W czeskiej 1. lidze wszystkie oczy skupione były w niedzielę na bezpośredniej rywalizacji o tytuł mistrzowski. W meczu, który mógł zmienić losy w tabeli Slavia Praga podejmowała Viktorię Pilzno. I wskoczyłaby na pozycję lidera, gdyby goście nie wyrównali po rzucie karnym w 95. minucie spotkania. Podyktował go... polski sędzia Bartosz Frankowski. I problem w tym, że karny należał do bardzo wątpliwych.
W obecnym sezonie czeskiej ekstraklasy, nazywanej 1. Ceska fotbalowa liga, Slavia Praga walczy o mistrzostwo z Viktorią Pilzno. Obie drużyny zostawiły w tyle resztę rywali, włącznie z utytułowaną Spartą Praga. Przed 31. kolejką, a więc na cztery serie gier przed końcem, Slavia miała 73 punkty, zaś Viktoria miała o dwa oczka więcej. Mecz rozgrywany w Pradze w czeskiej prasie nazywany był rozgrywką o tytuł, a o poprowadzenie spotkania poproszono arbitra z Polski, Bartosza Frankowskiego. Sędzia z Torunia najpierw w 91. minucie podyktował rzut karny dla Slavii po tym, jak za pomocą VAR dopatrzył się zagrania ręką jednego z piłkarzy Viktorii. I już była to decyzja kontrowersyjna.
To faul, po którym Frankowski podyktował rzut karny dla Viktorii Pilzno. https://t.co/D6ajfEx979
— Grzegorz Rudynek (@GRUdynek) May 1, 2022
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba
0 - 3
Haiti
2 - 2
Dominikana