24 kwi 2022 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Sklep już jest. Czas na nowego Wiślackiego Smoka

Otwarcie sklepu i Wiślacki Smok (fot. Wisła Kraków / PAP)

Do końca sezonu Wisła Kraków będzie musiała radzić sobie bez Wiślackiego Smoka. Strój znajdzie się zapewne na trybunach, ale w środku nie będzie nikogo. Przez siedemnaście lat ubierał go zmarły niedawno Stanisław Sękiewicz i nie założy go nikt inny.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

KTO MISTRZEM POLSKI? "LECH I POGOŃ MAJĄ SILNIEJSZĄ KADRĘ"

Kapitan Stali: trzy "samobóje"? Siedziało mi to w głowie

Czytaj też

Krystian Getinger (fot. 400mm.pl/Wojciech Figurski)

Kapitan Stali: trzy "samobóje"? Siedziało mi to w głowie

Postęp z miesiąca na miesiąc

Pod koniec okienka transferowego Wisła Kraków pozyskała kilku wartościowych piłkarzy, którzy dziś stanowią o jej sile. Marko Poletanović, Elvis Manu czy Heorhij Citaiszwili to dziś motory napędowe drużyny Jerzego Brzęczka. Te transfery "last minute" sprawiły, że dziś kadra Białej Gwiazdy jest nieco za szeroka, zbudowana dość chaotycznie, ale na koniec chodzi o jakość. Dziś Brzęczek ma do dyspozycji blisko trzydziestu zawodników, a problemem (oczywiście oprócz sytuacji w tabeli!) jest czasem ustalenie kadry meczowej. Trener Wisły musi podejmować trudne decyzje, a przede wszystkim – właściwe.

Postęp w grze widoczny jest gołym okiem. W lutym Wisła zdobywała średnio 0,25 bramki na mecz. W marcu średnia wynosiła już jeden gol na spotkanie. A w kwietniu – 2,33. Oczywiście, to tylko wyimek z pełnego obrazu, ale jakże wymowny. Przypomnijmy, że pod wodzą Adriana Guli Wiśle zdarzały się mecze, w trakcie których nie potrafiła stworzyć ani jednej(!) sytuacji bramkowej.

Udało się więc wzmocnić drużynę, ale doszło też do jeden bardzo bolesnej straty, której nie da się wycenić. W poniedziałek 18 kwietnia zmarł Stanisław Sękiewicz, który od 2005 roku wcielał się w rolę Wiślackiego Smoka. Staszek był dobrym duchem krążącym po stadionie Białej Gwiazdy. Szedł do drugiego człowieka z sercem i sam te serca skradał, co było widać przy okazji czwartkowego pogrzebu. W podkrakowskiej Brzeźnicy pojawiły się setki ludzi, bo wszyscy chcieli pójść ze Smokiem ramię w ramię w ten ostatni marsz.

Kapitan Stali: trzy "samobóje"? Siedziało mi to w głowie

Czytaj też

Kapitan Stali: trzy "samobóje"? Siedziało mi to w głowie

Paixao w klubie "100". Zapisał się także w historii klubu!

Paixao w klubie "100". Zapisał się także w historii klubu!

Tak Lech finiszował w wyrównanych sezonach. To zmora

Czytaj też

Z lewej: Lech wygrywa z Ruchem i przybliża się do tytułu w 2010. Z prawej: Lech gubi punkty i oddala się od mistrzostwa w 2018 (fot. PAP)

Tak Lech finiszował w wyrównanych sezonach. To zmora

Będzie nowy smok

I poszli za nim, nie dlatego, że widzieli smoka. Widzieli w nim człowieka. – Nie żegnamy dzisiaj Wiślackiego Smoka. Żegnamy Staszka – mówił ksiądz odprawiający ceremonię pogrzebową. Do Brzeźnicy przyjechały rzesze fanów i pracowników klubu – tych obecnych i byłych, którzy zdążyli świetnie poznać Staszka. Były dziewczyny z założonej przez niego drużyny, której prezesował do samego końca. I dzieci z akademii, która również powstała z jego inicjatywy. Byli współwłaściciele klubu (Jakub Błaszczykowski i Jarosław Królewski), a mowę pożegnalną wygłosił Dawid Błaszczykowski. Był Kazimierz Kmiecik, który z trudem powstrzymywał wzruszenie.

