| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Górnik Zabrze pokonał na własnym stadionie swojego imiennika z Łęcznej 4:2 w niedzielnym meczu przedostatniej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Gospodarze odwrócili losy spotkania, bowiem przegrywali już 0:2.
Zabrzanie, po wyjazdowej porażce z Legią 3:5, chcieli pożegnać się z swoimi kibicami wygraną. Piłkarze z Łęcznej jechali na mecz, by przedłużyć swoje – matematyczne szanse na utrzymanie. Już na stadionie dowiedzieli się, że żegnają się z ekstraklasą bez względu na wynik. Zadecydował o tym wcześniejszy niedzielny mecz, w którym Stal Mielec zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1.
Przed rozpoczęciem gry uhonorowany został przez zarząd zabrzańskiego klubu i kibiców trener gospodarzy Jan Urban, obchodzący dzień wcześniej 60. urodziny. W dużo gorszym nastroju był za pewne Marcin Prasoł, który na początku kwietnia został szkoleniowcem łęcznian. Przez wiele lat był związany z zabrzańskim klubem, ostatnio w roli asystenta Urbana.
Dość niespodziewanie prowadzenie objęli goście. W 5. minucie Przemysław Banaszak wykorzystał nonszalanckie zachowanie rywali, przejął piłkę na ich połowie i nie dał szans Danielowi Bielicy. Miejscowi kibice domagali się od swoich piłkarzy, by grali "jak za dawnych" lat. Zabrzanie atakowali, tyle że próbowali "wjechać" do bramki przyjezdnych. Najbliżej sukcesu był Piotr Krawczyk. Po jego strzale głową Maciej Gostomski w ekwilibrystyczny sposób obronił.
W przerwie trener Urban zdjął marynarkę i dokonał trzech zmian w składzie. Jego zawodnicy ruszyli do przodu i... po siedmiu minutach przegrywali 0:2. Akcję z własnej połowy wyprowadził Jason Lokilo, prostopadłym podaniem "uruchomił" Banaszaka, a napastnik przyjezdnych precyzyjnym strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie.
Zmuszeni do ataku pozycyjnego gospodarze długo nie potrafili sforsować defensywnych "zasieków" przyjezdnych. Emocje kibicom zapewnił w 66. Robert Dadok. Płaskim strzałem z narożnika pola karnego pokonał Gostomskiego.
Zabrzanie walczyli o zmianę wyniku do końca i dopięli swego. Do remisu doprowadził pozostawiony w polu karnym bez opieki Lukas Podolski w 86. minucie, chwilę potem głową trafił do siatki Krzysztof Kubica, a w ostatniej akcji spotkania ustalił rezultat rezerwowy Higinio Marin.