Real Betis zmierzy się z Valencią w sobotnim finale Pucharu Króla. Faworytem jest drużyna z Sewilli, prezentująca bardziej efektowny styl gry. – To Betis będzie częściej przy piłce, ale mam przeczucie, że wygra jego rywal – zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL Kibu Vicuna, hiszpański trener, który prowadził m.in. Wisłę Płock i ŁKS. Transmisja spotkania w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Taka para finalistów jest dla pana zaskoczeniem?
Kibu Vicuna: – Nie, w finale Pucharu Króla nie zawsze występują faworyci. W dwóch poprzednich edycjach w meczu decydującym o trofeum występował Athletic Bilbao, Valencia wygrała turniej w 2019 roku. Oczywiście, Betis i Valencia to nie jest ścisła czołówka hiszpańskich zespołów. Nie oznacza to jednak, że czeka nas nieciekawe spotkanie.
– Ciekawa jest droga obu drużyn do finału. Żadna z nich nie pokonała Realu, Barcelony czy Atletico...
– Athletic Bilbao wyeliminował Real i Barcę, by na koniec... i tak nie być w finale. Baskowie przegrali w półfinale z Valencią, która długo omijała rywali z La Liga. Fajnym pomysłem jest format, w którym do półfinału nie ma dwumeczów. W Pucharze Króla zawsze były niespodzianki, ale dzięki temu, że teraz o wszystkim decyduje jedno starcie, jest o nie jeszcze łatwiej.
– Jak dużym zainteresowaniem cieszy się Puchar Króla w Hiszpanii?
– To prestiżowe rozgrywki. Wiadomo, że ustepują Lidze Mistrzów i spotkaniom La Liga, ale wciąż wzbudzają duże zainteresowanie. Gdyby w finale grał Real z Barceloną, byłoby ono oczywiście nieporównywalnie większe. Valencia i Betis to jednak kluby z piękną historią, mające wielu sympatyków. Na trybunach przewagę powinni mieć fani Beitsu, bo mecz rozgrywany jest przecież na La Cartuja w Sewilli.
– Trenerem Betisu jest doświadczony Manuel Pellegrini. Jak podoba się panu praca, ktorą wykonał z zespołem od 2020 roku?
– Prowadził już wielkie firmy, takie jak Real Madryt czy Manchester City. Betis gra widowiskowo, ofensywnie, ale druga część sezonu jest dla niego gorsza od pierwszej. Kluczowymi piłkarzami w ofensywie są kreatywni Sergio Canales i Nabil Fekir. Istotny jest również Wiliam Carvalho, który daje równowagę. Drużyna zazwyczaj gra w systemie 1-4-2-3-1. Piłkarze często wymieniają się pozycjami. W sobotę to na pewno oni będą częściej przy piłce.
– Betis wciąż ma szanse na to, by zakończyć sezon na czwartym miejscu i zagrać w Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonue drużyna skończyła na szóstej lokacie. Piłkarze Pellegriniego są za słabi, by rzucić rękawice Sevilli czy Atletico?
– Mają fajne momenty, zdarzają im się serie zwycięstw czy meczów bez porażki. To jednak za mało, by grać na wysokim poziomie co trzy dni i na dłuższą metę nawiązać walkę z zespołami z pierwszej czwórki.
– Betis i tak ma piętnaście punktów więcej od Valencii, która jest dziesiąta w La Liga. Nietoperze stawiają na inny styl, niż drużyna z Sewilli.
– Pepe Bordalas przede wszystkim stawia na dużą dyscyplinę taktyczną, nie lubi zbyt dużego ryzyka. To trochę przeciwieństwo Pellegriniego. Obecnie Valencia na pewno nie ma tak kreatywnych piłkarzy jak Betis. W sobotę Bordalas postawi zapewne na ustawienie z pięcioma obrońcami, będą bronić się przed atakami rywali. Absolutnie nie oznacza to jednak, że drużyna z Sewilli jest jakimś wielkim faworytem. W Valencii jest wielu klasowych piłkarzy jak Jose Gaya czy Carlos Soler. Gdy Goncalo Guedes jest w formie, to należy do najlepszych zawodników w La Liga. Jego problem to jednak brak regularności.
– Bordalas w lidze mógł w tym sezonie osiągnąć więcej?
– Uważam, że tak. To zespół, który stać na więcej niż dziesiąte miejsce. Nawet władze klubu nie są zadowolone z tego, jak Bordalas komunikuje się z mediami. Narzekał na drużynę i mówił, że z obecnym składem będzie ciężko rywalizować o europejskie puchary. Dla mnie to bardziej trener w stylu Diego Simeone, nie wiem, czy sprawdzi się w Valencii. Prędzej widziałbym go na przykład w Sevilli.
– Valencia w sezonie 2018/2019 zajęła czwarte miejsce i zdobyła Puchar Króla. Dlaczego później wypadła z czołówki?
– Nałożyły się na to różne problemy. Kibice byli skonfliktowani z właścicielem Peterem Limem. W dużym stopniu chodzi o wiele złych decyzji w zarządzaniu klubem, kwestie strukturalne. Wiadomo, że nie jest to drużyna z początku XXI wieku, gdy błyszczeli w niej Ruben Baraja, David Albelda czy Vicente. Ten zespół wciąż ma jednak większy potencjał niż go pokazuje.
– Kto wygra finał?
– Jakość przemawia za Betisem, który w tej chwili jest lepszym zespołem. Mam jednak dziwne przeczucie, że to Valencia sięgnie po trofeum.