Po utracie mistrzowskiego pasa Jan Błachowicz chce wrócić na tron wagi półciężkiej UFC... jednak Aleksandar Rakić ma inne plany. Przed sobotnią galą w Las Vegas rywal Polaka opowiedział o przygotowaniach do najważniejszej walki swojego życia. Zdradził też, jakiego błędu nie powinien popełnić "Cieszyński Książę". Rakić pokusił się też o typ na mistrzowską walkę Glovera Teixeiry z Jirim Prochazką.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Aleksandarze, nie mam wątpliwości, że to ważny Fight Week nie tylko dla polskich fanów, ale także dla ciebie. Czy to jak na razie najważniejsza walka w twojej karierze?
Aleksandar Rakić, numer 3 wagi półciężkiej UFC: – Zdecydowanie. To największa i najważniejsza walka mojego życia. Zakładam, że to będzie eliminator do pojedynku o pas. Przede mną znakomity rywal. Były mistrz, wielki sportowiec. Nie mogę się doczekać, by dzielić z nim oktaton.
– Gdy walka z Janem została przełożona z marcowego terminu, czy przyszła ci na myśl zmiana przeciwnika? Czy wolałeś czekać na niego?
– Z kim innym mógłbym zawalczyć? Wszyscy w czołówce mają już zaplanowane walki. Cały czas byłem na łączach, czekałem. Dzięki Bogu, że uraz Jana nie był tak groźny i wystarczyło kilka tygodni fizjoterapii. Nowa data została szybko wyznaczona i nie musiałem czekać zbyt długo na rywala.
– Co sądzisz o Błachowiczu? Mam na myśli nie tylko jego ostatnią walkę z Gloverem, ale całą karierę i umiejętności.
– To wspaniały sportowiec i największe nazwisko w moim CV. To były mistrz, który miał swoje wzloty i upadki w UFC. To twardy gość. Wielu fanów i ekspertów uważa, że jest skończony, że nie wyglądał dobrze w ostatnim pojedynku… ale to tylko jedna walka. Wyglądał świetnie przeciwko Adesanyi oraz Reyesowi. Starcie z Gloverem to nie był jego wieczór, ale jestem przekonany, że będzie bardzo zmotywowany i skupiony w sobotę. Bardzo mnie to cieszy, bo chcę walczyć z najlepszą wersją Jana Błachowicza. Chcę udowodnić, że należę do czołówki i potem zawalczyć o pas.
– Jak wspomniałeś, to największa walka twojego życia. Zastanawiam się, czy to wymagało innych przygotowań i podejścia mentalnego. Czujesz dodatkową presję czy podchodzisz do tego jak do każdej innej walki?
– Przygotowania były bardzo długie i ciężkie. Czuję się bardzo pewnie. Ciężko na to pracowałem, dawno zacząłem pracować nad przygotowaniem kondycyjnym. Jak wiemy, to pięciorundowy pojedynek. Ale walka to walka. Bardzo wierzę w siebie i swoje umiejętności. Wierzę, że wygram w sobotę. Gdy drzwi oktagonu się zamkną, wszyscy zobaczą, ile wysiłku włożyłem i jak profesjonalnie podszedłem do tego ze sztabem. Oczywiście wiem, że Jan zrobił to samo. W sobotę zobaczymy, co ma do zaoferowania i jaka będzie moja odpowiedź. Lub na odwrót.
– Wiemy, jak wyglądała ostatnia walka Błachowicza. Czy to będzie przez to bardziej skupiony? Dlaczego twoim zdaniem wtedy przegrał w taki sposób?
– Sądzę, że będzie teraz bardziej skupiony i zmotywowany. Nikt nie chce stracić pasa w takim stylu. Bądźmy szczerzy, to nie był dobry występ. Uważam, że przegrał, bo Gloverowi bardziej zależało na zwycięstwie. Wyglądał tamtej nocy fantastycznie. Być może Jan odczuwał zbyt dużą presję i to był jego problem. Teraz będzie pewnie bardziej skupiony, lecz cały czas będę o krok przed nim z moim nastawieniem. Wciąż rozwijam się jako zawodnik, zbliżam się do szczytowego momentu kariery. Mam 30 lat i uważam, że najbliższy rok będzie dla mnie fantastyczny.
– Rozmawialiśmy o motywacji i presji po stronie Jana, teraz chciałbym zapytać o twoją. Pamiętamy twoją ostatnią walkę z Thiago Santosem. Chociaż wygrałeś, niektórzy dziennikarze i fani byli niezadowoleni z twojego występu. Być może sam nie byłeś z tego zadowolony. Czy czujesz presję, by tym razem zaprezentować show? Nie tylko wygrać, ale wygrać w przekonującym stylu?
– Zawsze narzucam na swoje barki presję. Znam siebie i wiem, że będąc pod presją walczę najlepiej. Walcząc z Thiago Santosem musisz być uważny. Ma ciężkie ręce. Jan został przez niego znokautowany. Nie możemy o tym zapominać. Prawie pokonał Jona Jonesa, przegrał niejednogłośną decyzją sędziów. W naszym starciu oczekiwałem bardziej agresywnego Santosa i fajerwerków w oktagonie. Musiałem jednak uważnie wyprowadzać ciosy. Nie obchodzi mnie, co mówili dziennikarze i fani. Gdyby mogli zrobić to lepiej, byliby na moim miejscu i sami mogliby sprawdzić się na tle groźnego gościa, jakim jest Thiago Santos. Najważniejsza jest wygrana. Jestem zadowolony ze zwycięstwa i swojego rekordu. Ale to był zeszły rok. Nie zamierzam upajać się przeszłością. Teraz na mojej drodze jest Jan. Zawsze narzucam sobie pozytywną presję, bo zależy mi na walce o pas.
