Robert Kubica wzorem dla młodszych? Jest to stała obserwacja partnerów Polaka z zespołu. Tak było w Orlen Team WRT, gdzie Louis Deletraz chwalił 37-letniego kierowcę. Lorenzo Colombo z Prema Orlen Team również uważa Kubicę za kogoś, od kogo można się uczyć. – Ostatnio pytam go nawet o tę ludzką stronę Le Mans. O to, kiedy spać, kiedy się przygotować do jazdy, bowiem nawet takie szczegóły są ważne – stwierdził Włoch w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Lorenzo Colombo. Kim jest?
Urodził się 13 września 2000 roku. Jest włoskim kierowcą wyścigowym, który obecnie rywalizuje dla Prema Orlen Team w FIA WEC (długodystansowe mistrzostwa świata) w 2022 roku. W roku poprzednim ścigał się dla Campos Racing w FIA F3 (międzynarodowej Formule 3, serii towarzyszącej F1), gdzie odniósł w mało konkurencyjnym bolidzie jedno zwycięstwo i stanął też raz na podium. W 2017 roku zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej włoskiej Formuły 4, najbardziej prestiżowej kategorii na tym poziomie wyścigowym.
Rafał Majchrzak, TVPSPORT.PL: – Włochy, kraj mistrzów Europy, więc pytanie na początek o piłkę nożną. Wiesz, że istnieje też Lorenzo Colombo, który jest piłkarzem? Gra w SPAL, jest wypożyczony z AC Milan.
Lorenzo Colombo, kierowca Prema Orlen Team: – Tak, wiem. Moje imię i nazwisko jest bardzo często spotykane we Włoszech. Kiedy byłem w szkole, potrafiłem spotkać nawet czterech, pięciu ludzi o tym imieniu i nazwisku.
– Tyle że akurat Lorenzo-piłkarz jest o dwa lata młodszy. Sześć goli w 33 meczach Serie A. Liczysz na to, że może jednak kiedyś to ty będziesz wyżej w wyszukiwarce Google’a?
– Nie wiem, może. Na pewno ma przewagę, gdyż piłka nożna jest bardzo popularna we Włoszech, ma większe grono fanów w porównaniu z motorsportem. Ale może jeśli będzie mi dobrze szło, to w końcu i mnie uda się być na pierwszym miejscu, już nad nim.
– Śledzisz w ogóle piłkę nożną i walkę o mistrzostwo między Milanem i Interem?
– Nie, nawet nie kibicuję żadnej drużynie. Lubię oglądać ją sam dla siebie, z przyjaciółmi, tak, żeby mnie cieszyła. Głównie, jeśli już włączę telewizor, to jest to Liga Mistrzów.
– Nie ma za bardzo punktu odbicia, wszystkie włoskie drużyny odpadły, została Liga Konferencji i Roma Jose Mourinho.
– Niestety tak, brakuje sukcesów na arenie międzynarodowej.
– Przechodząc już do motorsportu: jak czujesz się, będąc częścią obu cykli endurance, w których pojawia się zespół Prema?
– Tak było, zastąpiłem kontuzjowanego Juana Manuela Correę w składzie na torze Paul Ricard we Francji w European Le Mans Series. Jadę cały sezon w World Endurance Championship. To dla mnie bardzo ważny rok. Jeśli spojrzy się na to, co osiągnął zespół na poziomie wyścigów w bolidach jednomiejscowych, to jest to fantastyczna sprawa.
– Myślałem, że macie z Robertem więcej wspólnych tematów z uwagi na to, że przecież długo mieszkał on we Włoszech. To zresztą międzynarodowy mistrz Włoch w kartingu z lat 1998 i 1999.
– Jest dla mnie jak starszy brat. Rozmawiamy w tym samym języku, bo jego włoski jest perfekcyjny, mówi jak native speaker.
– Czasami nawet lepiej u Kubicy z włoskim niż z polskim – taka to sytuacja.
– Kiedy mówi po polsku, niczego nie rozumiem, więc trudno mi powiedzieć. Na pewno bardzo dużo zabawy sprawiły nam też zabawy podczas aktywności medialnych. To taka chwila oddechu dla nas. Nasz rzecznik, Marco Cortesi ma mnóstwo pomysłów. Część z nich można też na naszym kanale na YouTube.
