Slavia Praga zremisowała 1:1 z Viktorią Pilzno w hicie 2. kolejki grupy mistrzowskiej w lidze czeskiej. Spotkanie prowadził Bartosz Frankowski, który podyktował dwa rzuty karne. Ten drugi budził sporo wątpliwości. – W Premier League nie odgwizdano by takiego karnego. Moim zdaniem Trusa wcale nie musiał upaść – stwierdził ekspert "isport.cz", Pavel Hartman.
Polscy sędziowie są wybierani do prowadzenia poszczególnych meczów ligi czeskiej. U naszych sąsiadów gwizdał już Szymon Marciniak, a teraz padło na Bartosza Frankowskiego. W hicie kolejki Slavia Praga zremisowała 1:1 z Viktorią Pilzno, jednak według wielu to gospodarze powinni wygrać. Powód? Błąd arbitra.
35-latek nie miał łatwego zadania, bo musiał kilkukrotnie podejmować trudne decyzje. Jedną z nich był rzut karny dla miejscowych w 91. minucie po faulu Jeana-Davida Beauguela na Davidzie Jurasku.
– Każda ze stron będzie miała inne zdanie. Jestem skłonny sądzić, że kara dla Slavii została uznana za prawidłową. Wyraźnie wysoko podniesiona stopa, prawdopodobnie w szyję Juraska. Przyznaję jednak, że nie chciałbym być na miejscu sędziego – ocenił to zajście ekspert "isport.cz", Vlastimil Palicka.
Druga podyktowana jedenastka już przyniosła więcej kontrowersji. Upadający Matej Trusa zdaniem wielu nie był faulowany, a sędzia, który dobrze widział tę sytuację, podjął zbyt pochopną decyzję.
– Wydawało mi się, że Trusa stracił równowagę w trakcie prowadzenia piłki. Kontakt był minimalny. Moim zdaniem nie doprowadziło to w sposób oczywisty do upadku zawodnika – dodał Palicka.
– W Premier League nie odgwizdano by takiego karnego. Moim zdaniem Trusa wcale nie musiał upaść. Jeśli doszło do kontaktu, to był on minimalny – stwierdził inny z gości w studio, Pavel Hartman.
To faul, po którym Frankowski podyktował rzut karny dla Viktorii Pilzno. https://t.co/D6ajfEx979
— Grzegorz Rudynek (@GRUdynek) May 1, 2022