Na papierze wydaje się mieć wszystko, by pójść w ślady Władimira Kliczki (64-5, 53 KO) i Anthony'ego Joshuy (24-2, 22 KO). Tony Yoka (11-0, 9 KO) wciąż nie spotkał w zawodowym ringu pogromcy. W 2016 roku cała Francja fetowała jego olimpijskie złoto, a potem żyła jego związkiem z inną mistrzynią z Rio. Na pomnikowym wizerunku widnieją jednak poważne rysy, a najpoważniejsze zarzuty dotyczą dopingu i pomocy ze strony sędziów. W sobotę szczękę kandydata na gwiazdę zamierza przetestować Martin Bakole (17-1, 13 KO). Transmisja od 21:40 w TVP Sport.
Młodzi zawodnicy najcięższej kategorii dojrzewają zazwyczaj nieco wolniej niż pięściarze w niższych wagach. Widać to zwłaszcza po olimpijczykach z 2016 roku – żaden nie zdołał się jeszcze sprawdzić w walce mistrzowskiej. Yoka wciąż może wygrać ten prestiżowy wyścig. Na początku maja 2022 roku był notowany w TOP 15 rankingów przez trzy z czterech najważniejszych federacji. Najwyżej klasyfikowała go organizacja IBF – na piątej pozycji.
W styczniu niepokonany Francuz został wyznaczony do eliminacyjnej walki z Filipem Hrgoviciem (14-0, 12 KO), który od dawna szuka znaczącego pojedynku. Obóz Yoki i sam pięściarz byli zdecydowani podjąć wyzwanie z dawnym rywalem z czasów amatorskich, ale przeszkodą nie do przeskoczenia okazał się kontrakt podpisany na inną walkę. Martin Bakole (17-1, 13 KO) nie zdecydował się ustąpić i ostatecznie to on sprawdzi Francuza 14 maja.
Pierwotnie do starcia z zawodnikiem urodzonym w Kongo miało dojść już 15 stycznia, ale plany trzeba było odłożyć w związku z kolejną falą zakażeń koronawirusem i obostrzeniami. – Miałem szansę na walkę, której oczekiwałem od lat, ale za sprawą Bakole będę musiał poczekać trochę dłużej. Pojedynek z nim stał się kwestią osobistą - komentował Yoka w mediach społecznościowych.
Rok przymusowej przerwy
W ringu spotka się dwóch relatywnie młodych zawodników wagi ciężkiej. 30-letni Francuz rozpoczął zawodową karierę w czerwcu 2017 roku – niespełna rok po wywalczeniu olimpijskiego złota. W pierwszym występie odprawił niepokonanego Travisa Clarka (12-0), a w kolejnym zmierzył się z niekonwencjonalnym Jonathanem Ricem (7-2-1). Walczył co kilka miesięcy i stopniowo celował coraz wyżej.
Rok po zawodowym debiucie miał już na koncie pięć zwycięstw – w tym ostatnie nad Davidem Allenem (13-3-2), którego zdołał nawet zastopować w dziesiątej rundzie. Wydawało się, że kariera nabiera rozpędu, ale w tak ważnym momencie kariery Yoka zniknął na ponad rok. Powód? Zawieszenie przez Francuską Agencję Antydopingową (AFLD), która zgodziła się z sugestiami Francuskiej Federacji Boks (FBF).
Kandydat na mistrza świata królewskiej kategorii nie został jednak przyłapany na stosowaniu niedozwolonych substancji. Przepisy złamał w inny sposób – od lipca 2016 roku przez blisko rok trzykrotnie uniknął obowiązkowej kontroli. Doszło do tego w ważnym momencie przejściowym między karierą olimpijską a zawodową. Pięściarz tłumaczył, że testerzy dwukrotnie pukali gdy akurat trenował w Stanach Zjednoczonych, a jeden incydent miał mieć związek z... wyjazdem na wakacje.
Yoka ostatecznie pogodził się z decyzją, która mocno nadszarpnęła jego reputację w pięściarskim środowisku. Kara dotyczyła jednak tylko startów we Francji i nie obowiązywała poza jej granicami. Mimo to obóz zawodnika nie zdecydował się szukać nowych wyzwań i cierpliwie czekał aż zawieszenie dobiegnie końca.
– Nie interesują mnie zagraniczne występy. Od zawsze moim marzeniem było boksowanie we Francji i zdobycie dla mojego kraju pierwszego w historii tytułu mistrza świata wagi ciężkiej. Cała ta sytuacja to efekt zaniedbania z mojej strony, które nie miało nic wspólnego z dopingiem – komentował Yoka. Szukanie zagranicznych wyzwań utrudniał też lukratywny kontrakt z francuską telewizją. Za pierwsze zawodowe występy pięściarz otrzymywał około 250 tysięcy euro – to stawka, która przemawia do wyobraźni nawet weteranom wagi ciężkiej.
