsze momenty i gorsze decyzje.
– Sylwestrzak nie podszedł do monitora, bo usłyszał w słuchawce, że sytuacja jest ”czysta”. Może w tych kluczowych momentach sezonu powinniście zachęcić arbitrów do częstszego podchodzenia do monitorów?
– Potrzebny jest zdrowy rozsądek i kierowanie się priorytetem, jakim jest podjęcie finalnie najlepszej decyzji, ale w zgodzie z przepisami gry i protokołem VAR. Co do zasady, VAR interweniuje w przypadkach klarownych i oczywistych, stuprocentowych. Wiem, że oczekiwanie piłkarzy, kibiców i trenerów jest takie, by korzystać z systemu w większym zakresie.
Rozmawiałem z arbitrami o tym, by nie podchodzili bardzo dogmatycznie do tego, ale wahadło nie może przenieść się na drugą stronę. Ciągłe podchodzenie do monitora wypaczyłoby sens sędziowania. VAR to taka druga instancja.
– Duże kontrowersje przyniosły też dwie sytuacje w spotkaniu Jagiellonii z Radomiakiem.
– Nie chcę się wpędzić w tunel, w którym potrzebne będzie publiczne komentowanie każdej decyzji sędziego. Sytuacje z meczów w Szczecinie i Poznaniu, co zrozumiałe, budzą najwięcej emocji. Od początku kadencji powtarzam, że wszystkie kwestie najpierw musimy omawiać z arbitrami, a potem będzie pojawiało się stanowisko i wykładnia Kolegium Sędziów. Ale będzie to w momencie, gdy emocje już opadną.
– W Polsce jest kłopot z sędziami?
– Proszę popatrzeć na nominacje dla polskich sędziów na poziomie UEFA. Są regularne, a w dodatku jest ich bardzo dużo i na najwyższym szczeblu rozgrywek. W podobnym stopniu nominacje obejmują tak mocno krytykowanych w kraju sędziów VAR. Tak jest choćby z Tomaszem Kwiatkowskim, który zasiadł przed monitorem w trakcie spotkania Realu z Chelsea.
Mogę też dodać, że jesteśmy regularnie proszeni o wysłanie sędziów do innych krajów. Myślę na przykład o Czechach, którzy chcą obsadzić naszymi arbitrami mecze decydujące o ich mistrzostwie. Są też podobne zaproszenia na przykład z Grecji czy mniejszych federacji, które odrzucamy, bo sami potrzebujemy ludzi do obsady. Nie ma kraju, w którym sędziowie są bezbłędni. Tak jest też w Polsce i nie ma sposobu, by całkowicie wyeliminować błędy ludzkie, nawet z użyciem technologii.
– Mecze Legii bardzo często zaczął prowadzić sędzia Sylwestrzak. W przeszłości podobnie było z Bartoszem Frankowskim, wokół którego zrobiła się w Warszawie dziwna atmosfera.
– Mecze Legii zawsze są istotne i prestiżowe dla każdej drużyny w Ekstraklasie. Liczba sędziów, którzy mogą prowadzić spotkania stołecznej ekipy, jest ograniczona także dlatego, że wielu czołowych arbitrów jest z Warszawy.
– Może czas znów pomyśleć o tym, by sędzia z Krakowa prowadził spotkania Wisły czy Cracovii, a arbiter z Mazowsza nie musiał unikać Legii?
– Sędziowie do tego dojrzeli i sądzę, że nie mieliby z tym problemu. Pytanie, jak zareagowałoby środowisko i same drużyny. Proszę sobie wyobrazić, że arbiter z Warszawy prowadzi mecz Legii i popełnia błąd… Mamy w swoich szeregach zawodowców. Nie martwię się o sędziów, bo są oni wyprani z sympatii, antypatii i uczuć kibicowskich. Muszę jednak uwzględniać dojrzałość całego otoczenia. Mam nadzieję, że kiedyś tego doczekam.
Są różne przypadki. Na przykład Tomasz Musiał jest synem wieloletniego piłkarza Wisły Kraków. Postawienie na niego w kontekście spotkania tego klubu nie byłoby zbyt szczęśliwe. Odwrotny efekt mogłoby mieć także wysyłanie go na mecze Cracovii. Trzeba unikać niepotrzebnego ryzyka.
– Planuje pan rozmowy dyscyplinarne z sędziami po ostatniej kolejce? Będą kary?
– Rozmawiałem już z sędziami i analizowaliśmy to, jak doszło do błędów i co zrobić, aby ich nie powtórzyć następnym razem. Nie lubię używać sformułowań takich jak kara, zawieszenie, odsunięcie. Pozostawię to wewnątrz Kolegium Sędziów. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że opinia publiczna oczekuje ostrych sankcji, kar i to koniecznie ogłaszanych na zewnątrz.
– Możemy się spodziewać tych sędziów w obsadzie na następną kolejkę?
– W czwartek (14.04) poinformujemy o tym, jaka będzie obsada na kolejne spotkania. Proszę uzbroić się w cierpliwość.
– Macie w Kolegium Sędziów wachlarz kar dyscyplinarnych? Co może spotkać arbitra po złej decyzji?
