Jeśli mam komuś przeszkadzać w rozwoju kariery, to wolę podziękować. Szkoda tylko, że Majka nie zachowała się do końca, jak należy – przyznał Karol Sikorski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Pod koniec kwietnia szkoleniowiec przestał pracować z Marią Andrejczyk, wicemistrzynią olimpijską w rzucie oszczepem.
Tym rozstaniem żyła cała lekkoatletyczna Polska. Termin – na finiszu przygotowań do sezonu – zwiastował nagłość i gwałtowność zdarzeń. – Dla mnie to uwolnienie, wyzwolenie. Czuję się, jak nowa osoba. Jestem przeszczęśliwa, że taka zmiana nastała w moim życiu – komentowała sama zawodniczka w rozmowie z Robertem Bońkowskim z TVPSPORT.PL. Teraz o kulisach w końcu opowiedział Sikorski.
– Zdecydowałem, że przy takich standardach kultury i międzyludzkich nie będę pracował. Powiedziałem po prostu: dość – przyznaje. Do momentu krytycznego doszło w trakcie zgrupowania w RPA. Andrejczyk narzekała na słabą formę, którą jej były już trener tłumaczył późnym rozpoczęciem przygotowań ze względu na problemy zdrowotne. Oszczep nie latał daleko, a 26-latkę dodatkowo stresował termin pierwszego planowanego (wówczas) startu – 15 maja. W Suwałkach chciała spisać się jak najlepiej, a szanse na to zdawały się znikome. I wtedy w RPA doszło do wybuchu.
–
Przez 14 lat naszej współpracy byłem cierpliwym człowiekiem, jeśli chodzi o różne oczekiwania dotyczące formy. Niestety, Majce nie wystarczyło tej cierpliwości. Nie mówię już o słownictwie, które zostało skierowane w moją stronę. Może ktoś mógłby to sobie puścić mimo uszu, ale ja za długo pracuję jako nauczyciel w szkole, by sobie na to pozwolić – zaznacza Sikorski w rozmowie z Tomaszem Kalembą z "Przeglądu Sportowego".
– Jeśli mam komuś przeszkadzać w rozwoju kariery, to postanowiłem podziękować. Szkoda tylko, że Majka nie zachowała się do końca, jak należy – twierdzi szkoleniowiec, który pracował z Andrejczyk dwanaście lat. To wyjątkowo długi okres, który zakończył się jednak gorzko. – To, co widzimy w mediach nie trafiło do mnie. Nie było z jej strony chęci żadnej rozmowy, złożenia wyjaśnień(...). Dożyliśmy czasów, gdy podziękowania w mediach społecznościowych są ważniejsze dla wizerunku niż te osobiste – twierdzi Sikorski.
W połowie maja wiemy, że Andrejczyk nie wystąpi we wspomnianym mityngu w bliskich jej Suwałkach. Dziś oszczepniczka zdaje się jednak szczęśliwa ze współpracy z nowym szkoleniowcem, którym został Petteri Piironen. – Jestem tu tak szczęśliwa, że dzisiaj mówię: spędzę z tą ekipą może nawet resztę kariery. Serio. Wszystko mi się podoba: świeże spojrzenie, otwartość, nowe ćwiczenia, to jak wszyscy pięknie mówią po angielsku, jakość ośrodka, otoczenie, cisza, spokój – przyznała w rozmowie z Michałem Chmielewskim z TVPSPORT.PL.
Najważniejszą imprezą sezonu będą lipcowe mistrzostwa świata w Eugene. Miesiąc później zawodnikom przyjdzie rywalizować w czempionacie starego kontynentu w Monachium.