| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Po siedmiu latach Lech Poznań wraca na tron. Jeszcze przed ostatnią kolejką PKO Ekstraklasy może być pewny wywalczenia mistrzostwa Polski, dzięki porażce Rakowa Częstochowa z Zagłębiem Lubin.
Dla Kolejorza to wyjątkowy rok. Klub świętuje w nim 100-lecie istnienia. Co oczywiste, z tej okazji chciał włączyć się w grę o trofea.
To się udało, choć początek nie był wcale efektowny. W pierwszej kolejce Lech zremisował bezbramkowo z beniaminkiem – Radomiakiem Radom. Kolejne weekendy przyniosły jednak poznaniakom serię wygranych.
Dopiero w dziewiątej kolejce Kolejorz doznał pierwszej w sezonie porażki – 0:1 z Jagiellonią Białystok, dla której decydującego gola strzelił Jesus Imaz. Później przegrywał wyłącznie z Lechią (0:1), Radomiakiem (1:2) i Rakowem (0:1). Tylko częstochowianie potrafili ograć go przy Bułgarskiej.
Bardzo szybko z wyścigu o mistrzostwo odpadli obrońcy tytułu sprzed roku. Legioniści nagminnie tracili punkty na jesieni, przez co kilka tygodni spędzili nawet w strefie spadkowej. Mimo tego faktu, a także dobrej serii Lecha, walka o tytuł trwała do samego końca.
Po 30. kolejce Lech, Raków i Pogoń miały po 62 punkty. W kolejnych dniach wszystko zaczęło toczyć się bardzo szybko. W bezpośrednim starciu częstochowianie okazali się lepsi od szczecinian, dzięki czemu awansowali na pozycję lidera (znaleźli się nad Lechem dzięki bilansowi w meczach bezpośrednich), a kilka dni później ograli poznaniaków w finale Pucharu Polski.
Wywalczenie trofeum okazało się... hamulcem Rakowa, który niespodziewanie w lidze najpierw zremisował 1:1 z Cracovią, a następnie przegrał 0:1 z Zagłębiem Lubin. Lech Poznań wytrzymał natomiast wysokie tempo. Zdołał wyszarpać wygrane z Piastem Gliwice (2:1) i Wartą Poznań (2:1), dzięki czemu oddalił się na pięć punktów.
Taka różnica pozwala Lechowi jeszcze przed ostatnią kolejką świętować mistrzostwo Polski – ósme w historii, a pierwsze od 2015 roku.