– Od razu zaznaczę, że kary dyscyplinarne są ustalane przez odpowiedni regulamin PZPN i nie zajmuje się nimi Kolegium Sędziów, a związkowe organy jurysdykcyjne. Błędy sędziowskie nie są wykroczeniami dyscyplinarnymi. Natomiast narzędziem, jakim możemy się posługiwać, jest na przykład obsada i to tutaj jest możliwość działania. Ci, którzy zawodzą i nie spełniają zadań czy nie są w dobrej formie, są obsadzani rzadziej lub wysyłani na mniej istotne mecze. W perspektywie długoterminowej natomiast są spadki lub awanse.
– Można spodziewać się nowych rekomendacji Kolegium Sędziów na następny sezon? A jeśli tak, to w jakim zakresie dojdzie do zmian?
– Reagujemy na bieżąco. Rozmawiamy z sędziami i na przykładzie sytuacji z ostatnich meczów, co dwa tygodnie odbywają się warsztaty. Jest precyzyjne omówienie, merytoryczna dyskusja i od razu staramy się przedstawiać konkluzje czy rekomendacje. Dostrzegamy, że większość problemu oscyluje wokół pracy systemu VAR, a głównie tak zwanego poziomu interwencji, ale o tym dyskutuje się na całym świecie. Futbol ma ponad stuletnią historię, a VAR jest z nami raptem od kilku sezonów. Jego metodyka i zakres działania jeszcze się nie ukształtowały.
Spotykamy się z sędziami z całego kontynentu na poziomie UEFA i FIFA. Cały czas trwa burzliwa dyskusja. Czy interweniować dogmatycznie tylko w sytuacjach oczywistych i stuprocentowych? A może trzeba po prostu wybierać lepsze decyzje? Inni uważają, że trzeba doprowadzić do tego, aby arbiter miał po prostu opcję ponownej analizy najistotniejszych sytuacji. Zdania i poglądy są różne, a cały piłkarski świat wciąż uczy się VAR-u. Bylibyśmy jedyni na świecie, gdybyśmy nie mieli tego problemu.
– Może nastał czas, by sędziowie częściej stawali przed kamerami i rozmawiali o swoich decyzjach z mediami?
– Również uważam, że otwartość może w wielu przypadkach działać na korzyść sędziów. Jednocześnie pozostawiam im samym decyzję. Nie zakazuję, ale też nie nakazuję wypowiedzi przed kamerami. Każdy z nich musi podjąć indywidualny wybór. Mogę powiedzieć, że Tomasz Kwiatkowski chciał rozmawiać. Już dzień po spotkaniu był gotów wyjaśnić dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję.
– Optymistyczną wieścią dla środowiska sędziowskiego może być fakt, że Szymon Marciniak jest typowany do prowadzenia finału Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. Jak duże są szanse na taki wybór?
– Szymon ma na to bardzo duże szanse i jest w ścisłej europejskiej czołówce. We wtorek poprowadził mecz Real – Chelsea, jest bardzo ceniony poza Polską, a mimo to w naszym kraju jest dość regularnie krytykowany. I jako sędzia na boisku, i jako arbiter w wozie VAR. Eksperci i kibice bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę nie tylko dla niego.
Nie podzielam opinii, że Marciniak inaczej prowadzi mecze w Polsce, a inaczej w Europie. Widzę za to różnicę w jego odbiorze. Poza krajem doceniana jest jego pewność siebie, boiskowe zdecydowanie i trzymanie meczu w ścisłych ryzach, skuteczne zarządzanie spotkaniem. W Kolegium Sędziów oceniamy to podobnie. Mógłbym co tydzień wysyłać Szymona i innych naszych, tak często krytykowanych na krajowym podwórku, sędziów zawodowych do innych krajów i byliby przyjmowani tam z otwartymi ramionami.
– Można spodziewać się debiutów sędziów w PKO Ekstraklasie pod koniec obecnego sezonu?
– Cały czas zarzucamy sieć w kierunku sędziowskich talentów. Staramy się, by jej zasięg był jak największy. W środę rozpoczną się warsztaty w Mrągowie, które będą związane z systemem VAR. Patrzymy w kierunku drugiej ligi i szkolimy tych arbitrów tak aby możliwie szybko uzyskiwali stosowne uprawnienia. Ten proces podlega ścisłym regulacjom. Nie można ot tak wysłać sędziego na mecz z systemem VAR. Chcemy poszerzać grono arbitrów mających takie uprawnienia. Nic nie będzie lepszym dopingiem dla obecnych sędziów Ekstraklasy, jak zdrowa rywalizacja i konkurencja ze strony młodszych kolegów.
Liczę na to, że przed końcem sezonu dojdzie do debiutów nowych sędziów w PKO Ekstraklasie. Jednocześnie rywalizacja w trakcie trwającego sezonu jest tak duża, że nie ma meczu, który nie miałby dużego ciężaru gatunkowego. Wszyscy o coś walczą, ciągle jest presja. O mistrzostwo rywalizują trzy drużyny. Jedni biją się o czwarte miejsce, pół tabeli walczy o utrzymanie… Batalia trwa i to wszystko sprawia, że niezbędna jest rozwaga w dokonywaniu obsady.
– Jest szansa, że na koniec sezonu poznamy ranking ocen sędziów?
– Mapa formy i ranking są prowadzone na bieżąco. Przypominam jednak, że Polska podpisała Konwencję Sędziowską UEFA, która ściśle i rygorystycznie zakazuje publikacji takich klasyfikacji. To musi być, cytując przepisy: "strictly confidential within Referees Committee". Jednocześnie wiem, że to coś, co byłoby bardzo interesujące dla mediów a dyskusje byłyby bardzo gorące.