Grała we Włoszech, Niemczech, Rosji, a nawet w Szanghaju. Louisa Lippmann to największa gwiazda reprezentacji Niemiec siatkarek. Nie skończyła jeszcze 28 lat, ale już zdecydowała o zawieszeniu kariery. – Dla mnie ta podróż wzlotów i upadków na razie się skończyła – napisała zawodniczka w mediach społecznościowych. To zła wiadomość dla Vitala Heynena.
Vital Heynen został mianowany selekcjonerem reprezentacji Niemiec kobiet. W nadchodzącym sezonie nie będzie mógł jednak skorzystać z usług największej gwiazdy swojego zespołu, Louisy Lippmann. 28-letnia siatkarka ogłosiła w mediach społecznościowych, że robi sobie zawodową przerwę.
"W 2008 roku zobaczyłam pierwszy mecz reprezentacji Niemiec w Halle/Westfalii i od tego czasu moim największym marzeniem było być częścią drużyny narodowej.
W 2013 roku otrzymałam pierwsze zaproszenie do kadry narodowej – dwa tygodnie później wyjechałam z powodu poważnej kontuzji barku. Operacja i rok później – druga próba – zostałam na dłużej.
Reprezentacja narodowa i marzenie o igrzyskach olimpijskich zawsze były dla mnie powodem gry w siatkówkę, motywacją na co dzień, napawały mnie dumą i były dla mnie szczególnym wyróżnieniem. Zawsze dawałam WSZYSTKO i dużo otrzymywałam. Niestety, nie wielkie sukcesy, o jakich zawsze marzyłam.
Dla mnie ta podróż wzlotów i upadków na razie się skończyła.
Ostatnie trzy lata na pełnym gazie w Szanghaju, Kaliningradzie i we Włoszech były niezwykle wymagające fizycznie i psychicznie. Teraz zrezygnuję z gry w siatkówkę, żeby uświadomić sobie kilka rzeczy.
Dziękuję wszystkim towarzyszom i kadrze narodowej za wszystko, czego mnie nauczyliście" – zakończyła siatkarka.
Louisa Lippmann na swoim koncie ma cztery złote medale ligi niemieckiej, srebro ligi chińskiej, złoto ligi rosyjskiej, a także wygraną w CEV Challenge Cup.
Czytaj również:
– Malwina Smarzek wyjedzie do Brazylii? Media: jest oferta od Osasco
– Piotr Nowakowski żegna się z reprezentacją Polski siatkarzy: trochę mi to pomogło w przetrawieniu decyzji
– Kolejne powołanie do reprezentacji Polski siatkarzy i "lawina". Kamil Semeniuk: gramy u siebie, będzie mi łatwiej