W sumie z Robertem najwięcej jednak… rozmawiamy na temat samochodów. Jeśli Robert – tak jak w Spa – jedzie np. po mokrym torze, śledzę każde okrążenie i muszę być gotowy. Wcześniej za kierownicą siedziałem ja. Był to naprawdę równo przejechany stint (pol. pobyt na torze, przejazd). Zyskiwaliśmy pozycje, choć oczywiście było to łatwiejsze, ponieważ dookoła miałem kierowców kategorii złotej. Musimy przeanalizować, co się stało podczas deszczu. To był nasz pierwszy przejazd w tych warunkach, więc dane będą naprawdę istotne w analizie.
– Ty z kolei we włoskiej Formule 4 w 2017 roku wywalczyłeś tytuł drugiego wicemistrza. Sądzisz, że do tej pory, do początków jazd w Premie, był to twój największy sukces?
– Jeśli spojrzy się w tabelę wyników mistrzostw, to zapewne tak. Nie da się jednak ukryć, że w 2018 roku jeździłem w naprawdę mocno obsadzonej kategorii juniorskiej – Formule Renault EuroCup, gdzie odnosiłem zwycięstwa.
Był tam Christian Lundgaard, który teraz jeździ w IndyCar. Był tam również Oscar Piastri, który z Premą wygrywał mistrzostwo Formuły 3 i Formuły 2, a w 2019 roku serial Renault wygrywał. A z kolei Richard Verschoor, Aleksandr Smolyar, Logan Sargeant jeżdżą w F2 i F3. Na pewno miło jednak było się z nimi mierzyć razem na torze. Poziom jednak był naprawdę wysoki. Tam nie było ważne, do jakiego zespołu dołączaliśmy, gdyż różnice między zespołami były naprawdę małe.
– Z Oscara możesz się pośmiać, że to teraz ty jesteś w Premie, nie on.
– Oczywiście. Nie da się ukryć – osiągnął bardzo dużo. Czeka na szansę w Formule 1, ale wierzę i sądzę, że ją otrzyma w najbliższym czasie.
– Cieszysz się z miejsca, w którym się znalazłeś? Nie zazdrościsz nikomu z rywali, że to oni ścigają się bolidami, a ty – mimo młodego wieku, 22 lat – jesteś w WEC?
– To nie jest zesłanie. A chłopaków znam od czasów kartingu. Ale tam jesteśmy dziećmi, razem zresztą bawiącymi się po wyścigach. Mamy dobre relacje między sobą. Christian czy Oscar to ludzie, z którymi mam nadal kontakt.
– A jaka jest największa różnica między wyścigami w bolidach a wyścigami w prototypach?
– Tłok na torze. Zwykle ścigasz się przeciwko podobnym samochodom, w jednej specyfikacji – jeśli chodzi o serie juniorskie. Różne bolidy spotkamy z kolei w Formule 1, gdzie przecież mamy dziesięć różnych ekip. Z punktu widzenia kierowcy to dobra perspektywa, gdy jesteś uważniejszy.
Pamiętać należy, że często dublując wolniejsze samochody, jednak uczymy się wyczulenia na pewne sprawy. W formułach wyścigi są krótkie i często kwalifikacje decydują o tym, jak pojedziesz wyścig i w okolicach której pozycji zakończysz jazdę. W wyścigach długodystansowych ważna jest strategia, mądra jazda, maksymalizacja wszystkiego dla wyniku załogi.
– Robert i Louis mają niedokończone sprawy w Le Mans. W zeszłym roku triumf w LMP2 uciekł im na ostatnim okrążeniu.
– Przyznam szczerze, że ten właśnie 24-godzinny wyścig jest dla mnie tajemnicą. Musimy przygotować się przez ten miesiąc idealnie. Nie wiem, czy wiek będzie w tym przypadku moją zaletą. Wiadomo, jest młody, to dla mnie nowe wyzwanie. Rywalizacja trwająca jeden dzień brzmi jak coś niewiarygodnego. Oczywiście, pytam Roberta o wskazówki. Te wyścigi odbywają się w różnych warunkach – jedziemy w nocy, jedziemy za dnia. Pytam o tę ludzką stronę: kiedy spać, kiedy się przygotować, ważne jest to, żeby to wiedzieć. Nawet takie szczegóły mają dla nas znaczenie.