Przejdź do pełnej wersji artykułu

Ekstraraport nr 66. Wisło, znów zapomniałaś wypełnić kupon

/ Zdenek Ondrasek w meczu z Wisłą Płock (fot. 400mm.pl) Zdenek Ondrasek w meczu z Wisłą Płock (fot. 400mm.pl)

Jeśli Wisła Kraków spadnie, mecz z Wisłą Płock będzie mógł służyć za skrót sezonu. Zaczęło się więc od kompromitujących błędów, które ustawiły zespół Białej Gwiazdy w roli goniącego. W drugiej części sezonu (w drugiej połowie meczu) na boisku pojawiły się nowe twarze, rozpoczął się pościg, który dał pewne nadzieje, ale na koniec ktoś odkręcił kurek z zimną wodą.

PROBLEM WISŁY KRAKÓW. KOMISJA LIGI ZAJMIE SIĘ SPRAWĄ FERNANDEZA 

Czytaj też:

PKO Ekstraklasa, tabela, kto spadł?

Koniec walki o utrzymanie. Aktualna tabela PKO Ekstraklasy. W tym sezonie aż trzy drużyny spadły do 1. ligi

Wkurzona kasa samoobsługowa


Kasy samoobsługowe w dużych sklepach czasem potrafią się zdenerwować. "W strefie pakowania znajduje się artykuł, który nie powinien się tam znaleźć" – krzyczą z pretensją w głosie. To samo powiedziałby ktoś jeszcze niedawno o Wiśle Kraków i strefie spadkowej, ale ta pierwsza zrobiła wiele, by tam nie tylko się znaleźć, ale też zadomowić. Trzeci sezon z rzędu krakowianie walczą o utrzymanie niemal do końca. Dwukrotnie się udawało, tym razem zagrożenie jest znacznie poważniejsze.

Czy Wisła Kraków spadnie, tego jeszcze nie wiemy, ale w poniedziałek zrobiła w tym kierunku dość zdecydowany krok. Oczywiście, nadal wszystko jest możliwe, bo to główne prawo rządzące rozgrywkami PKO Ekstraklasy. I zasadzie w takim meczu Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław można sobie wyobrazić każdy wynik i żaden nie będzie zaskoczeniem, niemniej piłkarze Jerzego Brzęczka sprawili, że nadal muszą liczyć na "pomoc" innych. W sensie, że inni muszą nadal grzecznie przegrywać.

W ostatniej kolejce Śląsk i Zagłębie zrobili wiele, by Wisła mogła wreszcie wyskoczyć nad kreskę. Było jak w tym kawale co baca prosi Boga o wygraną w Totolotka, ale co losowanie to nie padają jego liczby.

– Boże, czemu nie masz litości? Moja rodzina ciągle głoduje.

I nagle błysk, a przed bacą ukazuje się oblicze rozgniewanego Boga.

– Daj coś z siebie. Wypełnij wreszcie ten kupon!

Czytaj też:

"Vuko" zrobił swoje, Banasik może odejść. Felieton Macieja Iwańskiego

Pech i sędziowie?


Wisła w poniedziałek kuponu nie wypełniła. W drugiej połowie wróciła do gry i zniwelowała stratę dwóch bramek, ale na koniec wszystko zaprzepaściła. Jeśli w tak ważnym meczu, przeciwko Wiśle Płock, tracisz u siebie cztery bramki, to jednak coś jest nie tak. Krakowianie przegrali w tym sezonie oba mecze ze Stalą Mielec. Oddali dwa punkty Bruk-Betowi, nie potrafili ograć u siebie Górnika Łęczna. To są wyniki, które muszą gwarantować kłopoty.

Dostrzegam postęp. W końcówce okienka transferowego udało się wydatnie wzmocnić zespół. Wisła jest znacznie groźniejsza w przodach, stwarza sporo sytuacji. Problem nadal leży w skuteczności i organizacji gry obronnej. Ktoś powie, że tu brakuje też szczęścia, bo przecież między pierwszym a drugim golem dla Wisły Płock świetną akcję przeprowadził Heorhij Citaiszwili, ale piłka odbiła się od słupka. Płocczanie byli w poniedziałek bardzo konkretni i mieli też trochę... szczęścia, bo Damian Sylwestrzak mógł podyktować rzut karny za przewrócenie w polu karnym wspomnianego Citaiszwiliego.

I fakt, że w tym sezonie Wisła kilkakrotnie cierpiała przez decyzje sędziego, ale czy inne kluby są wolne od tych problemów? Mam nadzieję, że osoby rządzące klubem nie wierzą w istnienie spółdzielni, bo zawsze warto najpierw popatrzeć na siebie. Jerzy Brzęczek jest trenerem Wisły już ponad dwa miesiące, a krakowski klub wygrał w tym czasie jedno spotkanie. Wynik meczu z Górnikiem Zabrze (4:1) może wskazywać na łatwą wygraną, ale wcale tak nie było. Odkąd Brzęczek chwycił za stery, jego drużyna zdobyła osiem punktów. Mniej w tym czasie ugrały tylko Górnik Łęczna, Śląsk i Radomiak (po siedem) oraz Stal Mielec (tylko dwa oczka). Z takimi statystykami trudno uciec do góry. Wisła strzela więcej goli, ale nadal dużo traci.

Czytaj też:

PKO BP Ekstraklasa. "Gdy dzieje się źle, to trzeba działać". Dlaczego Radomiak zrezygnował z Banasika?

To nie czas, by się obrażać


Jedno w Krakowie robi wrażenie. Piłkarze Białej Gwiazdy wciąż mogą liczyć na wsparcie fanów. Choć grano w poniedziałkowy wieczór, na stadion przyszło 12 tysięcy osób, co jest drugą frekwencją w tej kolejce. Więcej kibiców przyszło tylko na niedzielny mecz Lecha Poznań ze Stalą Mielec. Ale co więcej, ci kibice nadal są z tą drużyną. Choć ta po dwunastu minutach przegrywała u siebie z Wisłą Płock 0:2 – fani nadal wspierali. I trwali w tym do końca, by po ostatnim gwizdku sędziego podziękować piłkarzom za zaangażowanie.

Podobnej atmosfery nie ma we Wrocławiu czy Lubinie. Ne mecz Zagłębia z Górnikiem Zabrze przyszło trzy tysiące osób, a na starcie Śląska z Bruk-Betem niespełna sześć tysięcy. Ale frekwencja to nie wszystko. Tam nie czuć tej jedności drużyny z trybunami, jakby tragedia już się wydarzyła, a kibice obrazili się na piłkarzy. W Krakowie też nie ma wielkiej miłości, dzieci nie wieszają na ścianach plakatów z tymi zawodnikami. Nie o takich marzyli. Rozumieją jednak, że tylko ci piłkarze mogą uratować dla Wisły ligę. Nikt inny tego nie zrobi. I to nie czas na obrażanie się. Trzeba jednak także umieć trzymać nerwy. Rzucanie przedmiotami w piłkarzy gości nigdy nie jest dobrym pomysłem i może wpędzić klub w dodatkowe kłopoty.

PS
Chciałbym napisać coś o grze Zdenka Ondraska w meczu z Wisłą Płock, ale od czasu wybuchu wojny na Ukrainie staram się unikać batalistycznych porównań. A bez tego o Ondrasku nie da się napisać ani jednego zdania. Wisła, aby się utrzymać, potrzebuje więcej ludzi o mentalności Zdenka.

Ekstraraport to cykl nieco humorystycznych (i zarazem szalenie poważnych) tekstów publikowanych po każdej kolejce PKO Ekstraklasy.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także