Poprowadzony do złota?
Nie był to pierwszy kontrowersyjny moment w karierze Yoki. Jeszcze więcej wątpliwości wzbudza jego marsz po olimpijskie złoto. W Rio był jednym z faworytów – rozpoczynał olimpijski turniej jako urzędujący mistrz świata amatorów. Po dwóch łatwo wygranych walkach był już pewny medalu, ale półfinałowe starcie z Filipem Hrgoviciem zakończyło się dyskusyjnym werdyktem. Ostatecznie 2:1 wygrał Francuz – podobnie wyglądało to zresztą w finale z Joe Joycem.
Z czasem na te wyniki można było spojrzeć już w zupełnie innym świetle. W marcu 2019 roku dziennik "Le Monde" dotarł do wewnętrznej korespondencji sędziów. Karim Bouzidi – dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA) – miał w ewidentny sposób sugerować arbitrom, by przy wyrównanych walkach patrzyli łaskawszym okiem na Francuzów i Uzbeków.
Reprezentanci obu tych nacji faktycznie zdominowali klasyfikację medalową, a werdykty w walkach Yoki z Hrgoviciem i Joycem należały do najbardziej kontrowersyjnych w trakcie całego turnieju. Sprawa nie doczekała się ciągu dalszego, choć w AIBA potem doszło do personalnego trzęsienia ziemi. Jednym z efektów ubocznych całego zamieszania była utrata kontroli nad organizacją olimpijskich turniejów, której nie udało się odzyskać do dziś.
Życiorys pełen zakrętów nie odstraszył jednak nawet najbardziej znanych promotorów. Choć kariera Yoki wciąż rozwijała się w ojczyźnie, to młody pięściarz znalazł się w kręgu zainteresowań Boba Aruma. Weteran branży promotorskiej planował nawet pokazać talent złotego medalisty olimpijskiego w USA, ale wszystko pokrzyżowała pandemia. Trudna sytuacja nie zmieniła jednego – Francuz nadal pozostaje wierny radom trenera Virgila Huntera, który uchodzi za specjalistę od defensywy.
– To fantastyczny szkoleniowiec. Bardzo potrzebowałem kogoś takiego dla rozwoju mojej kariery. Wcześniej – jeszcze jako amator – współpracowałem z trenerem z Kuby, który pomógł mi w kwestiach technicznych i taktycznych. Hunter ma jednak wszystko, by zrobić ze mnie idealnego pięściarza wagi ciężkiej. Bardzo doceniam jego pracę z Andre Wardem. Wiem, że mam siłę, ale dzięki Virgilowi moje ciosy mają większą wymowę – tłumaczył Yoka w 2021 roku.
Amerykański trener wróży podopiecznemu drogę na sam szczyt – z tytułem mistrza świata włącznie. Po przymusowej przerwie większych wybojów już nie stwierdzono. Najbardziej znaczące zwycięstwa przyszły w 2020. Yoka najpierw ekspresowo znokautował Johanna Duhaupasa (38-5) – pojedynek zakończył się już w pierwszej rundzie. Twardy rodak nigdy nie przegrał tak szybko, a boksował w końcu nawet z Deontayem Wilderem.
Kilka miesięcy później przyszła pora na najpoważniejszy test na zawodowstwie, gdy Francuz spotkał w ringu kogoś, kto nie chciał się przewrócić. Twardy Christian Hammer (25-6) przeboksował pełen dystans dziesięciu rund, ale według sędziów Yoka zdominował każdą z nich. W 2021 roku nadzieja francuskiego boksu bez większych odprawiła Joela Djeko (17-2-1) i Petara Milasa (15-0) – oba pojedynki udało się rozstrzygnąć przed czasem.
Nietypowy mistrz Polski
Bakole to jednak wyzwanie zupełnie innego kalibru. Statystyczny portal Boxrec klasyfikuje go na 13. miejscu w gronie najlepszych zawodników wagi ciężkiej – wyżej niż Yokę (15). Urodzony w Kongo pięściarz od lat toczy zawodowe pojedynki na Wyspach Brytyjskich, ale pierwsze szlify zdobywał w ojczyźnie.
Jest młodszym bratem Ilungi Makabu (29-2, 25 KO) – mistrza świata federacji WBC w kategorii junior ciężkiej, który wywalczył tytuł w starciu z Michałem Cieślakiem. W dorobku Bakole także nie brakuje polskich akcentów. W 2016 roku pokonał na punkty Łukasza Rusiewicza (22-24), a nieco ponad rok później w ten sam sposób wygrał z Kamilem Sokołowskim (4-10-2).
