Mauricio Sulaiman, prezes organizacji WBC, zdradził w rozmowie ze Sky Sports, że w najbliższym czasie będzie kontaktował się z Tysonem Furym. Federacja chce się dowiedzieć, czy zapowiedzi zakończenia kariery są realne.
W kwietniu "Król Cyganów" pokonał na londyńskim Wembley Dilliana Whyte'a przez brutalny nokaut w szóstej rundzie. Już przed walką zapowiadał, że jest to jego ostatnia walka w karierze. Stwierdził, że wygrał już wszystko, a wcześniej obiecał żonie, że koniec nastąpi po zakończeniu trylogii z Deontay'em Wilderem. Okazja pożegnania się przed angielską publiką była rzekomo na tyle atrakcyjna, że tylko dlatego Fury stoczył jeszcze pojedynek ze swoim rodakiem.
Mimo iż dwukrotny mistrz świata federacji WBC konsekwentnie twierdzi, że nie zobaczymy go już w ringu, to większość ekspertów i kibiców podaje w wątpliwość powagę jego deklaracji. Jeszcze kilka tygodni przed kwietniowym starciem wyzywał na pojedynek mistrza wagi ciężkiej UFC, Francisa Ngannou. W kuluarach mówiło się także o jego możliwym udziale w galach wrestlingowych federacji WWE.
– W nadchodzącym tygodniu WBC skontaktuje się z Tysonem Furym oraz jego promotorami w sprawie planów zawodnika na przyszłość – zdradził Sulaiman. – Jesteśmy gotowi wspierać go niezależnie od ostatecznej decyzji. To nasze marzenie, by podziwiać wojowników odchodzących jako niepokonani, którzy są zabezpieczeni finansowo, mają miłość rodziny i przyszłość poza ringiem – dodał prezydent.
Wszystko wyjaśni się zatem w najbliższych dniach. Jeśli Fury rzeczywiście zrezygnuje, to naturalnym pretendentem do walki o pas jest pokonany przez niego Deontay Wilder. Zaraz za nim plasuje się Joe Joyce oraz Joseph Parker. Ci dwa mają zmierzyć się na lipcowej gali na Wembley.