Maciej Różański (13-3, 2 KO, 9 SUB) 13 maja zadebiutuje w klatce Bellatora. Na co dzień Polak karierę zawodnika MMA łączy z... pracą strażaka w Szczecinie. Przed walką z Lee Chadwickiem (27-15-1, 6 KO, 14 SUB) Różański opowiedział o tym, jak rola strażaka wpływa na jego przygotowania do startów. Transmisja gali Bellator 281 w piątek, 13 maja od 19:00 w aplikacji mobilnej, aplikacji Smart TV oraz na stronie TVPSPORT.PL. Walka Różańskiego około 19:30.
Maciej Różański o tym, czy czuje się bardziej strażakiem, który został zawodnikiem MMA, czy zawodnikiem MMA, który jest jednocześnie strażakiem:
– Na ten moment bardziej strażak, który został zawodnikiem MMA. Może jak byłem młody, miałem nieco inne aspiracje. Jednak z czasem doszły takie kwestie jak żona, dzieci, kredyt… Muszę mieć stały dochód. Dlatego czuję się bardziej jak strażak, który hobbystycznie walczy w klatce.
…o tym, kiedy zaczęła się jego pasja związana ze sportami walki:
– Gdy miałem 14-15 lat, przyszedłem pierwszy raz na matę. Od razu mi się spodobało. Piotr Bagiński przyjeżdżał do Stargardu, żeby prowadzić zajęcia brazylijskiego jiu-jitsu. Charyzma tego człowieka mnie zachwyciła… i tak jest do teraz.
…o tym, jak wygląda łączenie pracy strażaka z karierą MMA:
– W straży mamy taki system, że pracujemy 24 godziny, a potem mamy 48 godzin na regenerację. Te 48 godzin musi mi wystarczyć na treningi sportów walki. Oczywiście podczas służby także zdarzają się zajęcia sportowe, podczas których mogę popracować nad kondycją albo siłą. Na pewno jest trudniej niż gdybym tylko trenował, lecz wciąż jest to dla mnie spora "zajawka" i się tym bawię. Nie jestem jedynym strażakiem, który to robi. Nie mówię, że jest to łatwe… ale byłoby jeszcze trudniej, gdybym na przykład pracował codziennie na budowie.
…o tym, czy jakieś aspekty ze straży pomagają mu w karierze oraz co z treningów przydaje się w pracy na co dzień:
– Na pewno w straży pomaga mi siła i kondycja. Jako ratownik tzw. "sikawkowy" obchodzę się z ciężkim sprzętem. Poszkodowani także swoje ważą, więc ta sprawność jest konieczna. Jeśli chodzi o sporty walki… na pewno dzięki pracy w straży potrafię się nie "mazać", tak jak niektórzy zawodnicy. Ktoś na macie narzeka mi, że się nie wyspał, że jest zmęczony. Odpowiadam mu "chłopie, ciesz się, bo masz obie nogi. Widziałem gościa, który jechał samochodem i stracił nogi w wypadku". Na pewno przeżycia ze straży przełożyły się na wytrzymałość psychiczną.
…o tym, czy wyjazdy na akcje wpływają na przygotowania do walk:
– Wyjazdów jest dosyć dużo. Podczas jednej służby możemy wyjeżdżać na akcję nawet cztery-pięć razy. W sezonie, gdy zdarzają się wichury, jeździmy praktycznie non stop. Dopiero co wracamy z jednej akcji po przykładowo siedmiu godzinach, a godzinę później dostajemy kolejne zgłoszenie. Po takiej służbie niestety zamiast na trening trzeba iść do domu i odespać pracę. Organizmu nie oszukasz.
…o tym, czy przed podpisaniem kontraktu z Bellatorem zgłosiły się do niego polskie organizacje:
– FEN przedstawił ofertę… ale była tak słaba, że nie chciało mi się nawet z nimi rozmawiać. Ze strony KSW było tylko luźne zapytanie, jednak warunki, na jakich skonstruowany był kontrakt – nie tyle chodzi nawet o finanse – nie do końca mi odpowiadały. Być może gdyby przedstawili swoją ofertę finansową, byłbym teraz w KSW, ale nie doszliśmy do tego punktu.
…o najbliższym rywalu, Lee Chadwicku:
– Na pewno jest mocny fizycznie. Niski, krępy, widać, że ma czym przyłożyć. Potrafi przewrócić rywala. Z tego, co wiem, ma czarny pas BJJ… chociaż to jego jiu-jitsu nie jest zbyt lotne – bardziej skupia się na tym, żeby przytrzymać i skontrolować przeciwnika. Mam przygotowany na niego game plan i konkretne akcje. Jeśli wejdę do klatki i uda się zrealizować to, co zakładam, to będzie łatwa robota. Jestem oczywiście przygotowany na trzy rundy dominowania, ale jeśli znajdzie się okazja na skończenie, to tego poszukam. Większość walk wygrałem zresztą przed czasem.
…o tym, czy ma jakichś wymarzonych rywali, z którymi chciałby się zmierzyć:
– Dywizja półciężka Bellatora jest nasycona legendami UFC i sportów walki [jak Lyoto Machida czy Yoel Romero]. Chciałbym się kiedyś z nimi zmierzyć. Wiadomo, że to nie jest ich prime time, ale sam fakt rywalizacji z takimi nazwiskami to jest zaszczyt.