Joanna Fiodorow: rekord świata? Kosmiczny poziom. Wojciech Nowicki chce rekordu życiowego

Duże pieniądze dla najlepszych. "Fajdek w końcu będzie szczęśliwy"

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po znakomitym początku sezonu w wykonaniu mistrza olimpijskiego z Tokio (81.43 m podczas mityngu w Kenii), kibicom zamarzyło się przekraczanie kolejnych granic. Choć rekord życiowy to dla Nowickiego i spółki priorytet, już zaczęto nawiązywać do rekordu świata, ustanowionego w 1986 roku. Czy zbliżenie się do tego wyniku jest w ogóle możliwe?

Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak odczucia po pierwszym zwycięstwie Wojciecha Nowickiego w sezonie?
Joanna Fiodorow: – Zakładałam rzucanie w granicach 79-80 metrów. Wojtek poszalał. Dobrze się czuł. Przypasowały mu ciepłe warunki atmosferyczne i sprzęt. Młot poleciał na odległość 81,43. Jak na początek sezonu jest super. Zeszliśmy z treningu. Za chwilę wracamy do roboty przed mistrzostwami świata. Chciałam, żeby przez moment poczuł tęsknotę za mocnymi ćwiczeniami.

– Nie za szybko osiągnął tak znakomite wyniki?
– Wszystko wyszło z treningu. Maj będzie typowo startowy. Minima kwalifikacyjne już mamy. W niedzielę start w Suwałkach, potem jeszcze rywalizacja w Forbach. Następnie czekają nas trzy tygodnie harówy.

– Nowicki w Kenii zdeklasował rywali.
– Deklasacja, deklasacją. Zrobił swoje. Ustaliliśmy już, że nie bierze jeńców. Pojechał zrobić to, co miał do wykonania. U Wojtka była duża stabilizacja w przygotowaniach. Nie było przypadkowych rzutów. Przełożyło się to na zawody. Szkoda, że nie było Fajdka. Poziom rywalizacji jeszcze by wzrósł. Paweł był zmęczony, pomylił loty. Zdarzają się takie historie. Przypadki chodzą po ludziach.

– Jak zareagował Wojtek?
– Jest bardzo zadowolony. Widzi różnicę w porównaniu z poprzednimi miesiącami. Ciągnie sprzęt za plecy. Są najdłuższe rzuty do lewego promienia. Czuje, że ostatnie kilkanaście tygodni ciężkiej pracy przekłada się na wyniki. Mam nadzieję, że plan, który założyłam i przeanalizowałam z zawodnikiem, przyniesie formę na najważniejsze imprezy w 2022 roku.

– Wojtek nastraszył świat?
– Czy ja wiem. Wszyscy wiedzieli, jak daleko rzucał w poprzednim roku. W Tokio miał każdą próbę powyżej 80 metrów. Ukoronowaniem był rekord życiowy 82,52. Światowa czołówka zrozumiała, że ma do czynienia z mocnym graczem. To facet, który od 2015 roku z każdej imprezy przywozi medal. Nie ma tu w niczym przypadku. Mimo wszystko, świat i Europa nadal się zbroją. Nie zamykamy oczu nawet na sekundę. Większość liczy na to, że najlepsza dyspozycja pojawi się w czerwcu-lipcu. Wojtek pracuje inaczej niż reszta. Musi czuć starty. Mocno pracuje. Jest systematyczny. Muszę go stopować. Chciałbym więcej i więcej, a momentami trzeba odpuścić. Organizm musi wytrzymać przeciążenia. Nowicki chce pokazać światu, że dziadek potrafi!

– Poprawienie rekordu świata (86,74 metra) jest realne?
– Nie odlatujmy. Bez przesady. Dzieli nas ogromna przepaść. Potrzeba ponad pięciu metrów. Chcemy, żeby Wojtek poprawił rekord życiowy. Jeśli to się uda, będzie rewelacyjnie. Nawet, gdy tego nie osiągnie, patrzymy długofalowo do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Rekordy fajnie wyglądają w tytułach i nagłówkach, ale musimy lądować. Najlepszy wynik w historii jest z nami od 1986 roku. Dla nas marzeniem jest przekroczenie 83 metrów. Byłaby to ogromna rewolucja i sztos. Po raz ostatni tak daleko rzucał Fajdek – 83,93 metra w 2015 roku. Nie oczekujmy jednak, że Wojtek nagle z regularnego rzucania 82 metrów wskoczy na 87. To lekka przesada.

Nairobi: HT - 1. Wojciech Nowicki 81.43! WL - najlepszy w tym roku wynik na świecie :) (świetna seria - 76.32 80.10 78.65 80.45 80.15 81.43) 2. Mychajło Kochan 77.80.

— Athletics News (@Nedops) May 7, 2022

– Jak oceni się trenerka po pierwszym starcie?
– Nie lubię tak! Nie chcę się sama oceniać. Dobrze, że się nie stresowałam. Jedynce, co mogło powstrzymać Wojtka, to głowa, stres i adrenalina, spowodowane pierwszym startem w sezonie. Na szczęście tak nie było. Poradził sobie znakomicie. Kłopoty zdrowotne też nas omijają. Rozkręcamy się. To, co sobie założyłam, powoli wchodzi w życie. Ustalenia sprzed sezonu się sprawdzają. Zobaczymy, czy nie zawiedziemy w głównej imprezie. Muszę na bieżąco monitorować zawodnika i dobrze zarządzać jego czasem, zmęczeniem. Dajcie mi jeszcze trochę czasu. To mój pierwszy sezon i miejmy nadzieję, że nie ostatni. Jak już mam sobie wystawić ocenę, to dam trzy z dwoma minusami. Naciągnięte zaliczenie.

– Kolejny start w Suwałkach, czyli kilka minut od domu. To przewaga nad resztą?
– Idealna sprawdzenia koła przed mistrzostwami kraju. Śmialiśmy się, że Wojtek podjedzie w niedzielę pod mój dom i w 30 minut będziemy na miejscu. Nie trzeba się pakować na trzy dni i bukować samolotów. Najważniejsze, żeby towarzyszył nam spokój. Presja jest nikomu niepotrzebna. Wielkie wyróżnienie dla Polski. Dostaliśmy "Ligę Mistrzów"