– Porozmawiajmy o tym, jak może wyglądać sobotni pojedynek. Widziałem twój wywiad, w którym powiedziałeś, że będziesz przygotowany na nokaut, poddanie lub decyzję. Rozumiem – jesteś gotów na wszystko. Ale jeśli możesz zwizualizować tę walkę, jak będzie wyglądała?
– To, co sobie zakładam i na co liczę, to nokaut w pierwszej rundzie. To najlepszy sposób na wygranie walki. To chcą widzieć ludzie z UFC i fani. Ale oczywiście Jan ma za sobą ciężkie przygotowania i nie przyjechał tu z myślą o byciu znokautowanym. Pewnie będzie szukał tego samego. Zobaczymy, który z nas jest lepszy. Jestem pewny siebie. Mam za sobą świetny camp ze znakomitymi sparingpartnerami prezentującymi różne style. Zobaczymy.
– Powiedziałeś też, że jeśli Jan wejdzie do oktagonu z takim samym planem jak na walkę z Adesanyą, przegra. Miałeś na myśli to, że nie będzie cię tak łatwo obalić, czy chodziło o kontrolę dystansu w stójce?
– Jedno i drugie. Jestem o wiele większy i silniejszy od Israela Adesanyi. Jestem spory jak na wagę półciężką. Pracowałem nad grapplingiem i zapasami od lat. Wierzę, że z całą pewnością jestem lepszym grapplerem i zapaśnikiem od Adesanyi. Tylko w ostatnim roku, gdy nie miałem zakontraktowanej walki, przepracowałem kilka obozów zapaśniczych. Jeśli Jan ruszy po obalenie, będę gotów na obronę… lub kontratak. Jeśli chodzi o kontrolę dystansu – wierzę, że w trakcie tego campu Jan zrobił wiele rzeczy na wzór przygotowań pod Adesanyę. Jednak każda walka jest inna. Każdy styl jest inny. Israel walczy inaczej ode mnie. Zobaczymy, jak to się potoczy w klatce i jak będziemy reagować na swoje ataki.
– A jakie są twoim zdaniem najgroźniejsze bronie Jana – oprócz Legendarnej Polskiej Siły? Które z jego umiejętności są najlepsze?
– To bardzo wszechstronny zawodnik. Jest bardzo doświadczony, stoczył mnóstwo pojedynków. Jego największym atutem jest wytrzymałość. Jest bardzo twardy, potrafi przyjąć cios. Ciągle naciera do przodu, choćby nie wiem co. Jest cierpliwy i skupiony. Jeśli chodzi o jego umiejętności, głupotą byłoby stwierdzić, że nie jest dobrym strikerem czy grapplerem. Jesteśmy najlepsi w najlepszej piątce świata. On jest pierwszy w rankingu – nieprzypadkowo. Jest mocny na każdej płaszczyźnie. To dla mnie dodatkowa motywacja. Chcę sprawdzić się na tle najlepszych, a Jan jest jednym z nich.
– Oczywiście przed nami inna bardzo ważna walka w twojej dywizji. 11 czerwca Glover będzie bronił pasa w starciu z Jirim Prochazką, z którym łączy cię historia… choć na razie werbalna, nie wewnątrz oktagonu. Jak twoim zdaniem potoczy się to starcie?
– Widzę dwa scenariusze. Jeśli Glover przetrwa pierwszą rundę, może jeszcze pierwszą połowę drugiej… prawdopodobnie zaciągnie Prochazkę na głęboką wodę. Obali go, zamęczy i podda, znokautuje lub wygra decyzją. Lecz jeśli nie poradzi sobie z nawałnicą, jaką narzuca od początku Jiri, to będzie krótka noc dla Glovera. Wiemy jednak, że Prochazkę łatwo trafić. Prawie znokautował go Reyes, tak samo Volkan Ozdemir. Glover też ma ciężkie pięści. Mocno wstrząsnął Janem, zanim go poddał. To ciekawa walka. Moim zdaniem szanse rozkładają się po równo. Zobaczymy, jak to się potoczy.
– Masz jakieś preferencje dotyczące tego, z kim chciałbyś zawalczyć o pas, jeśli pokonasz Błachowicza?
– Bądźmy szczerzy: Jiri ma przed sobą więcej czasu w czołówce UFC. Prawdopodobnie i tak zmierzę się z nim prędzej czy później, może nawet więcej niż raz – nigdy nie wiadomo. Bardzo chciałbym zawalczyć z Gloverem. To legenda. Jest w UFC od bardzo dawna. Zanim zakończy karierę, chciałbym zmierzyć się z nim o pas. Tego sobie życzę. Zobaczymy, jak potoczy się sytuacja i jakie będą decyzje.
– Wydaje mi się, że kończy nam się czas, więc na zakończenie: co wiesz o Polsce? Czy byłeś może u nas kiedyś?
– Tak, byłem u was chyba w 2015 roku na gali UFC w Gdańsku [tak naprawdę chodzi o galę w Krakowie – przyp. red.]. Jan walczył tam po raz pierwszy z Jimim Manuwą. Byłem tam i oglądałem na żywo z wysokości trybun. Mam grupę polskich fanów w Wiedniu. Oczywiście Polska nie jest daleko od Austrii. Polacy to świetni ludzie, bardzo twardzi. Kochacie MMA i cieszę się, że ten sport jest u was tak popularny.
– Aleksandarze, dziękuję ci bardzo za poświęcony czas. Na pewno domyślasz się, komu będę kibicował w sobotę, ale życzę ci wszystkiego najlepszego i nie mam wątpliwości, że będziesz w topie dywizji przez wiele lat. Raz jeszcze dziękuję i życzę miłego dnia!
– Dziękuję! Wszystkiego najlepszego.