Stanisław Sękiewicz do końca ukrywał swoje problemy. Wiedziała tylko rodzina. 10 kwietnia, jak co dwa tygodnie od siedemnastu lat, przywdział strój Smoka, by spotkać się z kibicami przy okazji meczu z Górnikiem Zabrze. Zobaczył upragnioną wygraną. Pożegnał się – też jak zawsze – i pojechał do domu. Osiem dni później już nie żył. W ostatnich dniach uruchomiono zbiórkę na leczenie, ale na skuteczną walkę z rakiem było już za późno. Celem zbiórki było uzbieranie 40 tysięcy złotych, a skończyło się na kwocie 116 tysięcy. Decyzją rodziny pieniądze mają zostać zwrócone uczestnikom zbiórki.

Poniedziałkowy mecz z Wisłą Płock będzie więc inny, bo po raz pierwszy od dawna zabraknie Smoka witającego piłkarzy, a potem spacerującego wokół boiska. Smok pojawi się na trybunach, ale w środku będzie pusty. Nikt inny nie założy wysłużonego stroju Staszka. Klub chce stworzyć nowego Wiślackiego Smoka, a równocześnie zostanie ogłoszony konkurs na osobę, która będzie się w niego wcielać. Stary strój trafi na razie na trybuny, potem byłby świetnym eksponatem w klubowym muzeum, jeśli to wreszcie powstanie. W ostatnich dniach klub dorobił się jednak innej, nowej przestrzeni, w której Smok mógłby się świetnie odnaleźć.

Tak Lech finiszował w wyrównanych sezonach. To zmora

Czytaj też

Tak Lech finiszował w wyrównanych sezonach. To zmora

Kryzys, widmo spadku i trudny terminarz. Czy w Mielcu będą nerwowe ruchy?

Czytaj też

Stal Mielec walczy o utrzymanie w Ekstraklasie (fot. Getty)

Kryzys, widmo spadku i trudny terminarz. Czy w Mielcu będą nerwowe ruchy?

Jest nowy sklep

W sobotę Wisła otworzyła nowy sklep klubowy. To duże wydarzenie dla wiślackiej społeczności, bo poprzedni sklep mieścił się w małym baraku. – To pierwszy prawdziwy sklep klubowy – mówił we wrześniu 2003 roku prezes Bogdan Basałaj. Oczywiście, barak miał być tylko na chwilę, bo lada moment miała rozpocząć się budowa nowego stadionu, który gwarantowałby przestrzenie z prawdziwego zdarzenia. Stadion powstał, ale miejsce na sklep udało się wygospodarować dopiero teraz. Po blisko dwudziestu latach…

Wymagało to mnóstwa pracy. Najpierw rozmów na linii klub – miasto, a potem poszukiwania partnerów biznesowych. Prace trwały do ostatnich godzin, a efekt końcowy robi bardzo dobre wrażenie. Asortyment uległ znacznemu poszerzeniu, a to jeszcze nie koniec. Wisła przekonuje, że ma dziś największy sklep spośród klubów PKO Ekstraklasy. W piątek klub zorganizował uroczyste otwarcie, na którym pojawiły się m.in. dawne sławny Białej Gwiazdy – Paweł Brożek, Arkadiusz Głowacki, Radosław Sobolewski czy Marcin Wasilewski. Wszyscy czterej wzięli też udział w akcji marketingowej promującej nowy sklep. Wisła jest dziś w takiej sytuacji, że nadal musi bazować na dawnych legendach (a ma na kim!), bo ci obecni jeszcze fanów za serca nie chwycili.

Mają jednak szansę, by to zrobić. Wisła zamknie kolejkę ligową meczem z imienniczką z Płocka. W piątek, gdy nadal trwało uroczyste otwarcie sklepu, część osób emocjonowała się wynikiem z Lubina, gdzie Górnik Zabrze od początku świetnie radził sobie z Zagłębiem. A dzień później Śląsk Wrocław niespodziewanie przegrał z Bruk-Betem Nieciecza. I oto nagle przed krakowianami pojawiła się szansa, by w poniedziałek wydostać się ze strefy spadkowej, wyprzedzając lubinian i zrównując się punktami ze Śląskiem.

Trener Jerzy Brzęczek stara się nie wywierać na piłkarzach presji. Nie traktuje tego spotkania jako ostatniej szansy. Nie trzeba jednak nikomu tłumaczyć, na jaki wynik czekają fani Białej Gwiazdy. Wygrana sprawi, że w Krakowie będą mogli wziąć głębszy oddech. Znów wszystko będzie w ich rękach.

Kryzys, widmo spadku i trudny terminarz. Czy w Mielcu będą nerwowe ruchy?