Zwycięstwem 3:0 z Arminią Bielefeld Bayern Monachium postawił przedostatni krok przed zdobyciem 10. mistrzostwa Bundesligi z rzędu. Wielkiego wkładu w zwycięstwo nie miał jednak Robert Lewandowski, który co prawda zaliczył asystę przy trzecim trafieniu, ale nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Polski napastnik mógł w starciu z Arminią Bielefeld pobić kolejny rekord Bundesligi. W tym sezonie strzelił już 17 goli na wyjeździe i brakuje mu jednego trafienia, żeby stać się samodzielnym rekordzistą w statystyce bramek zdobytych na terenie rywala.
Na pobicie rekordu to jeszcze jednak nie ten czas. Choć Polak miał znakomitą okazję jeszcze przed upływem 10 minut gry. Oddał głową strzał na bramkę Stefana Ortegi, ale w Niemiec w porę zareagował i odbił piłkę dosłownie kilka centymetrów przed tym, zanim przekroczyłaby ona linię bramkową.
Walnie "Lewy" przyczynił się do samobójczego gola Jacoba Laursena, ale nazwisko Polaka na liście strzelców się nie znalazło. Napastnik Bayernu miał jednak bezpośredni wpływ na trzecie trafienie dla Bawarczyków. Wyłożył piłkę Jamalowi Musiale, który ustalił wynik spotkania.
Nie był to wielki występ Lewandowskiego, ale gdyby nie on, nie byłoby też tak okazałego zwycięstwa Bayernu. Od serwisu 90min.com polski napastnik otrzymał "siódemkę" w skali 1-10. "Prawie strzelił otwierającego gola, lecz do siatki trafił Laursen. Był niezbyt produktywny pod bramką, ale pięknie asystował przy golu Musiali" – uzasadniono.
Z kolei od spox.com "Lewy" dostał "trójkę" w skali 1-6, w której "jedynka" jest najlepszą oceną. "Najlepszy początek meczu od tygodni, bo ciągle był odnajdywany. Miał dobre sytuacje w pierwszej połowie, mógł strzelić gola na 1:0" – czytamy w uzasadnieniu oceny.
"To nie był dobry mecz w wykonaniu supergwiazdy. Powinien strzelić głową na 1:0 w ósmej minucie. Po bramce koledzy nieco wykluczyli go z gry i po kilku minutach był bardzo zirytowany. Mimo to asystował przy golu na 3:0" - stwierdzili dziennikarze sport.de.
Po 30 kolejkach Bundesligi Lewandowski ma na koncie 32 trafienia. U pobicie rekordu 41 trafień w jednym sezonie, ustanowionego przez niego przed rokiem, będzie zatem bardzo trudno, bo w ostatnich czterech meczach Polak musiałby strzelać średnio trzy gole w każdym spotkaniu.