Trener zadzwonił do mnie i poinformował, że tego lata nie będę w drużynie. Nie podał argumentów, o nic nie pytał. Nie był też do tego zobowiązany, bo decyzja należała w stu procentach do niego. Miał prawo – mówi w TVPSPORT.PL Fabian Drzyzga, dwukrotny mistrz świata, 32-letni rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów, który po wielu latach w kadrze nie dostał powołania od Nikoli Grbicia na kolejny sezon reprezentacyjny.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Dlaczego nie ma cię w kadrze?
Fabian Drzyzga: – Odpowiedź jest prosta: trener Nikola Grbić nie widział mnie tego lata w kadrze. Rozmawiałem z nim. Powiedział mi, że ma swój pomysł na tę drużynę beze mnie. Gdzie leży prawda? Może się kiedyś dowiemy, a może nie. Na ten moment tak to wygląda.
– Nie zaoferował żadnych alternatywnych scenariuszy, pomocy, nie powiedział co poprawić?
– Dokładnie tak. Trener zadzwonił do mnie i poinformował, że tego lata nie będę w drużynie. Nie podał argumentów, o nic nie pytał. Nie był też do tego zobowiązany, bo decyzja leżała w stu procentach po jego stronie. Miał do tego prawo.
– To dla ciebie szok?
– Powiedziałem trenerowi Grbiciowi, że jest to dla mnie spore rozczarowanie. Nie będę tego ukrywać. Nie mam 40 lat i nie jestem po strasznych kontuzjach, które powodują, że nie jestem w stanie grać w siatkówkę na najwyższym poziomie. Tak, był to szok, patrząc też na to, jak rozwiązało się to później. Wszyscy siatkarze z grona bardziej doświadczonych mogli się znaleźć albo znaleźli się w kadrze. Na tej podstawie można więc stwierdzić, że w przypadku decyzji o mnie nie chodziło o wiek czy odmłodzenie kadry. Czegoś takiego w tym roku nie ma.
– Twój tata, Wojciech Drzyzga, w jednym z wywiadów po powołaniach mówił, że nie jesteś primadonną, która psuje atmosferę. Na tym poziomie trzeba tłumaczyć "łatki"?
– Kiedy się wygrywało i zdobywało medale, wszystko było ok, a gdy krążków nie było, szukało się czarnej owcy lub kilku. Przeważnie to byli ci, którzy dawali dużo kadrze. Pewnie więc takie "łatki" nie miały wpływu, ale wszystko może mieć głębsze dno.
– Masz 32 lata. Jak na rozgrywającego, to nie jest dużo. Nadzieja na powrót do kadry zostaje?
– Nie pójdę śladami moich przyjaciół z boiska, którzy zakończyli reprezentacyjną karierę. Uważam, że jestem na to za młody, szczególnie biorąc pod uwagę moją pozycję. Czy dostanę możliwość gry u trenera Grbicia w przyszłości? W mojej ocenie są na to małe szanse. Powiedziałem mu jednak, że jeśli tylko kiedykolwiek będzie potrzebował pomocy, zawsze chętnie przyjadę na kadrę.
– Myśl o waszej kadrze "B" z reprezentantami-emerytami, trochę poprawia nastrój?
– (śmiech) Myślę, że nie będzie to miało za dużo wspólnego z kadrą. Nie ma co ukrywać, że przez tyle lat spędzaliśmy wspólnie dużo czasu i kontakt mamy ze sobą regularny. To nie jest wymuszone. Nawiązaliśmy przyjaźnie, które pozostały i to nie tylko pomiędzy kadrowiczami, ale także pomiędzy naszymi żonami, które przez lata nam towarzyszyły i się lubią. Do tego dochodzą dzieci, które uwielbiają razem spędzać czas. Tego, co wspólnie przeżyliśmy, nikt nam nie odbierze. Dla większości z nas to lato będzie inne niż zawsze. Może potrzebujemy takiej grupy wsparcia, bo każdy z nas był przyzwyczajony do funkcjonowania w rytmie klub-kadra. Wspólne zgrupowania nam się przydadzą.
Czytaj również:
– Było blisko! Bartosz Kurek i Wolf Dogs Nagoya walczyli o złoto, ale muszą zadowolić się srebrem
– Krzysztof Ignaczak ocenia powołania Grbicia: jeśli byłby pewny, że Kaczmarek udźwignie ciężar, Kurka nie byłoby na liście
– Marcin Janusz o awansie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do finału Ligi Mistrzów: wiedzieliśmy, że się niczym nie zaskoczymy