Równocześnie sporo zyskał także dzięki sparingom – poznał w ten sposób elitę brytyjskiego boksu. Jako jeden z pierwszych jego umiejętności sprawdził Anthony Joshua – wówczas niepokonany mistrz świata. – To była bezcenna nauka dla Martina. Wiele z tych sesji było tak dobrych, że ludzie mogliby płacić za to, by je oglądać – relacjonował menedżer Billy Nelson, który zachwycał się szczęką i kondycją podopiecznego.
Szybko pojawił się jednak problem – zawodnicy z szerokiej czołówki nie palili się do walki z Bakole. Wyjątkiem okazał się jednak Michael Hunter (14-1). Niedoceniany Amerykanin w październiku 2018 roku zabrał młodego rywala na głębokie wody. W dziewiątej rundzie emocjonującego pojedynku Martin nabawił się kontuzji prawej ręki. Chciał się poddać w narożniku, ale został wręcz wypchnięty do ostatniej rundy, gdzie został zastopowany na stojąco po kolejnym zrywie przeciwnika.
Ta porażka zmieniła wszystko. Nagle okazało się, że odbudowa wizerunku na Wyspach Brytyjskich nie musi być łatwa. Obóz Bakole zdecydował się więc podjąć wyjazdowe wyzwanie. W kwietniu 2019 roku pięściarz pojawił się w Katowicach, gdzie rywalizował z Mariuszem Wachem (33-4). Stawką pojedynku był tytuł... międzynarodowego mistrza Polski.
Gospodarz z każdą rundą coraz gorzej radził sobie z tempem narzuconym przez przeciwnika, który bił mocno, a do tego z nieoczywistych pozycji. W siódmej rundzie sędzia Robert Gortat słusznie przerwał walkę na stojąco, ratując „Wikinga” przed ciężkim nokautem.
Ryzyko się opłaciło – dzięki temu zwycięstwu Bakole wrócił do szerokiej czołówki. Częścią jego dorobku został pas mistrza Polski, który wciąż pokazuje na zdjęciach. Jego pozycja w światowym boksie znacząco poprawiła się jednak dopiero w grudniu 2020 roku, gdy pokonał na punkty Siergieja Kuzmina (15-1).
Niespełna rok później pojawiła się oferta od obozu Yoki, która została błyskawicznie zaakceptowana. Pochodzący z Kongo pięściarz wcale nie był jednak pierwszym wyborem. Francuz miał rywalizować z dużo bardziej doświadczonym rodakiem Carlosem Takamem (39-6-1, 28 KO).
Najtrudniejszy test?
Standardowy występ nieoczekiwanie stał się kwestią osobistą. Bakole poczuł się obrażony, gdy Yoka zadeklarował w mediach chęć spotkania z Hrgoviciem, choć kontrakt wciąż obligował go do stoczenia innego pojedynku. – Nie odezwał się do mnie ani do mojego zespołu. Byliśmy zaskoczeni czytając te doniesienia. Tony musi dotrzymać umowy. Gdyby chciał coś zmienić, powinien się wcześniej ze mną skontaktować. W tej sytuacji nie zachował się w porządku – tłumaczył Bakole.
W piątek obaj spotkali się twarzą w twarz. Rywal Francuza wniósł na wagę aż 125 kilogramów – o 16 więcej od faworyta gospodarzy. – To najtrudniejsza walka w mojej karierze. Jestem szybszy i lepszy technicznie. Martin poczuje moją eksplozywność gdy zacznę zadawać kombinacje ciosów, ale to rywal z czołówki. Potrzebuję zwycięstwa z kimś tego pokroju, by uważać się za zawodnika z TOP 10 kategorii ciężkiej – ocenił Yoka.
Walka z Bakole będzie dla faworyta gospodarzy wyjątkowa także z innego powodu – to pierwszy pojedynek po głośnym rozwodzie. Z Estelle Mossely byli pierwszą sportową parą Francji. Oboje zdobyli olimpijskie złoto w boksie podczas igrzysk w Rio i wychowywali dwójkę dzieci. Rozstali się w zgodzie. - W życiu jak w boksie: trudniej zostać na szczycie niż tam trafić – podsumowała w słodko-gorzkim stylu była żona, która na zawodowstwie wciąż pozostaje niepokonana (10-0) i już wkrótce może zostać rywalką Katie Taylor (21-0).
Według bukmacherów i ekspertów faworytem jest Yoka, ale niewygodny Bakole powinien przetestować jego szczękę bardziej niż dotychczasowi rywale. W ostatnich miesiącach trenował z najlepszymi – najpierw był głównym sparingpartnerem Ołeksandra Usyka przed walką z Anthonym Johuą, a potem pomagał Tysonowi Fury’emu przed starciem z Dillianem Whytem. – Martin jest w świetnej formie. Zobaczycie, wygra z Yoką przed czasem! – przepowiada „Król Cyganów”.
KACPER BARTOSIAK
WIĘCEJ O BOKSIE W NAJNOWSZYM MAGAZYNIE "RING TVP SPORT"
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.